Themerson w swojej ostatniej powieści (wydanej po jego śmierci) absurdalnej i groteskowej jest niezwykle logiczny. Niektórzy porównują tę książkę do „Kociej kołyski” Vonneguta, jednak dla mnie o wiele ciekawsza. Pomimo unoszących się oparów absurdu jest to realistyczna powieść.
Themerson był człowiekiem renesansu XX wieku. Urodzony i kształcący się w Polsce, w wieku 27 lat (w czasie II wojny światowej) wyjechał do Anglii, gdzie żył i tworzył do końca życia. Pisał jednak po angielsku, polsku i francusku. Themerson był awangardowym artystą, poetą, prozaikiem, eseistą, filozofem, kompozytorem, te wszystkie jego zdolności łączą się harmonijnie w jego twórczości i w tej powieści.
Tytułowa wyspa na większości map pojawia się, jako wystająca z morza skała, znajdująca się w połowie drogi między Irlandią, a wybrzeżem Kornwalii w Wielkiej Brytanii. Nie posiadała żadnego strategicznego znaczenie, gdy przed wielkim kryzysem kupił ją amerykański milioner Thomas Hobson. Wybudował tam wielki dom i zatrudnił do opieki nad wyspą rodzinę Shepherdów, których kolejne pokolenia przez nikogo nieniepokojone zamieszkiwały tę wyspę. Przed swoją samobójczą śmiercią przekazał opiekę nad wyspą szwajcarskiemu trustowi, który opłacał mieszkańców, a także dostarczał wszystkich niezbędnych produktów do życia na tej wyspie. Niestety jej los jest przesądzony, gdy wkracza tam polityka i krzyżują się interesy różnych państw i wywiadów angielskich (które o swoich działaniach nic nie wiedzą, pomimo że reprezentuje je małżeństwo).
Historia zaczyna się w Afryce, gdzie zostaje obalony dyktator Bukumli. Udało mu się jednak ujść z życiem, zainteresował nim się wywiad angielski i umieścił go właśnie na wyspie Hopsona. Przypływa na tą wyspę statkiem, pod dowództwem kapitana Krzyżpański . Reprezentując wywiad angielski, udaje się tam Lady Lucy D'Earth wraz z córką i jej przyjacielem, aby powitać Dyktatora. Sam Dyktator ma ciekawe korzenie, jego ojciec, polski generał pozostawił swych potomków na różnych kontynentach. Przybywa więc na wyspę jego siostra, księżna Zuppa, aby spotkać się z bratem. Wyspa staje się sławna, pojawia się się przedstawicie szwajcarskiego trustu, wywiad francuski i syn Thomasa Hobsa, który pragnie zbudować tutaj kurort. Jednak zupełnie inne plany ma angielska firma zbrojeniowa, w której pracuje mąż Lady Lucy, Adam D'Earth, i której statek z nieznanym ładunkiem cumuje przy wyspie. Zakończenie jest zaskakujące.
Jednak nie sama historia jest najważniejsza, ale ludzi, którzy ją tworzą, bohaterowie pierwszo i drugoplanowi. Bohaterowie powiązani są siecią relacji rodzinnych i towarzyskich, które są pogmatwane i są źródłem komizmu. Same już nazwiska i przydomki są wymowne. Każde z postaci reprezentuje swoje pokolenie w XX wieku i jest ważna. Historia jest opowiedziana przez Sean D'Earth (dawniej D'Eath), ojca Adama D'Earth, człowieka o podejściu filozoficznym do życia, przez grającą podwójną rolę siostry-żony Georgina-Geraldina Shepherd i list Adama D'Earth do ojca. Poznajemy historię trzech pokoleń rodzin Shepherdów i D'Earth, a każdy z nich jest indywidualnością. Na tej małej wyspie skupia się cały świat i jego problemy.
„Wyspa Hopsona” to powieść niezwykła, utrzymana w konwencji thrillera politycznego i powiastki filozoficznej. Themerson bawi się formą, konstrukcją i stylem narracji, ukazując absurdalność świata wokół nas. Przepełniona jest groteską, absurdem i angielskim poczuciem humoru w sytuacjach, opisach postaci i dialogach. Nie ma w niej zbędnych zdań, czy sytuacji. Czytanie jej to świetna przygoda i zabawa wieloma kontekstami, znaczeniami i podtekstami. Jest to książka zabawna, chociaż czasami śmiejemy się przez łzy. Książka, którą należy smakować, bawić się nią i powoli zgłębiać, a wtedy zauroczy.
Czy można umrzeć ze śmiechu? – odpowiedź jest w książce.