Dallas '63 recenzja

Gdy na mojego służbowego maila otrzymałam informację iż w mojej firmie powołano o życia biblioteczkę pracowniczą byłam pierwszą osobą, która stawiła się we wskazanym miejscu aby zobaczyć jak pomysł został wcielony w życie. Moim oczom ukazała się rachityczna półka na książki wypełniona ledwie w połowie, gdzie większość księgozbioru stanowiły pozycje typu "Java. Efektywne programowanie" czy "Optymalizacja systemu UNIX". Tak, dobrze się domyślacie, pracuje w firmie technologicznej. Ja jednak nie z tych co szybko się poddają. Zaczęłam więc uważnie wodzić wzrokiem po tytułach aż trafiłam na dwa utwory Stephena Kinga, w tym "Dallas'63".
Nie jestem zagorzałą fanką jego twórczości ale od czasu do czasu sięgam po którąś z jego książek gdyż lubię sposób, w jaki ten autor opowiada swoje historię: nieśpieszny, wciągający, doskonały językowo.
Zabrałam więc do domu to opasłe (ponad 800 stron) tomiszcze i pogrążyłam się w lekturze.

Powieść wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Jej głównym bohaterem jest nauczyciel angielskiego Jake Epping. Jego życie nie jest pasmem sukcesów: zostawiła go żona, która na terapii AA poznała kogoś, kto skradł jej serce, praca nie sprawia mu przyjemności i stała się nudną rutyną a jego przyjaciel Al, właściciel niewielkiego baru umiera na raka. Przed śmiercią jednak ma do Jake'a ostatnią prośbę. Chce aby ten zapobiegł śmierci prezydenta JFK, który zginął od kuli zamachowca w Dallas w 1963 roku. Nie są to jak mogłoby się wydawać majaki umierającego. Al bowiem odkrył w swoim barze portal przenoszący ludzi do 1958 roku. Jake może więc cofnąć się w czasie i zapobiec tragedii, która zmieniła losy nie tylko Stanów Zjednoczonych ale też i całego świata.
Wyprawa w przeszłość może odmienić los milionów. Jake, decydując się na ten krok nie wie jednak, że przeszłość nie lubi jak się w nią ingeruje a lepsze może być wrogiem dobrego.

"Dallas'63" to wielowątkowa powieść podejmująca tematykę teorii spiskowych, które narosły po zabójstwie Kennedy'ego. Czy jego śmierć była wynikiem działania szaleńca, czy międzynarodowym spiskiem, a Lee Harvey Oswald stał się kozłem ofiarny.
Co jednak ciekawe, wątek ten nie zdominował tej historii. Bo "Dallas'63" to przede wszystkim opowieść o urokach prostego życia, gdzie ważne są relacje z ludźmi, pasje, które się realizuje i zaangażowanie w życie lokalnej społeczności.
Stephen King równie dobrze mógłby zatytułować swą powieść "Pochwała prostoty". Jego tęsknota za czasami, które już minęły bije z każdej strony tej książki.

Niech Was nie przeraża gabaryty tego dzieła i jeśli nie czytaliście jeszcze tej powieści to sięgnijcie po nią z sentymenty dla czasów (nie)dawno minionych. Polecam!