Dusza bez Boga recenzja

Czy jest Ci dobrze z byciem niczym?

Autor: @Chassefierre ·2 minuty
2021-09-03
2 komentarze
20 Polubień
Bardzo często sami nadajemy negatywne znaczenie słowom czy sforumłowaniom neutralnym. Tak właśnie jest w przypadku odpowiedzi, której Katherine Ozment udzieliła swojemu dziecku na pytanie o to ,,czym są?''. Odpowiedź ta brzmiała ,,niczym''. I kiedy tylko matka uświadomiła sobie, jak źle lub dwuznacznie może to brzmieć w uszach dziecka wpadła w pewien popłoch.
A z tego popłochu w końcu urodziła się ta książka.

Bycie niczym/nikim nie jest jednak tak negatywne, jak można przypuszczać, a przynajmniej nie jest negatywne w tym kontekście. Oznacza bowiem po prostu brak przynależności do jakiejś konkretnej, mniej lub bardziej sformalizowanej, grupy wyznaniowej. To w zasadzie naturalna odpowiedź na tak zadane pytanie, prawdopodobnie sama udzieliłabym podobnej, jeśli nie dokładnie takiej samej.


Katherine Ozment w swojej książce-podróży próbuje dotrzeć do tego, jak to się stało, że coraz częściej odchodzimy od wiary naszych dziadków czy rodziców. Jej babcia była osobą bardzo religijną, zaangażowaną w życie swojej wspólnoty. Jej rodzice – już zdecydowanie mniej. A sama Katherine nie należy już do żadnego związku wyznaniowego, nie wyznaje żadnej religii. Jej dzieci zaś dorastają ,,tak po prostu'' – bez pilnujących je aniołów stróżów i kuszącego diabła, bez opowieści o potopie i o wygnaniu z raju.
To również książka, która zadaje ciekawe pytania o to, w co wierzą ludzie, którzy nie wierzą w żadnego boga. O to, jak wygląda ich kompas moralny (spoiler: całkiem nieźle), jak odnajdują się w życiu, czemu zakładają świeckie wspólnoty? Co sprawia, że wspólnoty religijne są bardziej trwałe, niż te świeckie? Dlaczego w świeckich spotkaniach ,,przeszkadza życie'', a w religijnych już nie tak bardzo? Co ze śmiercią i życiem po śmierci? Jak poradzić sobie bez religijnych rytuałów przejścia - narodzin, chrztu, pogrzebu, ostatniego namaszczenia?

Ozment jest przy tym przekonana, że jej dzieci coś tracą. Coś ulotnego, momentami trudno definiowalnego, a czasami bardzo realnego jak poczucie wspólnoty i jej świadomość, jak pewność tego, że ma się swoistą szeroką poduszkę bezpieczeństwa w razie jakiegoś nagłego wypadku.
Tak naprawdę jednak wydaje mi się, że autorka sama – w swoim odczuciu, może nawet nie do końca świadomie – coś straciła odchodząc od religii. I że u podstaw jej poszukiwań nie tyle leży próba udzielenia odpowiedzi na pytanie o to, jak wychować dzieci na dobrych i moralnych ludzi bez pomocy religii (i czy w ogóle da się to zrobić), ale próba zapełnienia pustki, którą ona sama odczuwa.


,,Dusza bez Boga'' jest książką ciekawą i z pewnością skłaniającą do refleksji. Mnie jednak zostawiła w poczuciu pewnego zmieszania i niedowierzania – bo chociaż miałam ten pech, że wychowywałam się w bardzo religijnej rodzinie (pod względem wiary, a nie chodzenia do kościoła), to jednak całkiem spora część rzeczy o których Ozment pisze jest mi całkowicie obca i przez to dla mnie kompletnie niezrozumiała - jak to poczucie niesamowitej wspólnoty właśnie. Dla mnie bowiem religia była zawsze czymś, co raczej ludzi dzieli, niż łączy.



*książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-09-03
× 20 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dusza bez Boga
Dusza bez Boga
Katherine Ozment
7.2/10
Seria: Bez bogów

Poznajmy „Nonów” – szybko rosnącą grupę mieszkańców USA niewyznających żadnej religii (są tak nazywani, ponieważ pytani o wyznanie, zwykle zaznaczają odpowiedź „none of the above” – żadne z powyższyc...

Komentarze
@LiterAnka
@LiterAnka · ponad 3 lata temu
Książka odstaje od polskiej rzeczywistości, u nas życie religijne nie kojarzy się ze wspólnotowością. W ramach naszych parafii ludzie nie interesują się swoim losem wzajemnie, nie wspierają, nie spotykają (poza nabożeństwami, które spotkaniami, rozumianymi jako wzajemne interakcje, nie są). A z książki wywnioskowałam, że w USA mieszkańcy mają ogromną potrzebę przynależności, realizują je w tych wspólnotach, są one realnym źródłem pomocy wszelakiej. Tworzą je wszyscy i wszędzie.

Słuszne spostrzeżenie, że autorka szuka czegoś, co zapełni jej pustkę po utraconej wierze i religijności.
× 10
@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 3 lata temu
Masz rację. Chociaż przyznam, że jako dziecko bywałam i na spotkaniach u baptystów i u ewangelików, i w różnych mniejszych lub większych zborach, i to w zasadzie wyglądało tak, jak opisuje Ozment, że po spotkaniu stricte religijnym siadaliśmy sobie do stołu i pałaszowało się ciasto, i zapijało je kompocikiem, i dorośli sobie rozmawiali i zawierali przyjaźnie, i w ogóle.
Tylko ten podział na ,,nas'' i ,,ich'', na sprawy ,,duchowe'' i ,,ziemskie'' nigdy mi nie pasował, bo czułam się rozdarta między to co ludziom się wydawało, że ,,powinnam'', a to co naprawdę mnie interesowało i czego chciałam. I skoro na wejściu nie czułam się pełnoprawną częścią grupy (bo jakże to tak, ja z moim niestosownym zainteresowaniem fantastyką mam rozmawiać z samym SYNEM PASTORA?) to nie czułam żadnej wspólnotowości.
× 5
@LiterAnka
@LiterAnka · ponad 3 lata temu
Mam wrażenie, że Ozment poszłaby wtedy na spotkanie wielbicieli fantastyki i tam czuła się częścią wspólnoty.
× 2
@Anna_Natanna
@Anna_Natanna · ponad 3 lata temu
Myślę, że ta pustka, którą jakby dostrzegłaś u Ozmet to nie tylko pustka wynikająca z braku społeczności, w której można się dobrze poczuć przy okazji spotkań religijnych, ale to poszukiwanie Boga w swoim życiu. Człowiek ma w sobie pustkę, gdy nie odnosi swojego życia do transcendencji. I to powszechnie widać. U starszych i młodszych osób w tej koszmarnej gonitwie w jakiej teraz bierze się udział, gonitwie, w której nie ma miejsca na zastanowienie się nad sensem życia i to nie tylko z braku czasu. I faktycznie odejście od wiary czegoś pozbawia, ogałaca człowieka. Stajemy się wyłącznie konsumentami wszystkiego.
× 2
@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 3 lata temu
Człowiek ma w sobie pustkę z wielu powodów i pewnie niektóre z nich są powiązane z poczuciem transcendencji lub jej brakiem.
Czas na zastanowienie się nad sensem życia znajdzie się zawsze, tylko trzeba chcieć się nad tym zastanowić i wydaje mi się że wiara lub niewiara nie mają z tym nic wspólnego.
Nie powiedziałabym też, że odejście od wiary zawsze czegoś pozbawia. W tym sensie, że są ludzie, którzy czują pustkę, jak Ozment, i ludzie, którzy czują się z tym całkiem dobrze, jak mój Pół Wiking.
I z tym konsumpcjonizmem na koniec to bym się zupełnie nie zgodziła. Można być wierzącym biernym konsumentem różnych treści/przedmiotów/wrażeń i ateistą kontemplującym uniwersalne piękno liści spadających z drzew. ;)
× 7
@Anna_Natanna
@Anna_Natanna · ponad 3 lata temu
Trochę się zagalopowałam. Fakt.
× 3
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 3 lata temu
Mnie życie religijne zawsze kojarzy się ze wspólnotą, od szkoły podstawowej zawsze należałam do jakiś wspólnot, świetnie się bawiąc i ucząc.
Dusza bez Boga
Dusza bez Boga
Katherine Ozment
7.2/10
Seria: Bez bogów
Poznajmy „Nonów” – szybko rosnącą grupę mieszkańców USA niewyznających żadnej religii (są tak nazywani, ponieważ pytani o wyznanie, zwykle zaznaczają odpowiedź „none of the above” – żadne z powyższyc...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Od momentu, gdy dzieci potrafią mówić nieustannie zadają pytania o to dlaczego są gwiazdy, skąd są kwiaty, czemu jesteśmy i wiele innych. Potrzeba wiedzy na temat otaczającego nas świata jest w nas, ...

@rainestrella95 @rainestrella95

„Piękną rzeczą jest stworzenie własnej religii we własnym sercu, by uniezależnić się od tradycji i ideałów z drugiej ręki. Życie wyda ci się później niepomniejszone, ale wspanialsze.” W naszym re...

@Mirka @Mirka

Pozostałe recenzje @Chassefierre

Samotnie przeciwko ciemności. Zniweczenie triumfu lodu
Tik-tak, tik-tak

,,Samotnie przeciwko ciemności'' jest chyba najtrudniejszą i zarazem najładniejszą książką z całej serii, choć to ostatnie - wiadomo - jest kwestią gustu. I schematów. I...

Recenzja książki Samotnie przeciwko ciemności. Zniweczenie triumfu lodu
Samotnie przeciwko falom. Samotna przygoda nad brzegiem jeziora
Jeśli paragrafówka to tylko od Black Monka

Tym razem przenosimy się do Esbury – nieco ponurego i tylko pozornie spokojnego miasteczka położonego nad malowniczym jeziorem. Jeziorem, którego wody nagle zaczną się p...

Recenzja książki Samotnie przeciwko falom. Samotna przygoda nad brzegiem jeziora

Nowe recenzje

Ślad krwi
„Nie upoi się moim cierpieniem, nie zatraci się...
@withwords_a...:

Klaudia Muniak ma na swoim koncie już kilkanaście książek. Dla mnie jest to już trzecie spotkanie z twórczością autorki...

Recenzja książki Ślad krwi
Mężczyzna z dołeczkiem w brodzie zwiastuje kłopoty
Niebezpiecznie i gorąco 🌹
@distracted_...:

Eliza to kobieta, która pod płaszczem niesamowitego piękną, skrywa niezwykle niebezpieczną osobowość. Sama wybrała drog...

Recenzja książki Mężczyzna z dołeczkiem w brodzie zwiastuje kłopoty
Królowa Serca i Cienia
Kto włada w Podziemiach?
@olilovesbooks2:

*współpraca reklamowa z Wydawnictwem Novae Res* Ta książka chodziła za mną już od dawna. Powieść ze świata fantasy, kt...

Recenzja książki Królowa Serca i Cienia
© 2007 - 2025 nakanapie.pl