Chłopaków z PantaRhei nie trzeba chyba przedstawiać? “Kastor” zapoznał nas z nimi, “Polluks” pokazał nam, że mimo zła mieszkającego w sercu można kochać i być kochanym, “Saturn” to kolejna historia o miłości i przezwyciężaniu swoich problemów. “Mars” jest czwartym tomem z cyklu Bezlitosna siła Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Wszystkie tomy były ciekawe, czytało mi się je bardzo przyjemnie. Strasznie mi się spodobały okładki każdej książki z tej serii, jeśli znacie mnie już dłuższy czas to wiecie, że nie lubię nudnych okładek książek erotycznych. Większość jest robiona na jedną modłę, czarno białe z przystojnymi mężczyznami na głównym planie. W cyklu Bezlitosna siła dostajemy kolory, to czego mi tak bardzo brakuje, a panowie bez koszulek z charakterystycznymi tatuażami są miłym dla oka elementem okładki. Może nie jestem zachwycona tym cyklem, lecz nie mogę powiedzieć, że był zły, wręcz przeciwnie był dobry, warto było się z nim zaznajomić i odpocząć przy przyjemnej lekturze.
“Bo rodzina to nie tylko więzy krwi. To także wspólne przeżywanie złych i dobrych rzeczy, nieustające wsparcie, gotowość do poświęceń i wychodzenie z mroku, który czasami pochłania człowieka i wydaje się, że nie ma od niego ucieczki.”
Darek zwany Marsem jest przepełniony agresją i nienawiścią. Jego złość napędza go podczas walk MMA w klatkach. W swoim życiu przeszedł bardzo wiele, wydaje się, że nigdy nie zapomni o cierpieniu i nie wyrzeknie się swojej agresji, lecz gdy na jego drodze staje piękna doktor Liwia, jego serce mięknie. Nie mogli być bardziej niepodobni do siebie, są jak ogień i woda. Na początku Darek nie chce się angażować, jest skupiony na przygotowaniach do walki, która jest dla niego bardzo ważna. Doktor Liwia również nie chce rozpoczynać związku z młodym i roztrzepanym Darkiem, sparzyła się już w poprzednim poważnym związku i nie chce powtórki. Pomaga swoim podopiecznym w fundacji FemiHelp, lecz przeciwności i początkowej niechęci rozpala ich ognisty romans. Czy uda im się stworzyć szczęśliwy związek?
“Zło jest wszędzie, w każdym aspekcie mojego życia. Chociaż starałem się je zwalczyć, to ono ciągle bierze mnie we władanie. Po raz ostatni dam mu się pochłonąć, bo tylko wtedy stawię czoło diabłom, które od lat ze mną pogrywają. Ten ostatni raz. A potem zniknę, bo i tak nic mnie już nie czeka.”
W chwili czytania tego tomu wiedziałam, że jest to ostatnia część tego cyklu, obecnie jestem po lekturze piątego tomu, który był dla mnie wielką niespodzianką. Historia Darka i Liwii zakończyła wszystkie wątki, chłopaki z PantaRhei rozprawili się z przeszłością, a tu taka niespodzianka, autorka uraczyła nas kolejnym tomem, który pochłonęłam dzień po premierze, ponieważ byłam ciekawa co autorka wymyśliła. Może i się powtarzam, ale “Mars” to kolejna lekka i przyjemna książka, która potrafiła mnie wzruszyć i rozbawić. Ciężko określić mi czy mam jakiś ulubiony tom, “Polluks” był na pewno jednym z lepszych oraz “Mars” który dużo nie odstawał od reszty książek. Gdyby nie ta książka nie odkryłabym tej autorki, która na stałe zagości na mojej liście książek do przeczytania. Przede mną wiele jej książek, które będę po kolei wplatać w swój TBR (To be read). Jeśli chcecie odpocząć przy ciekawej historii polecałam cały cykl Bezlitosna siła.