Motywy zbrodni bywają różne od takich, które w jakimś stopniu możemy zrozumieć do tak błahych i absurdalnych, że budzą jeszcze większy sprzeciw niż sam czyn. Bywały czasy, że morderstwa dokonywane z pobudek uczuciowych były traktowane znacznie łagodniej, więc niektórzy adwokaci próbowali doszukiwać się na siłę czegoś romantycznego w działaniach swoich klientów. Do dziś afekt może stać się przyczyną orzeczenia mniejszego wymiaru kary, ale wymaga udowodnienia i przede wszystkim już nie wszystko można pod afekt podciągnąć.
"Zbrodnie z namiętności" to sześć tragicznych historii, w których miłość splotła się ze śmiercią. Część z nich jest powszechnie doskonale znana, ale trafiły się też takie, z którymi wcześniej się nie zetknęłam. Nie jestem tylko pewna czy tytuł jest w pełni adekwatny, bo zbrodnie kojarzą się dość jednoznacznie, a nie wszystkie sprawy były tak oczywiste.
Pierwsza z nich dotyczy tragicznej śmierci aktorki Marii Wisnowskiej. Kobieta wzbudzała zachwyt nie tylko na deskach teatrów, ale i poza nimi. Miała powodzenie u płci przeciwnej i bez oporów z tego korzystała. A przynajmniej taki jej obraz przetrwał do naszych czasów. Znając już trochę zagrywki prasy z tamtych lat, nie jestem pewna, czy powinno się na nich opierać. Nie ulega jednak wątpliwości, że straciła życie z rąk kochanka, a ich historia łudząco przypomina szekspirowski dramat "Romeo i Julia".
Kolejna sprawa nie była mi wcześniej znana i przyznaję, że była wyjątkowo męcząca w odbiorze. Rozumiem, że autor musiał nakreślić rys bohaterów na tle niezwykłej epoki, w której dane było im żyć, a ja niestety tego okresu w kulturze i sztuce nigdy nie byłam w stanie polubić. Patrząc na losy Przybyszewskich, trudno oprzeć się wrażeniu, że współcześni celebryci i związane z nimi skandale to pikuś w porównaniu do tego, co bohema artystyczna wyprawiała sto lat temu. Zagłębiając się w życie tego małżeństwa, trudno oprzeć się wrażeniu, że to nie mogło skończyć się dobrze. I nie skończyło.
Następna opowieść jest o Idze Korczyńskiej, a jej tragedia bardzo przypominała mi to, co spotkało Marię Wisnowską. Znów bohaterka występuje na scenie, choć nie tak prestiżowej, bo kabaretowej. Znów jest zniewalająco piękna, znów przykuwa uwagę mężczyzn. Różnicą jest to, że życia pozbawił ją były, a nie obecny narzeczony.
Historia Zyty Woronieckiej przedstawiona w tej książce nie dostarczyła mi żadnych nowych informacji, trudno byłoby zresztą ich oczekiwać. Autor w przystępny sposób przedstawił wszystkie fakty.
Sprawa Maliszów jest zdecydowanie mniej znana i zaciekawiła mnie najbardziej. Napad rabunkowy zamienił się w krwawą rzeź, a mężczyzna do końca starał się ochronić żonę przed najwyższym wymiarem kary.
Ostatnia historia jest niemal współczesna dotyczy zabójstwa Andrzeja Zauchy i jego kochanki, którego dokonał mąż kobiety. Autor zarysował karierę muzyczną Zauchy, i o ile taki zabieg był pomocny w zrozumieniu dramatu Przybyszewskich, tak w tym przypadku nic nie wniósł. Przeraża mnie jednak to, że człowiek odpowiedzialny za podwójne morderstwo wyszedł już na wolność.
"Zbrodnie z namiętności" to przyzwoita pozycja, choć nie wnosi nic nowego. Dobrze sprawdzi się jako początek przygody z true crime'em.
Moje 6/10.