Zagadnienie starości dotknie każdego z nas, czy tego chcemy czy nie. Nie mamy wpływu na upływ czasu. Natomiast mamy wielki wpływ na to, jak się starzejemy, jak podchodzimy do tej kwestii. Jak nasz umysł radzi sobie z tym tematem i w którym miejscu znajduje dla niego miejsce. Czy jest dla nas ważny, czy raczej przechodzimy obok niego obojętnie ….
Przyznam, że liczyłam na trochę inną lekturę. Zaskoczyła mnie dość obszerna warstwa filozoficzno-naukowa, wiele jest odniesień do innych autorów zajmujących się tym zagadnieniem. Autorka przywołuje wiele wypowiedzi na temat starości, cytuje znane osobistości. A w tym gronie znaleźli się pisarze, artyści, filozofowie czy lekarze. Możemy się przyjrzeć jakie mają spojrzenie na temat, z którym każdy z nas się kiedyś zderzy.
Lynne Segal uzmysławia nam, jak można się starzeć. Co oznacza, że się starzejemy? Czy dla nas już ten czas nadszedł? Czy jak mamy lat pięćdziesiąt to jesteśmy starzy? Czy raczej jak jesteśmy bliżej siedemdziesiątki? Otóż każdy z nas inaczej może pojmować starość. Nie ma wyznaczonej granicy, od której można mówić, że jest się starym. To stan ducha i wewnętrznych odczuć, a nie zmarszczki na twarzy czy siwe włosy na skroniach. Starość nie oznacza, że mamy popaść w marazm i czekać na śmierć. Otóż mamy żyć pełnią życia, znaleźć sobie ciekawe i interesujące zajęcie, chodzić do teatru i na spotkania. Robić to, na co w młodości nie zawsze mogliśmy znaleźć czas. Tak, to jest czas starości. Życia pełną piersią, tu i teraz. Autorka zachęca do aktywności, udzielania się społecznie i emanowania radością. Wiele miejsca poświęca też seksualności, zwłaszcza tej w okresie, kiedy ciało się zmienia i starzeje. Pokazuje, jakie obawy wtedy nami targają, zastanawiamy się, czy jeszcze w tym wieku powinniśmy myśleć o seksie. Widzimy też różnice w starzeniu się kobiet i mężczyzn. Jak widać wyraźnie, każda z płci ma inne obawy dotyczące starości i na inne aspekty życia zwraca uwagę.
Jedno trzeba przyznać autorce, jest szczera i odważna w swoim przekazie. Nic nie kamufluje i nie koloryzuje, pokazuje starzenie się takim, jakim jest lub może być. Jest chwilami trochę górnolotnie i doniośle, dostojnie. To jest trudna lektura, jej się nie da przeczytać, jak dobrego thrillera psychologicznego, mimo, że przekaz dotyka zagadnienia nam nieobcego, to jednak wymaga skupienia i ciszy. I oczywiście skłania do ogromnych refleksji nad tematyką starości. Obok tego nie można przejść obojętnie, bo to dotknie każdego z nas w odpowiednim czasie. Więc może już teraz warto się przyjrzeć co może nas spotkać za lat kilka lub kilkanaście i nie pozwolić się zwieść przesądom i istniejącym schematom na temat starości. Już teraz trzeba się przygotować na życie z siwymi włosami i zmarszczkami, ale za to z sercem pełnym radości i miłości.
Jestem pewna, że to jedna z lektur które na dłużej zagości w naszej biblioteczce. Jeżeli jeszcze nie teraz, to w przyszłości tematyka nie będzie nam obojętna. Zachęcam do sięgnięcie po nią i głębokich, nawet intymnych, podróży w głąb własnej wewnętrznej przestrzeni życiowej. Nie omijajcie jej szerokim łukiem, sugerując się tytułem. Wręcz przeciwnie, niech tytuł już teraz was przyciągnie i zachęci do bliższego zaprzyjaźnienia się z tym zagadnieniem …