"Zła krew" napisana przez Zoje Stage to jej debiutancki thriller psychologiczny.
Książka ma bardzo ciekawą tematykę, bowiem bardzo dużo jest w literaturze motywów złych rodziców pastwiących się nad swoim dzieckiem, jednak w drugą stronę - problem nie jest już opisywany na tak szeroką skalę. Mam wrażenie, że pod tym względem troszkę bardziej do przodu poszli scenarzyści filmowi, gdyż motyw złego dziecka jest bardziej popularny w filmach zwłaszcza produkcji japońskiej. Złe, diabelskie dziecko i problemy rodziców z nim mogą nie być nam obce choćby biorąc pod uwagę film "Musimy porozmawiać o Kevinie". Autorka chyba obejrzała ten film, który moim zdaniem mógł być inspiracją do napisania tego debiutu. Jednego autorce nie można zarzucić - podjęła się prezentacji bardzo trudnego i wywołującego sprzeczne odczucia tematu.
Z reguły mówiąc o rodzinie dysfunkcyjnej od razy wyobrażamy sobie rodzinę, w której problemem jest któryś z rodziców, najczęściej tym czarnym charakterem jest ojciec-mąż, a małżeństwo na pozór wydaje się idealne. Co dzieje się jednak gdy problem stanowi dziecko? I to dziecko, które w dodatku nie mówi?
Hanna,bohaterka naszej książki, jest siedmiolatką o dwóch twarzach. Jedna zarezerwowana jest dla ojca, którego dziewczynka bardzo kocha, wręcz ubóstwia. W jego oczach jest uroczą, grzeczną córeczką. Druga twarz Hanny zarezerwowana jest dla jej matki, której najprościej ujmując, dziecko nienawidzi. Hanna jest też wrogo nastawiona do innych ludzi ale wiąże się to głównie z robieniem na złość swojej mamie.
Jeśli chodzi o interpretację owej książki i sposób patrzenia na nią - ja do tego tematu podchodzę mocno zadaniowo i na co najmniej trzech płaszczyznach.
Pierwsza kwestia na której się skupiłam to spojrzenie na całość, wszystkie opisywane sytuacje z perspektywy dwóch osób: matki i córki. Autorka bardzo nam to ułatwia,gdyż kolejne następujące po sobie rozdziały pisane są z wykorzystaniem narracji tych dwóch bohaterek. Zatem raz czytamy wczuwając się w położenie mamy Suzette i patrzymy oraz odczuwamy te emocje,jakie nią targają,a innym razem mamy siedem lat i jesteśmy Hanną. Patrzymy na wszystko oczami dziecka i zastanawiamy się czy w jego rozumowaniu nie widzimy czegoś, co w jakiś sposób jest nam bliskie. Taki sposób przedstawienia tej historii wymusza na nas niejako udział w niej i stawia nas pośrodku w roli sędziego mającego zdecydować, co jest prawdą i która ze stron ma rację.
Dla mnie książka jest dobra wtedy,kiedy budzi we mnie sprzeczne emocje. Tego typu książki nie da się ot tak łatwo zapomnieć, ona zmusza do zatrzymania się, analizy i przemyślenia wszystkiego pod wieloma względami. Autorce udało się u mnie takie sprzeczne odczucia wywołać. Z jednej strony czytając o Hannie, jej zachowaniu, tym co robiła matce i jak się do niej odnosiła nienawidziłam tego dziecka, miałam ochotę potrząsnąć nim i przełożyć przez kolano ale za chwilę czytałam jak pewne kwestie widzi Hanna, jak ona je wspomina i... nabierałam wątpliwości. A może to nie z Hanną jest coś nie tak, może to matka jest nienormalna?
Druga płaszczyzna, po której się poruszałam to próba odpowiedzi na pytanie dlatego siedmioletnie dziecko, której jest nader inteligentne, które ma takie zdolności manipulacyjne nie mówi. Co takiego dzieje się z Hanną bądź co takiego wydarzyło się w przeszłości, że doprowadziło do takiej sytuacji? Czy Hanna nie mówi, bo nie potrafi czy też nie chce?
Trzeci aspekt to relacje w małżeństwie oraz rola kobiety-matki i jej odbiór przez społeczeństwo. Dlaczego mąż Suztette, a ojciec Hanny nie chce wierzyć, nie chce zauważać tego co dzieje się z jego dzieckiem? Czyżby święty spokój i praca były ważniejsze? Dlaczego kobieta za wszelkie niepowodzenia w wychowywaniu dziecka czuje się winna? Dlaczego przestaje wierzyć w swoje matczyne umiejętności? Czy to nie kwestia odbioru przez społeczeństwo i narzucana z góry presja?
Jak widzicie - książkę można rozłożyć na czynniki pierwsze i rozpatrywać ją pod różnym kątem, to jak Wy do niej podejdziecie zależy tylko i wyłącznie od Waszej interpretacji. Ja nie odpowiem Wam na postawione wyżej pytania i mam nadzieję,że zachęcę Was do zapoznania się z tą pozycją.
Książkę ogólnie uważam za dobrą choć mam wobec niej zastrzeżenia. Historia ma potencjał, dobrze się zaczyna, jest wciągająca i wywołująca rozbieżne emocje jednak zabrakło mi w niej mocnego zakończenia. Tym zakończeniem trochę się rozczarowałam,bo historia Hanny wciąga, mocno intryguje, co rusz dzieje się coś nowego i coś nowego wychodzi na światło dzienne, jesteśmy coraz bardziej ciekawi odpowiedzi na wiele rodzących się w nas pytań - tymczasem zakończenie nie daje odpowiedzi na nie wszystkie czy też - nie daje satysfakcjonującej odpowiedzi. Można by wręcz odnieść wrażenie, że w pewnym momencie autorka pragnęła już tylko zakończyć tę historię jak najszybciej i najprościej.
Podsumowując jednak: zachęcam do przeczytania z racji mnogości interpretacji, możliwości przyjrzenia się wielu problemom, na które zwróciłam Wam uwagę i przede wszystkim - polecam, byście samodzielnie poczuli jakie emocje wywołuje jej lektura. Przeczytajcie, a sami się zaskoczycie gdy zobaczycie jakie sprzeczne uczucia mogą w Was drzemać.