Młody dziennikarz, Marek Wysocki, podejmuje ambitne wyzwanie zawodowe: zgadza się napisać książkę we współpracy z byłym gangsterem a obecnie odnoszącym sukcesy biznesmenem - Jarosławem Malewiczem, pseudonim Ratler. Oprócz pragnienia wybicia się w dziennikarskim światku i zarobienia porządnych pieniędzy, Marek ma drugi, osobisty cel, zgodny z zamierzeniami jego współpracownika. Obaj chcą się odegrać na paru osobach, z którymi mają na pieńku.
"Tygodnie płynęły w jeszcze szybszym tempie, choć Markowi wydawało się, że bariera prędkości już dawno została przekroczona. Kolejne dni szybko weryfikowały jego przeświadczenia. Praca nad książką zmierzała do końca. Każda z sesji była jak podróż do innego wymiaru, mrocznego świata bez zasad. w którym rządziły kurewstwo i przemoc. Ratler wyglądał na człowieka, który wraz z następnymi godzinami nagrań zrzuca z siebie kolejne kajdany. Jego zaangażowanie sprawiało, że pisanie właściwego tekstu było dla Marka już tylko formalnością. Owszem, żmudną, ale dającą mnóstwo satysfakcji."
Wszystko idzie jak po maśle, praca wre, w krótkim czasie ukazuje się książka. Czy jej wydanie było dobrym pomysłem?
Marek chcąc nie chcąc wchodzi w świat przestępczy. Choćby po to, żeby go odpowiednio sportretować w swojej opowieści. Paru osobom się to nie podoba. Czy można bezkarnie wikłać się w sprawy mafii i stawać po jednej ze stron konfliktu pomiędzy bandziorami, nawet i byłymi? Ratler, który z początku wydawał się pozytywnie usposobiony do dziennikarza, z czasem ukazuje swoje prawdziwe oblicze.
"- To kameleon. Potrafi zrobić dobre wrażenie, omamić człowieka, a potem zrobić z niego chłopca na posyłki, uwiązać. A wszystko, co dookoła, stanowi dla niego przeszkodę. Dlatego koncertowo rozpierdala. Poznałem już takich. Wyjątkowa menda. Aż sam się sobie dziwię, że kupiłem na początku te jego bajeczki."
Marek Wysocki to młody, ambitny człowiek, który w pogoni za sławą zdaje się być zaślepiony, wbrew temu co sam o sobie sądzi. Włazi prosto w paszczę lwa i wydaje mu się, że takie uwikłanie przejdzie bez konsekwencji. Jak było w rzeczywistości? Przekonajcie się sami.
"Kolejna próba zaśnięcia kończyła się rozpaczliwą gonitwą myśli. Przymknięte oczy prowokowały powrót tych samych obrazów. Sarkastyczny uśmiech Ratlera, jego pusty, zimny wzrok zza lekko przyciemnianych szkieł, zgrabne sylwetki nagich dziewczyn, kłębiący się tłum ludzi szukających wyjścia z zadymionego lokalu, taśma policyjna."
"Za każdym razem Wysocki próbował przypomnieć sobie moment, gdy zaczął tracić kontrolę nad współpracą z Ratlerem, a przede wszystkim nad swoim życiem. Miał wrażenie, że jest biernym uczestnikiem i obserwatorem procesu, w którym stawał się bezwolnym narzędziem. Zależnym wyłącznie od cudzych humorów."
Oskar May ma bardzo charakterystyczny styl. Nie stroni od wulgaryzmów i języka potocznego, jednak idealnie wpasowują się one w klimat powieści. Pod względem ilości przekleństw tekst przypomina filmy Patryka Vegi. Jednak opisane wydarzenia dotyczą środowiska przestępczego a możemy się domyślać, że gangsterzy nie używają idealnej polszczyzny. Książkę czyta się bardzo szybko, lektura jest wciągająca. Gangsterska opowieść bez lukru dla wielbicieli gatunku. Polecam.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.