Mogłoby się wydawać, że Marika przyciąga tylko kłopoty. Ma nieciekawą sytuację rodzinną, kłopoty finansowe i pod wpływem impulsu chce spełnić swoje marzenie. Kupić stare mieszkanie w promocyjnej cenie, wyremontować go i sprzedać z zyskiem brzmi kusząco, prawda? Jednak to może być tylko wierzchołek góry lodowej. Zamiast poczciwego pana Janusza, pracą remontową ma się zająć Aleksander. Ta dwójka to mieszanka wybuchowa. Co z tego wyniknie? Czy dziewczynie uda się spełnić marzenie? Czy dwójka mocnych charakterów będzie w stanie się dogadać?
Nie ma co ukrywać, okładka przyciąga wzrok. To przede wszystkim mnie skusiło do przeczytania tego. Chociaż opis też zapowiadał się obiecująco. Sądziłam, że to będzie lekka, przyjemna i zabawna historia. Otóż wyszło zupełnie inaczej. Czytało się ją szybko, styl był lekki, ale sama tematyka, a zwłaszcza jej zakończenie do najlepszych nie należały niestety.
Na samym początku powieści, dowiadujemy się co oznacza tytuł i łatwo można wywnioskować, czego czytelnik może się po niej spodziewać. Mimo tego, ja tego tak nie odebrałam i nie poczułam satysfakcji, gdy skończyłam ją czytać. Może w głównej bohaterce coś takiego w małym stopniu się pojawiło, ale nic więcej. Jakoś chyba liczyłam, że ten efekt będzie bardziej odczuwalny.
Bohaterów także średnio polubiłam. Marika zazwyczaj była znośna, podobała mi się jej charyzma, miała kilka ciekawych ripost, no i zaimponowała mi jej zawziętość w realizacji planów. Jednak jeśli chodzi o jej podejście do ciotki i ich relacje, to nie było już takie ciekawe. No i jej zachowanie wobec Aleksandra, no jeśli gościu robi coś ponadprogramowego i to za darmo, a ona ma problem by mu za to podziękować, to jednak coś musi być nie tak. No a przechodząc do męskiego bohatera, to jakoś się szczególnie nie wyróżniał, jakoś nie potrafiłabym wskazać cechy, która jakoś by go wyróżniała, oprócz tego na tle innych męskich postaci książkowych nie był jakimś wielkim bogaczem lub żył w totalnej biedzie, tylko w klasie robotniczej, to raczej nic innego nie przychodzi mi do głowy. Facet, który podrywa wiele dziewczyn, jest sarkastyczny i lubi dzieci.
Stylistycznie za to nie było źle. Pomysł na fabułę nie był zły. Autorka miała dobry pomysł na temat, bo o tym wiele się nie czyta. Akcja była równomiernie rozłożona. Podczas lektury nie było momentów nudy, więc to zdecydowanie na plus. Dialogi też nie były jakoś sztuczne czy wyrwane z kontekstu. Opisy dość plastyczne. Chociaż mam dość duże zastrzeżenie co do zakończenia. Kompletnie mi się nie spodobało. Wiele wątków nie zostało zakończonych i nawet jeśli miało to był otwarty koniec, to został dość słaby moment wybrany. Nie wiadomo co z tymi bohaterami jednak się stanie, czy jak rozwinie się dalsza akcja. Każda osoba wie, że kupując coś starego, a w dobrej cenie czasami można trafić na bubla, a drobne poprawki zamieniają się w armagedon i mogą potrzebować sakiewki bez dna, ale nie wiemy czy tak jest w tym przypadku. No niestety mam wrażenie, że skończyłam książkę w jakieś połowie historii.
Także no moim zdaniem, ta powieść to taki typowy średniaczek. Mimo że pomysł i konspekt ciekawy, to wykonanie trochę kuleje. Choć przyjemnie mi się ją czytało, to jednak dużo jej jeszcze brakuje. Liczyłam na coś więcej i przez to się zawiodłam, a zakończenie zamiast uratować, to jeszcze pogorszyło mój odbiór. Nie jestem w stanie polecić Wam tej pozycji, chociaż może spodoba się ona osobom co lubię powieści obyczajowe, mało wymagające, lekkie, szybkie do przeczytania.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.