Książkę przeczytałam jakiś czas temu, jednak nie byłam gotowa od razu Wam o niej napisać. Musiałam przemyśleć kilka rzeczy, które moim zdaniem są dość istotne w ocenie tej powieści. Po pierwsze jest to debiutancka powieść autorki, która podbiła serca polskich czytelników fenomenalnymi historiami takimi jak „Siedmiu mężów Evelyn Hugo”, czy „Daisy Jones &The Six”. Zapewne większość z Was je czytała. Mnie te historie dosłownie urzekły. Byłam nimi zachwycona. Gdy Wydawnictwo Czwarta Strona zapowiedziało, że zamierza wydać powieść , którą debiutowała Taylor Jenkins Reid, byłam ogromnie ciekawa. Moja wyobraźnia sama się nakręcała. Jednak starałam się nie mieć wygórowanych oczekiwań. Rozpoczynając przygodę z „Na zawsze, ale z przerwą” wyrzuciłam na chwilę z głowy wspomnienia o Evelyn i Daisy. Myślę, że to była słuszna decyzja. Dzięki temu uniknęłam porównań, które byłyby krzywdzące dla tej debiutanckiej powieści. Dlaczego tak uważam? Ponieważ moim zdaniem TJR napisała bardzo dobrą debiutancką powieść, która pozwoliła jej zaistnieć na pisarskiej scenie. Stworzyła niesamowitą historię o stracie bliskiej osoby i trudnym okresie żałoby, ale też o pięknej i prawdziwej miłości. Chociaż ta opowieść jest smutna, to można wyłapać tu nadzieję i czułość. Wykreowani przez autorkę bohaterowie są bardzo wiarygodni i prawdziwi. Targające nimi emocje w niezauważalny sposób udzielają się czytelnikowi. Raz ściskając serce z żalu, a innym razem wywołując uśmiech. Jak w prawdziwym życiu. Czasem śmiech, a czasem łzy. Wszystko ma swoje miejsce i czas.
Tak w wielkim skrócie „Na zawsze, ale z przerwą to opowieść o młodej kobiecie, która stara się odnaleźć drogę po stracie męża. Poznali się zaledwie pół roku wcześniej, a ich małżeństwo trwało tylko 9 dni. Szczęście Elsie i Bena trwało bardzo krótko i zostało przerwane w brutalny sposób. Elsie musi uporać się z formalnościami pogrzebowymi i ułożyć relacje z teściową, która nie miała pojęcia o jej istnieniu. Trudna relacja tych kobiet, jest niezwykle mocnym punktem tej historii. Możemy spojrzeć na żałobę z dwóch różnych punktów: żony i matki, które mimo bólu odnalazły nadzieję.
Cieszę się, że mogłam poznać tę opowieść. Jest piękna, wzruszająca i prawdziwa. Można odnaleźć w niej niesamowity dar, który posiada TJR, a mianowicie talent do tworzenia niesamowitych historii. Może nie ma w tej książce splendoru i gwiazd jak w innych powieściach autorki, ale mimo to czyta się ją przyjemnie. Jest pełna emocji i skłania do przemyśleń. Chętnie sięgnę po inne tytuły tej autorki.