Ring recenzja

Boks to moja pasja. Sama trenuję, dlatego książki o tej tematyce przyciągają moją uwagę. Jestem dziewczyną, więc też nie powinno dziwić, że lubię czytać romanse (ale tylko te, których "otoczka" jest interesująca).Ring Anny Wolf wydawał się idealny, ponieważ łączy w sobie dwa powyższe elementy. Miałam wielkie oczekiwania i mocno się zawiodłam.

Książka jest słaba. Bohaterowie są mało wiarygodni, w ich działaniach brakuje logiki. Historia zaczyna się w momencie, gdy Alice rozstaje się ze swoim chłopakiem i podczas podróży do swojego brata ma wypadek, a pomocy udziela jej Carter Darling, zawodowy bokser. Od tego czasu los tej dwójki jest ze sobą związany i do tego momentu jeszcze nie jest źle. O wiele gorzej prezentuje się drugi wątek tej książki. Rodzice Alice zostali kilka lat temu zamordowani, a ponieważ byli tajnymi agentami, a morderstwo miało związek ze sprawą, Alice i jej brat muszą od tej pory ukrywać się pod fałszywymi nazwiskami. Cała powieść, poza romansem Alice i Cartera, to ciągła ucieczka, ukrywanie się. Nie do końca wiadomo przed kim i dlaczego, ponieważ sprawcy morderstwa zostali złapani. Zresztą ukrywanie się też było mocno nieskuteczne, gdyż osoby, które zechciały mścić się na rodzeństwie, nie miały większego problemu w odnalezieniu ich. O tym natomiast jak bardzo niebezpieczne były to osoby i że służby chyba nie kiwnęły palcem, aby tę sytuację rozwiązać, niech świadczy fakt, jak szybko i sprawnie poradzili sobie z jej rozwiązaniem na końcu powieści. Ale to nie jedyna sytuacja, której brakowało logiki. Nasze rodzeństwo zostało zdradzone i doskonale o tym wiedzieli. Do kogo więc zadzwonili, gdy w starciu z wrogiem potrzebowali pomocy? Ależ oczywiście, że do osoby, która najpierw tym wrogom ich sprzedała. Takich absurdów jest więcej. W tej historii niestety nic się nie klei.

Jeżeli natomiast chodzi o bohaterów, są oni mocno schematyczni. Alice, czyli śliczna kobieta, która przyciąga facetów, zabójczo przystojny Carter, który zrobi wszystko dla swojej ukochanej. Oboje bez nawet najmniejszej skazy. Ale żeby nie było zbyt pięknie to antagonista z kolei nie ma ani jednej pozytywnej cechy. Tak, żeby na pewno nikt nie miał wątpliwości, kto tu jest dobry, a kto zły. Przy okazji jest też niezwykle nudno.

Zawiodłam się. Bardzo mocno się zawiodłam. To mogła być dobre książka, bo pomysł był. Rozwinął się niestety w bardzo złą stronę. Styl autorki również nie był dobry i dołożył swoją cegiełkę, by ta powieść była "nie do czytania". Idę szukać dalej "boksersko-romansowanych" książek. Może gdzieś tam jest taka warta mojej uwagi.