Pachnąca świerkowym aromatem, przepełniona rodzinną atmosferą i zasypana śniegową pierzynką. Jednak pod płaszczykiem świątecznej atmosfery skrywają się emocje i cienie rzeczywistości. To książka na jeden wieczór o miłości, samotności, żałobie i międzyludzkich relacjach.
Igor i Agata. Ona – sławna aktorka serialowa, która planuje spędzić święta z rodziną. On – przystojny wdowiec prowadzący rodzinną plantację świerków. Samotny tata, skupiony na nastoletniej córce. Nieszczęśliwy wypadek przecina ich życiowe drogi, a może ktoś trzeci maczał w tym palce?
Historia bardzo życiowa, którą możemy śledzić z dwóch, a raczej trzech perspektyw. Ta trzecia jest zaskakująca i nadaje opowieści nieco metafizycznego, magicznego charakteru. Czytałam tę książkę z przyjemnością. Polubiłam bohaterów i mocno im kibicowałam. Poczułam niesamowite ciepło bijące od rodziny Lemanów, a szczególnie od pani Teresy, której mądrość i dobre serce mnie rozczuliły. Chociaż fabuła rozgrywa się przed świętami, to wyraźnie jest w niej wyczuwalna magia tych szczególnych dla nas dni. Można się w niej zatopić i ze spokojem czekać na finał, wszak to taki rodzaj literatury, który ma otulać i przynosić radość.
Nie sposób tutaj pominąć informacji, że ta książka jest dedykowana wszystkim samotnym Ojcom, którzy poświęcają się swoim dzieciom. Paulina Kozłowska nazwała ich „tato mamami”, a mi to określenie bardzo się podoba. Autorka stworzyła wyjątkowego męskiego bohatera, który budzi ciepłe uczucia. Ja doskonale rozumiem jego rozterki, samotność i to, z jak pielęgnuje pamięć o zmarłej żonie. Jednak wiem, że człowiek potrzebuje drugiego człowieka tak jak rośliny wody i słońca. Miłość, wsparcie, dotyk, bez tego trudno jest żyć pełnią szczęścia.
„Miłość pod choinką” potrafi wzruszyć i wywołać uśmiech. Są chwile ściskające serce, ale i takie, które dodają otuchy i wywołują uśmiech. Paulina Kozłowska nie boi się pisać o samotności, żałobie, stracie i skomplikowanych relacjach. Robi to z dużą wrażliwością i wyczuciem. Pozwala poznać bohaterów w różnych sytuacjach życiowych i w piękny sposób tworzy ich charakterystyki. Podoba mi się styl, w jakim autorka snuje tę historię. Jest lekko, czasami zabawnie, ale i wzruszająco. Od pierwszych stron czułam, jak emocje wibrują w mojej głowie, jak zastanawiam się nad poruszanymi w tekście kwestiami. To takie przyjemne uczucie, gdy czujesz książkę wszystkimi zmysłami, gdy łapiesz kontakt z bohaterami i rozumiesz ich rozterki. To dla mnie bardzo ważne i cieszę się, że mogłam tę książkę przeczytać.
Jeśli szukacie niebanalnej, pięknej i poruszającej świątecznej historii, to koniecznie musicie przeczytać „Miłość pod choinką”.
Dajcie się porwać magii świąt!