"Szczęście jest takie płaskie..."
Jak osiągnąć życiowy sukces? Każdy z nas chciałby poznać odpowiedź na to pytanie. Niektórzy powiedzą nawet, że znają takową receptę. Receptę, która zawiera niezmienne od lat wyznaczniki szczęścia i zadowolenia z życia. Takową receptę posiada również Manula Kalicka, która we wznowionym wydaniu swojej książki, przemyca w iście satyrycznym stylu składniki przepisu na spełnienie życiowe. Zapraszam w świat, który pomimo swojego prześmiewczego wydźwięku, poraża realizmem naszej obecnej rzeczywistości.
Manula Kalicka to polska pisarka i dziennikarka, absolwentka studiów polonistycznych i dziennikarskich na Uniwersytecie Warszawskim. Autorka w swoim życiu imała się różnych zawodów: bibliotekarki czy producentki konfekcji damskiej, prowadziła również własny biznes w postaci księgarni. Obecnie zarządza agencją literacką i współpracuje z tygodnikiem "Polityka". Mieszka pod Warszawą, wraz ze swoją rodziną, kotami i psami. Premiera powieści "Szczęście za progiem" miała miejsce w 2005 r.
Dwudziestoletnia Małgosia postanawia wyrwać się z Jagniątkowa – małej wsi, w której życie skazane jest na egzystencjalną porażkę. W tym celu zabiera ze sobą tekturową walizkę, ciepły sweter brata, romans historyczny, kilka groszy i wyjeżdża do Warszawy z nadzieją na lepsze życie. W stolicy zaczyna od samego zera, czyli od klubu peep-show, dzięki któremu zarabia na życie. Determinacja Małgosi w dojściu do wyznaczonych celów, prowadzi ją na coraz wyższe stopnie drabiny społecznej. Szczęście bowiem czeka tuż za progiem.
Po lekturze książki Manuli Kalickiej spodziewałam się typowej powieści obyczajowej dla kobiet, która zapewni czytelniczkom niczym nie wymuszoną rozrywkę na kilka godzin. Tymczasem otrzymałam, owszem powieść obyczajową, jednak z widocznymi elementami satyrycznymi, wręcz groteskowymi, które mają za zadanie podkreślać i piętnować złożoność pewnych zjawisk społecznych, obecnych w naszej polskiej rzeczywistości. Główna bohaterka Małgosia i jej życiowe perypetie posłużyły autorce do pokazania niełatwej drogi, jaką muszą przejść ludzie nie mający żadnych układów, pieniędzy czy zwyczajnie oparcia w rodzinie. To mocno realistyczny obraz, który dotyczy wielu z nas, często bowiem właśnie ludzie z najdalszych prowincji, nakierowani na sukces, pełni ambicji, osiągają zamierzone cele i spełniają swoje marzenia. Taką osobą jest właśnie Małgosia, która wywodząc się niemalże z rynsztoka, osiąga wielki sukces. Kreacja tej postaci, nieco przerysowana, pełna humoru i dużej dawki optymizmu, urzekła mnie. Urzekło mnie jej samozaparcie, głód wiedzy i godna pozazdroszczenia ambicja. Myślę, że z Małgosią mogłoby spokojnie utożsamiać się wiele współczesnych kobiet, które przyjeżdżając do stolicy, zaczynają od zera, dążąc do obranego celu. I to w mojej opinii główna zaleta utworu.
Autorka w swojej książce zastosowała zabieg dwutorowej narracji, który niektórym czytelnikom może nieco niepotrzebnie zagmatwać fabułę. Otóż otrzymujemy swoiste relacje dwóch osób, Małgosi i nieznanego Marcela, który początkowo wydaje się zupełnie niezwiązany z całą historią bohaterki. Manula Kalicka szybko nie odsłania swoich kart, trzymając pełnych ciekawości czytelników w długiej niepewności. W pewnym momencie, podczas lektury, zastanawiałam się nawet, czy strony mojego egzemplarza książki nie zostały wymieszane z jakąś inna powieścią. Taki zabieg narracyjny nie do końca sprawdził się w tej książce, gdyż odczułam swoisty chaos fabularny, umniejszający przyjemność z lektury.
Ważnym aspektem fabuły, który niewątpliwie zasługuje na podkreślenie jest szeroka gama oryginalnych postaci, reprezentujących różne warstwy społeczeństwa. Bohaterowie ci, ukazani po trosze w pewnej karykaturze, oddają kwintesencję dzisiejszych zjawisk społecznych: alkoholizmu, patologii w różnym wydaniu, środowiska przestępczego, czy prostytucji. Autorka celnie i z dużą dawką humoru podkreśla kondycję społeczną zróżnicowanego społeczeństwa.
Nie nazwałabym książki "Szczęście za progiem" lekkim czytadłem. To bowiem oprócz optymistycznego wydźwięku historii biednej dziewczyny z prowincji, również swoisty przekrój przez nasze polskie społeczeństwo. Obraz ukazany w krzywym zwierciadle, wzbudzający wiele różnych uczuć. Jakie więc według autorki składniki, doprowadzą Was do osiągnięcia szczęścia? Z pewnością ambicja, cierpliwość, uczciwość i pamięć o rodzinie, czyli korzeniach, które definiują nasze ja. Jak je zastosować? Zapraszam do lektury powieści.
"Warto było ruszyć w świat. I go podbić. Tak. Ważna jest i droga, i cel".