Od książek religijnych zazwyczaj trzymam się z dala, bo mimo, że jestem katoliczką, nie odczuwam potrzeby ich czytania. Jednak tym razem coś się zmieniło i wyjęłam z półki poświęconej tej tematyce, niewielką książkę pt. „Czy trzeba bać się diabła?”, napisaną przez księdza egzorcystę. Zagadnienia dotyczące egzorcyzmów, złych duchów i demonów zawsze mnie interesowały, więc nic też dziwnego, że wkrótce książka autorstwa Henriego Amet, została przeze mnie wypożyczona.
„Czy trzeba bać się diabła?” jest małą gabarytowo pozycją, która - o dziwo - nie straszy czytelnika szatanem, nie karze cały czas odmawiać modlitwy czy skrupulatnie uczestniczyć we mszach świętych. Nic z tych rzeczy. Henri Amet wyjaśnia czytelnikowi istotę egzorcyzmu. Pokazuje rolę, jaką pełni ksiądz egzorcysta, opisuje grupy osób, które zwracają się do niego o pomoc i odpowiada na najczęściej nurtujące pytania dotyczące tego tematu. W tej pozycji, znajdują się również fragmenty przywoływanych przez autora realnych przypadków, z którymi miał do czynienia przez cały czas, odkąd został mianowany egzorcystą. Są one jednak krótkimi streszczeniami, często mało fascynujących przypadków dolegliwości osób chorych psychicznie, które nie usatysfakcjonują nikogo, liczącego na przerażające opisy prawdziwych opętań.
„To, że człowiek krzyczy, biega czy rzuca się na ziemię, nie musi koniecznie oznaczać, że jest opętany. To, że ktoś deklaruje bez wahania, że potrzebuje egzorcyzmu, nie oznacza, że należy mu wierzyć.”*
Zanim sięgnęłam po tę książkę, miałam niekompletne wyobrażenie na temat roli, jaką pełnią egzorcyści. Wyobrażałam sobie ich, jako silnych psychicznie księży, który po potwierdzeniu obecności demonów, przy pomocy modlitw i wody święconej, pozbywają się złego ducha z ciała opętanej osoby. Jak się okazało, nie do końca na tym polega ich rola. Ich zadaniem jest wysłuchiwanie osób, które proszą o spotkanie. Doradzanie im, pocieszanie i modlenie się za nie. Tylko w wyjątkowych przypadkach, gdy zły duch faktycznie „zamieszkuje” ciało człowieka, za pomocą odpowiednich formuł i modlitw, nakazują mu je opuścić.
"Uprawianie magii, wzywanie diabła albo przekleństwa mogą, u osób przepełnionych nienawiścią czy pragnieniem szkodzenia, otworzyć drzwi złym duchom."**
Nie jestem pewna swoich uczuć wobec tej książki i autora. Co prawda, moja wiedza na ten temat w pewien sposób się zwiększyła, jednak nie czuję się w pełni usatysfakcjonowana. Liczyłam na coś bardziej szokującego, co da mi do myślenia. Więc na koniec nasuwa się pytanie, czy faktycznie należy bać się diabła? Według mnie, oczywiste jest, że tak, jednak w trakcie lektury nie zdołałam poznać odpowiedzi na to pytanie.