Wydawnictwo KSIĄŻKOWE KLIMATY
Zaczynając recenzować tę powieść, już wiem, że moje myśli popłyną dziwnym meandrem słów. Bo „W szafie” wymyka się normalności – i życia i czasu i człowieka w ogóle.
„(...) Każdy ze swoją dziwnością stanowi wkład w historię cyrku, jakim jest życie(...) Dramaturgia zasadniczych momentów w życiu wcale nie jest poetycka.” Bolesne, acz czasem tak bliskie każdemu z nas.
„Światło, które codziennie pada na przedmioty, człowiek może absorbować tylko przez ograniczony czas, a potem się cieszy kiedy te wszystkie eksponaty (włącznie z nim samym) przez chwilę nie są tak bardzo widoczne... noc pożera świat”
A czym jest „W szafie” Terezy Semotamovej? Bo prócz tego, że to powieść na wzór i podobieństwo kostki Rubika, to stanowi ona połączenie pamiętnika, literackiej degradacji duszy i sztuki teatralnej w jednym. To także pewnego rodzaju poradnik psychologiczny, w którym – co zaskakujące – dostrzegasz brak wyjaśnień niektórych pojęć. To poradnik, który trzeba uzupełnić własnymi wpisami. To jak wizyta u psychologa, który nagle zostawia pacjenta samego i wychodzi z gabinetu.
Oto Hana, pogubiona w życiu i zagubiona psychicznie dziewczyna, która nie potrafi żyć. Hana to rozbitek wypluty na brzeg plaży zwanej „życie”, która nie wie, czy chce wrócić do wody, czy jednak zostać na lądzie. Ciągle tkwi pomiędzy – pomiędzy dniem, a nocą, pomiędzy piętrami bloku, mężczyznami, pomiędzy rodziną, a siostrą i jej dziećmi, a niczym w sobie. Nie umie siebie odnaleźć na mapie własnego bytu. Nie chce być, jak inni, nie chce iść tą samą drogą, co każdy - drogą zwaną normalność. Normalność ją mierzi, irytuje i do niej kompletnie nie pasuje. Kroczenie po drodze „normalności” rani jej stopy i pięty, a udając, że nią kroczy, okłamuje samą siebie – i bliskich też.
„Świat jest rozparcelowany. Wszystko do kogoś należy. Każdy ma kilka swoich metrów kwadratowych, ale niektórzy tylko snują się między cudzymi parcelami. (…) Człowiek to zwierzę społeczne! Potrzebuje innych i dzięki nim poznaje samego siebie, często samego siebie przeżywa przez innych. Sam w swojej jamce staje się bezradny.”
Hana nie potrafi żyć. Czuje, że nie pasuje do bycia tu i teraz i do tego, co stanowi jej życie. Pewnego dnia zamieszkuje w szafie, którą siostra chce wyrzucić, a która dla niej stanowić będzie mieszkanie. Stawia ją w podwórzu kamienicy niewidocznym z ulicy i wciska w kąt, by nikt się nią nie interesował. W tej szafie tylko śpi zawinięta w śpiwór. Żyje namiastką życia, a wszystkich wkoło okłamuje. Powracają do niej wspomnienia, słowa, osoby, powraca przeszłość i pytanie – co dalej? Bo coś przecież musi być. Zawsze jest.
„(...) Tak bardzo chciałam być sama, nikomu nie przeszkadzać, i teraz, kiedy to mam, sama sobie przeszkadzam”.
„W szafie” nie czyta się łatwo. Treść poszatkowana nie niedługie rozdziały wywołuje u ciebie wachlarz emocji ciekawość, irytację i zadumę. Czasem nie wiesz czy to jawa, czy sen, czy majaki na granicy bycia i pustki.
Ta historia oplata cię jak bluszcz. Ta powieść pęta cię i coraz bardziej zaciska. Czasem masz ochotę odrzucić ją i nie wracać do dziwnych słów dziwnej i niedojrzałej bohaterki. Irytują cię postacie, jakie ta spotyka na swej drodze, czasem i ona sama, ale... „W szafie” ma w sobie jakiś absurdalny magnes, który sprawia, że i tak – własnym tempem – doczytasz do końca. Ta książka wydziera dla siebie czas na wyłączność. Jest albo treść, albo nic. Rozgryzasz ją na swój sposób i tak też ją interpretujesz. Wymyka się zapuszkowaniu. To konglomerat myśli, wizji, marzeń i poszukiwań. To dramat młodej kobiety, która musi coś zrobić, a jedyne, co jej wychodzi to kroki w tył. Jeden dpo przodu, trzy do tyłu...
Życie to dziwnie apatyczny reżyser. Podobnie rzeczywistość, która jest chorobą, a ta tyle samo człowiekowi daje, co odbiera. I o tym jest poniekąd ta powieść. T „(...) Życie jest trucizną, jeśli się w nie nie wierzy. Trucizną jeśli jest jedynie narzędziem do zaspokajania próżności, ambicji czy zazdrości”*.
* „Siostra” Sandor Marai
#agaKUSIczyta