"Niektórzy nigdy nie są uczestnikami. Życie toczy się obok nich. Nie stać ich na nic więcej niż niemy opór, przeciwstawiają się wszystkiemu, co mogłoby odebrać im złudzenia bezpieczeństwa". [s. 169]
"Ludzie rodzą się podatni na tę najtrwalszą najbardziej osłabiającą chorobę intelektu: okłamywanie samego siebie. Najlepszy z możliwych światów, tak jak i najgorszy, z niej właśnie czerpią koloryt. O ile jesteśmy w stanie ustalić, nie istnieje naturalna odporność na tę chorobę. Wymagana jest ciągła czujność" [ s.238]
Jesteśmy na najważniejszej dla Bene Gesserit planecie, na Kapitularzu, na ich planecie matce, planecie-klasztorze. Bene Gesserit z właściwa im konsekwencją i efektywnością zamieniają Kapitularz w drugą Diunę, próbując odbudować środowisko naturalne, w którym mogą żyć czerwie. Nie robią tego z miłości do tradycji czy przeszłości. Chcą mieć środowisko, w którym znowu pojawi się Przyprawa. Bez niej nie ma Matek Wielebnych, nie ma podróży międzygwiezdnych, nie ma świata, jaki Zakon pomagał kształtować.
A Przyprawa jest potrzebna.Czcigodne Macierze podbijają bowiem posterunek za posterunkiem Bene Gesserit i świat Zakonu Żeńskiego robi się coraz bardziej klaustrofobiczny.
Zakon nie myśli jednak latami, tylko setkami lat; pokoleniami, nie jednostkami. Bene Gesserit mają plan. Jego częścią jest Duncan Idaho, a raczej jego kolejny klon, jest Murbella, Czcigodna Macierz szkolona na Bene Gesserit i stary-młody baszar Miles Tag.
Wiedźmy planują uderzyć w serce imperium Czcigodnych Macierzy, w ich centralna planetę - Węzeł. Dochodzi do ataku, Bene Gesserit przegrywają, Matka Wielebna Darwi Odrade dostaje się do niewoli i ginie. Murbella przejmuje władzę nad Czcigodnymi Macierzami. Dwie potężne kobiece siły mają teraz jedną przywódczynię. Czy żelazna dłoń w jedwabnej rękawiczce nie zaciśnie się zbyt mocno na gardle wszechświata?
"Przyczyną największej słabości rządu jest strach przed wprowadzeniem radykalnych zmian, pomimo że ich potrzeba jest jawnie widoczna." [s. 193]
Jak zwykle u Herberta - polityka jest najważniejsza. Przetrwanie i rozwój są wszystkim dla Bene Gesserit. I jak zwykle u niego nic nie jest tak proste, jakby się mogło wydawać. Czcigodne Macierze nie dokonują konsekwentnego podboju, tylko szukają dla siebie miejsca, bo uciekają przed niebezpieczeństwem, z którym nie potrafią sobie poradzić. Dlatego atakują Bene Gesserit i wypierają je z kolejnych planet.
Co więcej?
Przeczytajcie.
"Diuna - Kapitularz" to w cyklu Diuny mój numer dwa
Muszę przyznać, że po kilkukrotnej lekturze nie znosiłam "Dzieci Diuny", "Bóg Imperator" zapierał dech, ale jednocześnie wkurzał mnie do bólu, a "Mesjasz", czytany po "Diunie", też nie gasił pragnienia, jak powinien był.
"Kapitularz" za to jest dla mnie wagą ciężką. To dobra powieść, niezależnie od tłumaczenia, w jakim wyszła. Postaci da się lubić, są ludzkie, bez koturnowości i zadęcia. Mistycym pojawia się znowu, w pięknej dawce. Czerwie, które wydawały się przeszłością po zniszczeniu Diuny - znowu przecinają piaski pustynnej planety. Innej, ale jakże podobnej.
"Najlepsza sztuka nieodparcie naśladuje życie. Jeśli naśladuje marzenie, musi to być marzenie o życiu. W przeciwnym razie nie istnieje miejsce, w którym możemy się spotkać. Nie możemy się porozumieć". [s. 222]
Nie wiem, dlaczego tak lubię "Kapitularz"? Prawdę mówiąc żadna z książek Herberta do pięt nie dorasta pierwszej części, "Diunie". Żadna, prócz może tej ostatniej, prócz "Kapitularza",
Może to Duncan? (zawsze byłam team Gurney, bo wolę brzydali niż przystojniaków, ale cóż…). Może Darwi, spokojnie idąca na spotkanie z przeznaczeniem? Może Murbella, która ma więcej sił niż Zakon Żeński i Czcigodne Macierze razem? Nie wiem.
Jest coś w tej części, co wciąga. Jest bolesna świadomość odchodzenia, ustępowania miejsca czemuś, czego się nie zna, nie rozumie i nie do końca akceptuje. Jest niezwykle ludzka nostalgia za tym, co zabiera przemijanie. Jest spokojna refleksja nad nieuchronnością i jednocześnie nad otwartymi możliwościami, bo przecież "Wszechświat jest pełen drzwi", żeby zacytować klasyka ze świata Diuny. Jest wieczna zmiana i równie odwieczne trwanie. Są pytania, które nie mają odpowiedzi i wyobraźnia może błądzić.
"Ostatecznie wszystko jest wiadome, ponieważ chcesz wierzyć, że wiesz". [s. 384]
Brzmię jak zakochana nastolatka? Prawdopodobnie nią jestem, kiedy wracam do świata Diuny.
"Proces opisywania historii polega w dużym stopniu na odwracaniu uwagi. Większość historycznych podsumować odciąga uwagę od utajonych wpływów, ukrytych u podstaw doniosłych wydarzeń". [s. 75]