Płeć, przyjemność i przemoc recenzja

Czy Lew jest wujem albo o tym, czy seksuologia jest nauką

WYBÓR REDAKCJI TYLKO U NAS
Autor: @oliwa ·5 minut
2022-01-08
4 komentarze
29 Polubień
Niedawna opinia @Mackowego o książce Zbigniewa Lew-Starowicza (https://nakanapie.pl/ksiazka/lew-starowicz-o-kobiecie-o-mezczyznie/opinia/1415795) zachęciła mnie do tego, by odpowiedzieć sobie na pytanie „co ty wiesz o polskiej seksuologii”, czego owocem jest niniejsza lektura.

Agnieszka Kościańska opisuje historię polskiej seksuologii z perspektywy feministycznej. Tych, u których słowo na „f” wzbudza nieufność, zapewniam, że jest to praca wyważona, zniuansowana, oparta na solidnym materiale badawczym, tj. wywiadach, obserwacji uczestniczącej, literaturze przedmiotowej, a nawet aktach sądowych. Umieszcza autorka seksuologię polską na tle światowej (dziś przede wszystkim amerykańskiej) i pisze, że nie mamy się czego wstydzić, wręcz przeciwnie, mamy dobre tradycje – humanistyczne, holistyczne i interdyscyplinarne. Kazimierz Imieliński, „ojciec” polskiej seksuologii, wyjaśniał to następująco: „zajmujemy się zakamarkami psychiki człowieka, a nie jego narządami płciowymi”. To dzięki niemu w Polsce psychologia została włączona do głównego nurtu seksuologii, co nie jest wcale takie oczywiste.

Zwróćmy uwagę – mówimy o dyscyplinie tak młodej, że jej historię możemy zamknąć w życiorysach kilku, właściwie trzech najważniejszych osób, to znaczy, wspomnianego Kazimierza Imielińskiego, Michaliny Wisłockiej i Zbigniewa Lew-Starowicza (zgodnie z tym, jak odmienia autorka, a jako że zna go osobiście, to zapewne jest to zgodne z wolą p. profesora). Jest to niewiele ponad 50 ostatnich lat. Kiedy Michalina Wisłocka wydała w 1978 „Sztukę Kochania”, wywołała nią skandal oraz krytykę ze strony części kolegów – w tym Imielińskiego i Starowicza. Do prasy pisali oburzeni czytelnicy: „Zainteresowania młodzieży dalekie są od uprawiania sztuki miłosnej, odciągającej ją od nauki, sportu, majsterkowania, modelowania i innych kulturalnych zajęć” (s. 53). A przecież dziś niektóre fragmenty czy tezy tego rewolucyjnego bestsellera jawią się jako koszmarnie obskuranckie.
W roku 1970 Lew-Starowicz pisał o „patologicznej kwalifikacji minetki” – „każdy przypadek minetki kwalifikuje się raczej do badania i ewentualnego leczenia”. Nie wyciągam tego cytatu dla kpiny (zresztą, czy jest z czego kpić? Takie opinie mogły kogoś przyprawić o nerwicę), ale po to, by pokazać, jak wielkie zmiany nastąpiły w seksuologii w stosunkowo krótkim czasie. Seksuologia powstaje w dialogu z pacjentem i w reakcji na jego potrzeby. Zarazem jest jakby pół kroku za nim – dostosowuje się do zmian obyczajowych, niekiedy z pewnym trudem. Wciąż na przykład nie przetrawiła „emancypacji kobiet”, obarczanej za wiele problemów seksualnych współczesnych mężczyzn czy par; autorce zdarzyło się usłyszeć od prelegenta seksuologa, że emancypacja kobiet odpowiada za pedofilię (ciekawe, czy tę w sutannach również).

Wątek kształcenia seksuologów jest również ciekawy – pisze autorka o niewybrednych żartach ze strony wykładowców, często utytułowanych profesorów… A już włosy stają dęba, kiedy się czyta o żartach z gwałtów na szkoleniach dla policjantów i innych osób z wymiaru sprawiedliwości. Wątpię, czy kryminolog prowadzący wykład o seryjnych mordercach robiłby sobie żarty z ofiar. Być może jest to typ rubasznego wujowego humoru osób ze starszego pokolenia, które w ten sposób przełamywały własny wstyd i oswajały seksualne tabu, ale mocno dziwi i żenuje u osób bądź co bądź wykształconych.

Jednym z głównych zastosowań seksuologii jest poradnictwo. I tu każdy ma wolny wybór, z porady może skorzystać bądź nie. Sytuacja się komplikuje, kiedy chodzi o drugie ważne praktyczne zastosowanie seksuologii, mianowicie, seksuologowie zatrudniani są jako biegli w sprawach o gwałt, a ich opinia ma zasadnicze znaczenie dla wyroku. Rozdział dotyczący gwałtu był dla mnie wyjątkowo trudny do przejścia, tym bardziej, że autorka referuje cztery autentyczne sprawy, dwie z lat 80 i dwie sprzed 10 lat. Mówiąc w skrócie – w seksuologii bardzo długo pokutowało przekonanie, że kobiety prowokują gwałt, podczas gdy mężczyzna ma bardzo ograniczoną wytrzymałość na bodźce, które odbiera jako seksualne – w pewnym momencie nie może, po prostu nie może się powstrzymać. Takiemu przekonaniu zdecydowanie hołdowała Wisłocka. Lew-Starowicz był w tej sprawie niekonsekwentny. Propagowali go kryminolodzy (Hanausek, Marek, Widacki). Na sali sądowej dochodziło więc do sądu nad ofiarą gwałtu (jedna z nich tak to właśnie określiła) – jak wyglądała, jak się zachowywała, jakie wiodła życie seksualne przed gwałtem (np. czy się masturbowała), czy jest wiarygodna. Seksuolog miał i poniekąd nadal ma służyć wiedzą ekspercką, aby to ocenić. Autorka stwierdza, że od lat 90 stosunek do ofiary gwałtu zmienia się na lepsze, co wiąże z aktywnością środowisk feministycznych oraz organizacji oferujących wsparcie ofiarom. Pozostaje jednak pytanie, na ile wiedza seksuologa jest rzeczywiście wiedzą naukową? Wydaje się, że jest to często wiedza potoczna ubrana dla prestiżu w język nauki (albo i nie), co przyznają sami seksuologowie „sąd to jest miejsce, gdzie również dokonuje się wyrokowanie, które jest sygnałem dla społeczności, a społeczeństwo ma zwyczajowe normy, którym te analizy biegłych powinny dać wyraz”. W opiniach zdarzają się więc np. takie kurioza, że nie można zgwałcić prostytutki.

Polska seksuologia do końca PRL rozwijała się w pewnej izolacji od seksuologii zachodniej, co miało swoje dobre strony - nie była wystawiona na dyktat koncernów farmaceutycznych, jak to się stało z seksuologią amerykańską. Choć i u nas po roku 89 nastąpiła medykalizacja seksuologii (na problemy pacjenta wystarczy dobrać odpowiednią pigułkę), nurt ten nie zastąpił seksuologii humanistycznej, podkreślającej wagę psychoterapii w pomocy pacjentowi. Autorka pozytywnie ocenia fakt, że między środowiskiem „tradycyjnej” seksuologii a środowiskami feministycznymi istnieją pewne formy dialogu (z tego, co pisze, przyjaźni nie ma, ale kontakty są). Postacią przez nią często przywoływaną jest Zbigniew Lew-Starowicz. Miałam wrażenie, że to żywa patriarchalna skamielina, tymczasem autorka pokazuje, że choć nie jest on osobą wolną od błędów, to potrafi się do nich przyznać, potrafi nawiązywać dialog, a nawet zdarza mu się mówić jednym głosem z feministkami (np. o tyranii orgazmu).

Co do tego, czy seksuologia jest nauką, sprawa jest bardziej złożona. Możemy potraktować seksuologię jako część medycyny, która odpowiada na pytanie, jak przywrócić sprawność seksualną mężczyźnie. Natomiast sprawa się komplikuje, kiedy spojrzymy na seksuologię jako jedną z nauk społecznych. Czy ma ona swoją siatkę pojęciową, teorie, metodologię? Czy to tylko wiedza potoczna ubrana dla niepoznaki w nieco trudniejszy język? Póki co, nie widać tu solidnego gmachu nauki. Jak w znanej bajce o trzech świnkach – co najwyżej drugi w kolejności domek.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-01-07
× 29 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Płeć, przyjemność i przemoc
Płeć, przyjemność i przemoc
Agnieszka Kościańska
4.5/10

Książka Agnieszki Kościańskiej to nie tylko historia polskiej seksuologii od lat 70-tych XX wieku, to także rys przemian społeczno-obyczajowych ukazanych w powiązaniu z przekształceniami, jakie dokona...

Komentarze
@MLB
@MLB · prawie 3 lata temu
Świetnie napisane:) Drugi w kolejności domek zawłaszczam bez pardonu.
× 4
@oliwa
@oliwa · prawie 3 lata temu
Dziękuję:)
× 3
@Brzezina
@Brzezina · prawie 3 lata temu
Bardzo dobra recenzja.
Kolejna ksiazka na polke Chcę przeczytać:)
× 4
@jatymyoni
@jatymyoni · prawie 3 lata temu
Interesująca recenzja.
× 4
@MgorzataM
@MgorzataM · prawie 3 lata temu
Świetna recenzja!
× 3
@oliwa
@oliwa · prawie 3 lata temu
Dzięki:)
× 3
Płeć, przyjemność i przemoc
Płeć, przyjemność i przemoc
Agnieszka Kościańska
4.5/10
Książka Agnieszki Kościańskiej to nie tylko historia polskiej seksuologii od lat 70-tych XX wieku, to także rys przemian społeczno-obyczajowych ukazanych w powiązaniu z przekształceniami, jakie dokona...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @oliwa

Fantomowe ciało króla. Peryferyjne zmagania z nowoczesną formą
Ciało bez głowy

„Fantomowe ciało króla” zostało wydane już dobrych kilka lat temu (2011) i zdobyło wtedy sporą popularność. Mimo że cieszy mnie każde solidne dzieło historyczne, dające ...

Recenzja książki Fantomowe ciało króla. Peryferyjne zmagania z nowoczesną formą
Sprawiedliwość w Dachau. Opowieść o procesach nazistów
Cichy bohater i ludzkie bestie

Napisana z hollywoodzkim wyczuciem dramaturgii historia trzech procesów nazistowskich zbrodniarzy: w Dachau, Mauthausen i Buchenwaldzie. Jej bohaterem jest amerykański p...

Recenzja książki Sprawiedliwość w Dachau. Opowieść o procesach nazistów

Nowe recenzje

Oops!
Czy ten pech kiedy się skończy?
@historie_bu...:

„Nie opuszczaj rąk, bo możesz to zrobić na dwie sekundy przed cudem?” Czy ten pech kiedyś się skończy? Pola marzyła o...

Recenzja książki Oops!
Invictus boss
Teraz czekam na kontynuację
@distracted_...:

Połączenie potężnego mężczyzny, który już niebawem stanie na szczycie Cosa Nostry oraz kobiety, która zdecydowanie nie ...

Recenzja książki Invictus boss
Największa radość, jaka nas spotkała
Największa radość
@gosia.zalew...:

Co można powiedzieć o tej książce? Na pewno to, że ma ciekawą okładkę i jest ... sporych rozmiarów. 700 stron historii ...

Recenzja książki Największa radość, jaka nas spotkała
© 2007 - 2024 nakanapie.pl