No i stało się... Nadszedł ten moment, w którym Zaczytana Archiwistka zmuszona była zdetronizować najlepszą do tej pory paragówkę z serii Choose Cthulhu -„Sny w Domu Wiedźmy” na rzecz dzisiejszego tytułu.
„Święto” autorstwa Jane D. Pine, zapewniło mi wiele emocji, których kompletnie się nie spodziewałam. Przez okres przedświąteczny potrzebowałam czegoś co zakłóci mój wewnętrzny spokój oraz sprawi ciarki na ciele i dokładnie to dostałam.
W ciemną i mroźną grudniową noc wyruszyłeś w odwiedziny do krewnych w Kingsport, aby wziąć udział w starożytnej rodzinnej ceremonii. Miasteczko wydaje się zagubione w czasie, a w domu krewnych panuje złowroga atmosfera. Dlaczego mają tam kopię Necronomiconu? Czy będziesz miał odwagę dołączyć do procesji zakapturzonych postaci? Jaki tajemniczy pogański rytuał czeka na ciebie na dole niekończących się schodów? Czy po zakończeniu ceremonii zachowasz poczytalność? A przede wszystkim, czy wyjedziesz z Kingsport żywy?
Nie wiem co powinnam Wam powiedzieć - rozegrałam wszystkie możliwe scenariusze dwa dni temu i nadal nie potrafię pozbierać myśli. „Święto” zawiera wszystko co wymagam od rasowego horroru - realistyczne, mroczne opisy, które wręcz odpychają od dalszej zabawy, wydarzenia, których przebieg totalnie mnie zaskoczył (tą myśl rozwinę za chwilkę) oraz ilustracje... Tak wiem, w prawie każdej recenzji zachwalam sposób wydania tej serii, jednak grafika tej części pobiła wszystko - są zupełnie inne niż do tej pory oraz budzą niepokój kiedy tylko na nie spojrzysz.
Pozwólcie, że zacznę od opisów... Po rozegraniu siedmiu gier paragrafowych z tej serii, nie sadziłam że twórcy pod tym względem jeszcze mnie zaskoczą. Powiem Wam, że autorzy podnieśli sobie poprzeczkę - dzięki temu, że „Święto” wydane zostało w okolicach Świąt Bożego Narodzenia (Fabuła tego opowiadania dzieje się w podobnym okresie - przypadek? Nie sądzę...), było mi lepiej wczuć się w całą historię. Na samym początku gry będziecie mieli możliwość przejścia się po okolicznym cmentarzu (Czy warto tam wejść? Tego już musicie dowiedzieć się sami) - opis tego miejsca podziałał na moją wyobraźnię. Charakterystyka cmentarza była na tyle realistyczna, że wręcz czułam tą zimną temperaturę powietrza oraz słyszałam dźwięki łamanych gałęzi.
Nie tylko opis cmentarza zasługuje na pochwałę - sposób przedstawienia dziwnej ceremonii zasługuje na owacje na stojąco. Niestety nie opiszę Wam całego wydarzenia, ponieważ mogłoby to zepsuć Waszą przygodę z tą pozycją, to jednak powiem Wam, że do tej pory mój mózg nie potrafi pojąc co takiego tam się wydarzyło. Przeszłam kilka scenariuszy - każdy z nich przedstawił mi tę dziwną uroczystość w zupełnie inny sposób, a sam sposób opisu sprawiał, że pomimo kilku porażek (w postaci zbyt szybkich zakończeń), brnęłam dalej by przekonać się o co tak naprawdę chodzi w tej ceremonii.
I tutaj wysuwa się kolejny element, o którym muszę Wam wspomnieć - zakończenie jednego ze scenariuszy. Nawet nie wiecie jak bardzo jest mi smutno, że nie mogę się z nikim podzielić przebiegiem tego finału... Wspomnę tylko, że jedno zakończenie totalnie mnie zaskoczyło. Kto już rozegrał ten scenariusz pewnie wie o czym mówię, ale „Święto” zawiera w sobie jeden finał, który wydawał się dla mnie dobry, jednak kiedy przeczytałam ostatnie zdanie, zrozumiałam jak głupia byłam... Był to mój ostatni scenariusz i autentycznie zamknęłam ten tytuł z szokiem wymalowanym na twarzy - do tej pory nie mogę się po nim pozbierać...
Czy książkę polecam? Jeśli szukasz przygody, która zadziała na Twoją wyobraźnię oraz spowoduje wewnętrzny niepokój koniecznie sięgnij po tę grę paragrafową. Od siebie mogę powiedzieć dwie rady:
1) Rozegraj wszystkie możliwe scenariusze, by przekonać się czy Twoja wyobraźnia jest w stanie ogarnąć wszystko co wydarzy się w tym opowiadaniu,
2) Sięgnij po tę lekturę po zmroku - gęsia skórka gwarantowana!