"[Dewajtis] Stał wśród polanki, obok świętych kamieni, dęby wnuki z daleka otaczały go kołem, olbrzymi, dotąd krzepki, w koronie z zielonych liści, potężne konary, niby ramiona, wyciągał w górę (...)"
W związku z serialową adaptacją powieści Marii Rodziewiczówny "Dewajtis", wydawnictwo Nowa Baśń zdecydowało się na wznowienie tego tytułu z filmową okładką. Do rąk czytelników trafiła wyjątkowa publikacja w twardej oprawie, wzbogacona o wywiad z odtwórcami głównych ról: Marka Czerwana i Ireny Orwid. Przyznam, że takie dzieła mają dla mnie szczególne znaczenie i z pewnością książka ta będzie stanowić ozdobę mojej biblioteczki.
Aż wstyd przyznać, ale do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z piórem autorki. Polecały mi ją zarówno moja mama, jak i babcia, jednak zawsze coś stawało na przeszkodzie. Na szczęście w końcu nadszedł czas, gdy mogłam zasiąść do lektury jednej z książek pisarki. Przyznam, że powieść tę czyta się zdecydowanie inaczej niż współczesne publikacje. Tutaj wszystko jest inne, począwszy od sposobu prowadzenia fabuły, na słownictwie skończywszy. Nieraz czytałam historie stylizowane na ten okres, ale mimo dokładnego researchu pisarzy trudno jest tak wiernie oddać ducha epoki, jak czynią to napisane w tamtym czasie książki. Zarówno szyk słów oraz ich, często wydawałoby się sztuczne zestawienie, są nie do podrobienia.
Bohaterem tej książki jest wieloletni dąb Dewajtis. Piszę bohaterem, bo autorka wspomina o nim jak o żywej istocie, która uczestniczy w rozgrywających się wydarzeniach. W jego sąsiedztwie mieszka Marek Czertwan, mężczyzna o niemal stalowych nerwach. Przez obcych często określany jest mrukiem, z uwagi na rzadko spotykaną powściągliwość. Mężczyzna ten został zobligowany przez umierającego ojca do gospodarowania w nienależącym do niego majątku, powierzonym mu przez przyjaciela rodziny. Choć prośba ta wydaje się zupełnie nie w smak bohaterowi, w żaden sposób nie daje on tego po sobie znać. Ufnie postępuje zgodnie z wolą nieboszczyka, choć przez to zamyka sobie drogę do własnego szczęścia.
Na przykładzie Marka autorka obrazuje całkowite zawierzenie ludzi młodego pokolenia starszym, zasługującym na szacunek ludziom. Myślę, że dziś mało kto zastosowałby się do poleceń zmarłego, zwłaszcza w sytuacji, gdy jego prośba byłaby mu zdecydowanie nie na rękę. Czasy, o których pisze Rodziewiczówna były zupełnie inne, pełne wzniosłych ideałów i poświęceń. I choć postępowanie Marka już wtedy można było uznać za godne podziwu, świadczyło o najwyższym posłuszeństwie i niezłomnych harcie ducha.
Sytuacja bohatera zmienia się na korzyść, gdy wraca jeden ze spadkobierców majątku, tym samym uwalniając go z danego słowa. Niestety los bywa przekorny, o czym mężczyzna przekonuje się na własnej skórze już wkrótce.
"Dewajtis" to powieść o miłości, jednak jakże inna od tych które znamy dziś. Uczucie między bohaterami jest bardzo delikatne, niemal niewidoczne, wyrażone głównie uczynkami, a nie słowami. I choć można tu zauważyć porywczość charakterystyczną dla romantyzmu, w głównej mierze mamy do czynienia z pozytywistycznymi ideami miłości. Prąd ten przejawia się również w postępowaniu Marka, który ciężką pracą dążył do poprawy warunków bytu innym. Bardzo wyraźnie dochodzą tu też do głosu myśli patriotyczne. Autorka zwraca uwagę na niechęć lokalnej społeczności do Niemców oraz ich ogromne przywiązanie do Ziemi, wyrażające się przez brak zgody na jej rozczłonkowanie oraz sprzedaż obcokrajowcom.
"Dewajtis" to lektura poruszająca serca czytelników na różnych płaszczyznach. Czyta się ją inaczej niż współczesne książki, z większą uwagą, a nawet pewnym namaszczeniem. To obraz dawnej rzeczywistości, świadectwo życia i kultury Polaków mieszkających na dawnych ziemiach polskich. Zdecydowanie warto się z nią zapoznać.
Moja ocena 8/10.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl