Czy są tu grzeczne dzieci? Takie w wieku 5-9 lat? I takie, które nie lubią się bać? Mam tu idealną lekturę dla takich wrażliwców, którzy nie lubią strasznych książek. Ja mam w domu takiego, któremu przeczytano "Ronję, córkę zbójnika", gdy miał 4 lata. Trzy razy. I który jako 9-latek przeczytał "Harry'ego Pottera". Całego. Ale mam też takiego 7-latka, dla którego "Ronja" to nadal zbyt straszna lektura. I temu właśnie Jaśkowi przeczytałam 2/3 "Zaklętego lasu". Resztę przeczytał sam, bo już się nie mógł doczekać. To chyba najlepsza rekomendacja, bo to jego pierwsza poważna lektura, nad którą siedział 3 godziny bez przerwy.
"Zaklęty las" to urocza książka, przy której dorośli bawią się równie dobrze jak dzieci. Jest to kolejna książka z klasyki literatury wydana w Polsce, tym razem przez wydawnictwo Znak Emotikon. Pięknie wydana książka, choć ilustracje akurat nie są w moim guście. Wydane zostały też dwie kolejne części serii - "Niebosiężne Drzewo" i "Mieszkańcy Niebosiężnego Drzewa".
Enid Blyton to autorka znana angielskim dzieciom od dawna, bardzo się cieszę, że i polskie maluchy mogą się zapoznać z jej twórczością. Jest to literatura inspirowana baśniami i ludowymi opowieściami, jednak nie ma w niej typowej dla baśni grozy. Od razu wiemy, że przygody bohaterów skończą się dobrze. Nie musimy się o nich bać, choć zdarza im się wpaść w kłopoty.
A cóż to za bohaterowie? Troje dzieci, Joe, Frannie i Beth przeprowadza się wraz z rodzicami z Londynu na wieś. Co w tym niezwykłego, zapytacie? Otóż właściwie to nic, magia się dopiero zacznie. Ale dla mnie zupełnie niezwykłe były też te dzieci, bo dom był biedny i musiały pomagać rodzicom, a mimo to były radosne, szczęśliwe i posłuszne. Mam wrażenie (takie niepopularne), że tak się skupiamy na prawach dziecka i dbaniu o jego dobrostan, że zapominamy o tym, iż to dziecko kiedyś będzie dorosłe i będzie się musiało odnaleźć w świecie przede wszystkim obowiązków. Takie książki jak "Zaklęty las" przypominają o tym, że od dzieci powinno się wymagać na miarę ich możliwości, równocześnie nie zapominając o czasie na zabawę i przyjemności.
No, ale gdzie ta magia? Już odpowiadam. Na wsi dzieci mieszkają na skraju lasu. Ale nie takiego zwykłego. Ten las jest nadzwyczajny - zaklęty. Gdy dzieci idą go zwiedzić, czują pewien niepokój. I od razu spotykają niezwykłych mieszkańców - elfy (choć dla mnie są one bliższe naszym krasnoludkom). Historia tak się potoczyła, że dzieci od razu zyskują ich sympatię i zaufanie. To jednak dopiero początek ich przygód. W lesie rośnie bowiem magiczne Niebosiężne Drzewo. Mieszkają w nim jeszcze bardziej niezwykłe postaci - wróżka Puszka, pan Księżyc, pan Jakiśtam czy Madame Piorę (moim zdaniem z akcentem na "ę", tak po francusku😉).
Ponad drzewem krążą zaś różne magiczne krainy, do których można wejść, jednak należy uważać, bo jak się kraina przesunie, to nie można wrócić na ziemię. Nasi bohaterowie trafiają więc do pana Rondella, krainy Proszę Bardzo czy do Wirującej Krainy. I do kilku innych też. Przeżywają tam niezwykłe, zupełnie zwariowane przygody i zwykle pakują się tam w kłopoty, ale zawsze mogą liczyć na pomoc mieszkańców Niebosiężnego Drzewa, Złotowłosej, Niedźwiadków czy elfów.
"Zaklęty las" to urocza, baśniowa lektura, która przypomina mi trochę wesołe miasteczko. Jest równie kolorowo, a od zmieniających się atrakcji-krain można dostać zawrotu głowy. Mimo to świat ten nie jest przesadzony, moim zdaniem jest idealnie skrojony na miarę młodego czytelnika, który, czytając, wkracza w świat wyobraźni i przy okazji uczy się właściwych postaw - wdzięczności, odpowiedzialności i dotrzymywania słowa. Takie książki lubię najbardziej!