"Jesteś moja" autorstwa Ingi Juszczak, to książka, o której nie wiem, co mam myśleć. Czytając ją, miałam istny mętlik w głowie, ponieważ z jednej strony bardzo ciekawiła mnie, a z drugiej nużyła. Bohaterzy byli dorośli, a cały czas zachowywali się jak dzieci, zwłaszcza Aurora. Nie rozumiałam jej toku myślenia. Strachliwa mała dziewczynka, która nie wie, że potwory spod łóżka nie istnieją... Do tego jej związek z Connorem, jeśli miała jakiekolwiek wątpliwości, czy też te dziwne myśli, które cały czas zaprzątały jej głowę i definitywnie wskazywały na to, że powinna go zostawić, trzeba było to zakończyć, a nie liczyć, że może zapomni o wyrządzonej krzywdzie. Co prawda sama nie wiem, jak bym postąpiła, będąc na jej miejscu, ale jeśli już sam dotyk mężczyzny, który mnie zdradził, obrzydzałby mnie, to raczej zdałabym sobie sprawę z tego, że nie mam czego szukać u boku byłego ukochanego. A zwłaszcza, jeśli w międzyczasie próby ratowania związku, ktoś inny zaprzątałby mi myśli i nie byłyby one bynajmniej grzeczne.
To teraz trochę pozytywów. Postać Jasona była owiana tajemnicą i choć mężczyzna, jak i relacja Aurory z nim, niejednokrotnie mnie irytowała, tak byłam bardzo ciekawa, jak to wszystko się potoczy. Chciałam wiedzieć, co jest głównym powodem tego, że bohater zachowuję się tak, a nie inaczej i szczerze mówiąc, miałam pewne podejrzenia. Intryga, którą uknuła Autorka, była dosyć ciekawa, mamy tu niewyjaśnione tajemnice sprzed lat, rozpadający się związek i jeszcze wiele innych rzeczy, które w pewnym sensie się ze sobą łączą. Zakończenie może i mną nie wstrząsnęło, bo niektórych rzeczy się spodziewałam, tak jednak sprawiło, że uśmiech nie raz wykwitał na mojej twarzy. W pewnym momencie czytałam z tak dużym zainteresowaniem, że zaciskałam ręce i czekałam na ostatnią postawioną kropkę.
Reasumując, książka ma dużo świetnych momentów, które sprawiają, że nie idzie się od niej oderwać, ale jest też i pełno mankamentów, które jednak odpychają. Choćby właśnie nieodpowiednie zachowanie bohaterów co do ich wieku. Czytając, myślałam, że wykreowani przez Autorkę bohaterzy mają po max 18 lat i jeszcze nie za dużo wiedzą o życiu. Częste rozmyślania Aurory, które odcinały ją od rzeczywistości, a były czymś w rodzaju przeżytej traumy, jakoś niespecjalnie przypadły mi do gustu. Co prawda byłam ciekawa, co sprawiło, że była taka bojaźliwa, jednak nie do końca zostało nam to wyjaśnione. W pewnych momentach było tego nawet za dużo i w ogóle nie wiązało się z treścią, bo ile razy można wspominać o jednym i tym samym, na przestrzeni kilku rozdziałów? Tak samo, z tym że uwielbiała sunąć wzrokiem po ciele Jasona i oglądać każdy z jego tatuaży w kółko. Pojawiało się to nazbyt często, przez co miałam ogromną ochotę pominąć te momenty. Gdyby nie te kilka rzeczy, które wymieniłam, książka byłaby o niebo lepsza i z pewnością czytanie jej sprawiłoby mi jeszcze więcej przyjemności.
Dziękuję serdecznie Autorce oraz wydawnictwu za egzemplarz recenzencki. Polecam zapoznać się z tą historią, ponieważ moim zdaniem jest warta uwagi, a pewnie dla większości okaże się naprawdę dobra. Ja do tej pory mam mieszane uczucia, ale zakończenie zdecydowanie podniosło moją ogólną ocenę.