"Publikacja powstała w celu inspiracji do wprowadzania metod, sposobów i stylu pracy z uczniami/studentami/uczestnikami szkoleń, które wyzwalają kreatywność i pracę zespołową, a także jako wsparcie w procesie adaptacji do zmian.Książka jest wynikiem połączenia wiedzy naukowej z praktyką stosowania metody design thinking- początkowo w świecie biznesu, a następnie również w innych obszarach naszej aktywności. Bazujemy na wiedzy z zakresu zarządzania, pedagogiki, psychodydaktyki, neuronauk, socjologii - jest to zatem opracowanie o charakterze interdyscyplinarnym.Punktem wyjścia do jego powstania jest przekonanie, że każda aktywność edukacyjna może być traktowana jak projekt[...]" [s.8]
Kiedyś, dawno, dawno temu, byłam nauczycielką języka polskiego. W szkole spędziłam rok i obiecałam sobie, że jeśli nie będę przymierać głodem, to do niej nie wrócę. Wiecie, my po prostu nie rozumiemy, jak trudna, wymagająca, drenująca i niedoceniana jest praca nauczyciela. Do tej pory, kiedy słyszę o tych "wakacjach, feriach i dniach wolnych", to mi się chce śmiać i płakać. Szanujcie, kurde, nauczycieli. Szanujcie.
Książka, o której dziś piszę, jest dla nich. Dla nauczycieli, trenerów, coachów, dla managerów, edukatorów - innymi słowy: dla ludzi przekazujących wiedzę i umiejętności i chcących to zrobić w sposób nie krępujący kreatywności, niebanalny i łatwiej docierający do odbiorcy.
Czym jest ten cały design thinking?
Oddam głos autorom:
"Metoda DT (design thinking - dopisek ML), znana kiedyś zwłaszcza w kręgu przedstawicieli wzornictwa przemysłowego jako metoda kompleksowego, czułego na potrzeby i zainteresowania klienta tworzenia produktu, uznawana jest dziś za wzorcowy przykład wyzwalania, intensyfikowania i podtrzymywania kreatywności niemal we wszystkich dziedzinach ludzkiego życia. W edukacji oznacza ona innowacyjne podejście do procesu kształcenia, zmierzającego w kierunku budzenia postawy odkrywczej, badawczej, przedsiębiorczej - na miarę wyzwań współczesnego świata". [s.15]
Czyli jest design thinking podejściem opartym na potrzebach odbiorcy w tworzeniu rzeczy/przekazywaniu wiedzy/rozwoju biznesu. Na skupieniu na wydobyciu kreatywności z uczniów (lub uczestników spotkania biznesowego) bo to zawsze daje w dłuższej perspektywie lepsze efekty edukacyjne czy finansowe. To podejście wymaga także słuchania uczestników procesu, odbierania od nich informacji zwrotnej - jeśli uczeń nudzi się na lekcji, nie jest w nią zaangażowany, to czego się nauczy? No właśnie. DT opiera się także na kolaboracyjnym procesie twórczym - uczy współpracy, słuchania opinii innych, argumentowania. Ubogaca każdego z uczestników. Piękna rzecz, bardzo potrzebna w tak zmieniającym się środowisku jak szkoła.
Na początek powiem tak: książka przygotowana jest jak idealny podręcznik.
Wiedza jest podana w krótkich, konkretnych, jasno napisanych rozdziałach i podrozdziałach. Nie ma dużych fragmentów tekstu, przez które trzeba się przedzierać, żeby wyciągnąć to, co najważniejsze. Najważniejsze rzeczy/pojęcia - są podane w punktach, podkreślone dodatkowo tłustym drukiem. Rzeczy zasadnicze - są narysowane :).
Przykłady są konkretne, z cytatami, ilustracjami i zdjęciami.
Jest to zatem książka opracowana i napisana zgodnie z zasadami design thinking: skoncentrowana na czytelniku jako użytkowniku, powstała na skutek kreatywnej współpracy grupy fachowców, po wielokrotnym przetestowaniu tekstu na uczestnikach warsztatów i po otrzymaniu od nich informacji zwrotnej. Książka jest wielce udaną reklamą samego procesu tworzenia i przekazywania wiedzy metodą DT.
Autorzy podzielili pozycję na dwie części.
W pierwszej z nich, "Geneza design thinking", przeprowadzają nas krok po kroku przez zagadnienie i mechanizm zmiany, tłumacząc nie tylko co ją napędza i skąd się bierze, ale poruszają także problem oporu wobec niej. W początkowej części "Design thinking" znalazło się także miejsce na omówienie kompetencji, które - zdaniem autorów - będą potrzebne w przyszłości oraz pojęć takich jak kreatywność, przedsiębiorczość i innowacyjność. Autorzy definiują także w ich kontekście pracę i działania edukatorów.
Pierwsza część książki kończy się refleksją nad rolą wzroku, patrzenia, rysowania - czyli wizualizacji w edukacji. Tu znajdziecie bardzo ciekawe informacje o tym, czy warto tworzyć notatki rysunkowe i co w zasadzie nam dają.
Muszę przyznać, że jestem słuchowcem. Obrazy i ich zapamiętywanie nigdy nie były moją mocną stroną, ale po przeczytaniu "Design thinking" spróbowałam robić notatki rysunkowe! Podeszłam do tego, jak do przepracowywania zmiany. Zawsze uważałam, że to bez sensu i nigdy tego nie robiłam. Tak wyglądały moje przekonania. Książka piątki autorów przekonała mnie, że czas i w tym wyjść ze strefy komfortu. To działa!
No dobrze, a co po części teoretycznej - zapytacie?
Otóż druga część "Design thinking dla edukatorów" - Piotra Grocholińskiego, Moniki Just, Małgorzaty Kołodziejczak, Beaty Michalskiej-Dominiak i Agnieszki Michalskiej-Żyły to konkrety.
Autorzy prowadzą nas w proces DT, pokazując narzędzia, przykłady, metody. Konkrety, konkrety, fakty. Nie będę wypisywać części procesu i ich charakterystyk, bo to nie ma sensu. Sięgnijcie po "Design thinking dla edukatorów" - zobaczycie, jakim bogactwem wiedzy i pomysłów jest ta niewielka pozycja.
Są przykłady lekcji i zajęć przeprowadzonych przez nauczycieli - czyli DT na żywym organizmie. Warto je przeanalizować.
I nie - nie jest jedynie dla nauczycieli i edukatorów. Widzę ją jako pomoc w biznesie, jako wsparcie dla każdego rodzica, który chce, by szkoła nie stłumiła dziecięcej ciekawości, jako narzędzie do stosowania w wielu miejscach i kontekstach. To książka, która z całą pewnością nie zniknie z mojej biblioteczki!
Książkę otrzymałam z "Klubu recenzenta" portalu nakanapie.pl