Gdy przystępowałam do lektury opracowania Edwarda Kleina Klątwa Kennedych, rozważałam, co autor chce nam przeszkadzać. Nie spodziewałam się, że będą to bezwartościowe wypociny. Bo i tytuł dywagacji patetyczny i sensacyjny, lecz prawda jest ciekawsza i banalna. Ale czy to wnosi coś nowego do sprawy? Szczerze wątpię. Treść pozostawia wiele do życzenia, podobnie jak tendencyjny sposób prowadzenia narracji. Bez zaskoczenia, w dodatku autor przynudza.
Podkreślę, iż nie istnieje żadna klątwa Kennedych, jak zwykło się określać tragiczne wydarzenia dotykające ten klan (zamachy, katastrofy lotnicze, wypadki samochodowe, brawura). Określenie to stanowi czysty wymysł dziennikarzy, twórców, pewnie dla zracjonalizowania poszczególnych zajść. W ciągu czterdziestu lat po zabójstwie JFK niemal co dwa lata rodzinę tę spotykały jakieś nieszczęścia. Jednak wbrew pozorom, to nie zamach w Dallas 22 listopada 1963 roku otwiera tragiczny ciąg zdarzeń. To zaczęło się już wcześniej; zasygnalizuję, że nie jestem zwolenniczką doszukiwania się czegokolwiek w niżej zaprezentowanych faktach. Pozwólcie, że przypomnę:
1888: na gruźlicę umiera 35- letni Patrick Kennedy. Data jest znamienna, bo to 22 listopada... Dokładnie 105 lat później jego prawnuk poniesie śmierć z rąk zamachowca (zamachowców?)
1873 rok przyniósł kolejny dramat: ośmioletnia dziewczynka Jose Hannon, w przyszłości matka Rose Kennedy rzekomo przyczyniła się do utonięcia swojej siostry.
W 1881 roku 21-letni Michael Hannon, wuj Rose zapił się na śmierć. Alkoholizm był: przekleństwem Irlandczyków
[...] Wydawało się, iż już nastąpił kres tego kataklizmu, gdy 1944 roku w katastrofie lotniczej zginął Joseph Patrick Kennedy Jr, najstarszy z braci. Cztery lata później w ten sam sposób życie straciła ich siostra, Kathleen Cavendish.
[...]. W 1968 roku w hotelu Ambassador w Los Angeles Sirhan Sirhan zastrzelił senatora Roberta F. Kennedy'ego, ubiegającego się o urząd prezydenta.
Kolejna z sióstr, Rosemary miała zostać poddana lobotomii, jej reperkusją było trwałe upośledzenie umysłowe. Rodzice i rodzeństwo wstydzili się dziewczyny.
Spotkałam się z wieloma wersjami domniemanego fatum. Pierwsza z nich głosi, iż Joseph Patrick Sr, podróżował w czasie II wojny światowej jako ambasador USA. Wówczas to miał wydać Niemcom modlącego się Żyda; w odwecie ten ponoć przeklął wszystkich jego męskich potomków.
Drugi wariant to ten, kiedy Jacqueline Kennedy poznała Arystotelesa Onassia: Strzeż się Greka niosącego złote dary.
Edward Klein z wielkim rozmachem zmarnował potencjał tej książki, mogła być lepsza i wartościowa.