Poprzednia książka doktora Maté: 'Moje spotkania z uzależnieniem' szalenie mi się spodobała, z wielkim więc zainteresowaniem sięgnąłem po tę pozycję, wydaną oryginalnie w 2003 r. Rzecz jest o związkach długotrwałego stresu z zapadalnością na poważne choroby. Temat to nienowy, ale zasługą Maté jest dołączenie do listy chorób powodowanych przez stres także raka, stwardnienia rozsianego, reumatoidalnego zapalenia stawów i paru innych, czyli dolegliwości potocznie niekojarzonych ze stanem psychicznym pacjentów. Z drugiej strony argumentacja autora często nie przemawia mi do przekonania i zaraz wyjaśnię dlaczego.
Wiele rozdziałów ma podobny schemat, oto stawia Maté tezę, że zaburzenia emocjonalne w dzieciństwie lub długotrwały stres prowadzą do poważnych chorób, ale uzasadnienie jest mocno wątpliwe. Typowe stwierdzenie autora jest następujące 'spośród 26 badanych chorych na ALS (stwardnienie zanikowe boczne) 90% miało w dzieciństwie problemy emocjonalne'. Pytanie: czy możemy z tego wywnioskować, że problemy emocjonalne prowadzą do ALS? Nie! Autor myli tu przyczynę ze skutkiem, żeby zrozumieć związek ALS ze stresem potrzeba badań na dużą skalę z grupą kontrolną. Parę takich badań jest w książce zacytowanych, ale ich wymowa jest wątpliwa. Piszę o tym, bo z lektury książki Maté skołowany czytelnik może wywnioskować, że jeśli jego dzieciństwo było traumatyczne, to raczej zachoruje na jakąś straszną chorobę. NIE!
Schemat: najpierw traumy w dzieciństwie, a potem ciężka choroba, przewija się przez całą książkę. W szczególności dostajemy sporo chwytających za serce historii chorób i śmierci ludzi, po pewnym czasie staje się to powtarzalne i nużące.
Myślę, że większość ludzi miała problemy emocjonalne w dzieciństwie, a mimo to nie zapadają na poważne choroby, zatem długotrwały stres nie jest główną przyczyną zachorowań, ale przyczynia się do nich, niemniej w bardzo małym stopniu. To jest moja hipoteza, wypadałoby ją empirycznie zweryfikować, ale myślę sobie, że jest równie dobra jak ta autora.
Z drugiej strony książka jest kopalnią wiedzy na tematy medyczne i psychologiczne, można do niej wracać, i powoli tę wiedzę wchłaniać, dla mnie przy pierwszym czytaniu było tego za dużo prawdę mówiąc. Tu zastrzeżenie, rzecz była pisana 20 lat temu i pewne rozdziały (na przykład ten o raku prostaty) aż się proszą o aktualizację.
Na pewno jeden ważny wniosek z książki można wyciągnąć: ważna jest praca nad sobą, przepracowanie traum z dzieciństwa, nauczenie się akceptacji i wyrażania swoich emocji. To nie tylko ważne dla naszego dobrostanu, ale też dla zdrowia fizycznego.
Chyba najlepszy w książce jest rozdział ostatni, w którym autor wyróżnia siedem kompetencji emocjonalnych mających zmniejszyć ryzyko zachorowania na choroby wyliczone w książce. Mamy wśród nich świadomość emocji swoich i innych ludzi oraz umiejętność wyrażania gniewu. Chodzi z jednej strony o to, żeby nie dusić w sobie gniewu, z drugiej o to, aby nie wybuchać w ataku niekontrolowanej złości, ważne jest trzecia droga, przeżywanie gniewu, ale bez wyraźnego jego okazywania, muszę powiedzieć, że ta koncepcja przedstawiona jest dosyć mętnie, oczekiwałbym pogłębionej analizy tego ciekawego i trudnego problemu.
W sumie to bardzo ciekawa książka, ale jest w niej sporo wątpliwych treści.