Melisa Bel po zakończeniu serii "Niepokorni" nie pozwala nam o sobie na długo zapomnieć. Niczym burza, pojawia się znienacka, przypomina o swoim istnieniu i z podniesioną wysoko głową oznajmia, iż oto nadchodzi czas na poznanie kolejnych bohaterów, których wykreowała. Serię "Co za para!" rozpoczynają znana już z "Wilczego Lorda" Poppy Hart (tak, dokładnie ta Poppy!) oraz pewien tajemniczy detektyw. Jak z pewnością się domyślacie, uraczą nas swoją nietuzinkową historią, której nie da się nie kochać. Dobrze myślicie, tak właśnie będzie, gdyż Autorka potrafi rozpalić każde serce, nawet te skute lodem. Jej przecudowne poczucie humoru przedziera się przez zakamarki duszy, rozbawiając czytelnika i obiecując całą masę wrażeń. Tak było i w tym przypadku.
Oczywistym będzie to, co powiem. Kocham pióro Autorki i zaczynając książkę, od samego początku wiedziałam, że będę bawić się przy niej wyśmienicie. Miło było wrócić do bohaterów, a konkretnie tej jednej bohaterki, która przy pierwszym spotkaniu zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Teraz już jako młoda kobieta, jeszcze bardziej wkradła się do moich myśli, a w połączeniu z przystojnym detektywem, oboje zajęli specjalne miejsce w moim sercu. Czytając, nie mogłam się nadziwić temu, że Autorka, pomimo tylu wykreowanych postaci, oraz przeprowadzanych dialogów, dalej będzie w stanie mnie zaskoczyć. Chociaż kogo ja oszukuje? To było pewne! Po raz kolejny pokazała, że pisanie powieści historycznych to jej chleb powszedni, a kreowanie zabawnych i jednocześnie uszczypliwych rozmów pomiędzy bohaterami, to już w ogóle bułka z masłem.
Uwielbiałam momenty, w których Poppy wraz z Harrym, przekomarzali się i dogryzali sobie, kiedy tylko mogli. Chwile, w których jedno broniło drugie, roztkliwiały mnie, sprawiając, że musiałam ocierać łzy. Nie była to historia polana lukrem, gdyż nasi bohaterzy musieli mierzyć się ze swoimi problemami, marzeniami, które nie łatwo spełnić, a przede wszystkim z uczuciami. Z czymś, co ich do siebie przyciągało niczym magnes, choć nie było do końca poprawne, zwłaszcza że mieli misję do wykonania. Ich zadanie było w tym momencie najważniejsze, a więc buzujące pomiędzy nimi napięcie musieli odstawić na bok. Tę chemię pomiędzy nimi można było wyczuć już od samego początku, pomimo ich początkowej niechęci. Szczerze uwielbiam tak prowadzoną fabułę, gdzie wiesz, że coś się zadzieje pomiędzy bohaterami, dosłownie czujesz to, ale nigdy nie możesz być do końca pewnym, kiedy to się stanie. Autorka zdecydowanie jest mistrzynią w budowaniu tego napięcia, od którego wszystkie włoski na ciele stają na baczność, a serce z każdym momentem przyspiesza.
Czas, który spędziłam z książką, był wprost przecudowny. Moje serce woła o więcej, już nie może doczekać się kolejnego tomu, który również nim zawładnie. Ciężko jest mi opisać emocje, które towarzyszyły mi podczas lektury, gdyż była to niesamowita przygoda, pełna tak wielu wrażeń. Śmiałam się tyle razy w głos, że nie zliczę tego, rumieńce co chwilę wypływały na moją twarz, a serce z każdą chwilą biło coraz szybciej. Cóż mogę więcej powiedzieć? Kochani, ogromnie polecam Wam tę historię, jak i inne spod pióra Melisy, gdyż z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie! Ja jestem nią oczarowana!
Dziękuję serdecznie Autorce, że wraz z bohaterami mogłam przeżyć tę przygodę. Mogłam na chwilę poczuć się tak, jakbym sama im towarzyszyła. Już nie mogę się doczekać kolejnych powieści, które napiszesz. Jeszcze raz ogromnie dziękuję za egzemplarz! Polecam całym serduszkiem!