Historia Annabel i Jonathana jest idealnym zakończeniem serii. To, co tutaj się działo, nie da się opisać słowami. Sceny pomiędzy bohaterami płonęły żywym ogniem, jakby wychodziły z samych czeluści piekieł. Iskry dosłownie się sypały, gdy tych dwoje przebywało ze sobą sam na sam. Było zaborczo, gorąco i kusząco. Bestia pokazała się z takiej strony, że klękajcie narody! Ja dosłownie przepadłam! Zostałam oczarowana i usidlona. To, jak Jonathan patrzył na Annabel sprawiało, że sama czułam się tak, jakby te spojrzenia były kierowane w moją stronę, przez co moje ciało płonęło, a policzki pokrywały się szkarłatem.
Ich historię czytałam z niemałym zachwytem. Z miłością w oczach przekładałam kartka za kartką, chłonąc każdy najdrobniejszy szczegół. Nie byłam w stanie się oderwać. Bardzo spodobały mi się te momenty, w których główna bohaterka z cichej szarej myszki zaczęła z pomocą Bestii zmieniać się w kobietę świadomą swoich pragnień. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (pióra Autorki) potrafiła przemienić się w iście piekielną kokietkę. Wcale się nie dziwię, że przez to Jonathan miał bardzo sprośne myśli wobec niej. Przy nim Annabel rozwinęła skrzydła i zamieniła się w pięknego rudowłosego łabędzia. To była wspaniała metamorfoza!
Kolejny raz wykreowany przez Autorkę mężczyzna zdołał zawładnąć moim sercem, które z każdą chwilą biło coraz mocniej. Puls przyspieszał i ręce drżały, a po policzkach niezliczoną ilość razy płynęły łzy. Oj tak, było tu kilka momentów, które mnie wzruszyły, czy też rozśmieszyły. Zresztą czego ja mogłam się spodziewać, jak nie kolejnej historii, która zawładnie moimi myślami? Po prostu mistrzostwo! Przy samym końcu wstrzymywałam oddech, nie mogąc się doczekać tego, co za chwilę nastąpi. "Zaborcza Bestia" rozpaliła moje zmysły i sprawiła, że zapomniałam o otaczającym mnie świecie.
Autorka po raz kolejny pokazała, że pisanie romansów historycznych to dla niej chleb powszedni. Tak pięknie wszystko ubierała w słowa, że zachwytom z mojej strony nie było końca. Jej poczucie humoru i kreacja bohaterów, to coś, co kocham! Cała otoczka XIX-wiecznego Londynu była niczym wyjęta z filmu! Być może się powtórzę, ale dla mnie Melisa Bel jest Królową tego typu książek. To jest niezaprzeczalne. Wczytując się w coraz nowsze historie, które kreuje, wiem, że mnie nie zawiedzie. Emocje będą brały górę przy każdym rozdziale, aż zaczną mnie rozsadzać od środka, tak jak działo się i w tym przypadku.
Po przeczytaniu "Zaborczej Bestii" mam mały dylemat, gdyż Jonathan będzie musiał jakoś dogadać się z Wilczym Lordem i Kapitanem Rossem, którzy zagościli na dłużej w moim sercu. Nie wiem, jak oni się tam wszyscy pomieszczą, ale będą musieli dać radę. Żadnego sobie nie odpuszczę, ponieważ każdy z nich wzbudził we mnie sympatię i sprawił, że chciałabym oddać się w ich ramiona. Ubolewam nad tym, że jest to ostatnia część serii, ale wierzę, że kolejna, którą zapewne Autorka już pisze, będzie równie gorąca i cudowna, co ta. Co prawda mam jeszcze do nadrobienia dwa pierwsze tomy, więc chyba jestem szczęściarą!
Bardzo dziękuję Ci droga Autorko, za to, że po raz kolejny mi zaufałaś i powierzyłaś w moje ręce kolejnego z dżentelmenów. Cieszę się ogromnie, że mogę patronować tej historii, która mnie w sobie rozkochała! To wyróżnienie jest dla mnie czymś bardzo ważnym! Z całego serca dziękuję!
Oczywiście polecam każdemu przeczytanie serii "Niepokorni" od Autorki! Jest to seria, która wprawi niejedną damę w szybsze bicie serca! Mam nadzieję, że pokochacie ją równie mocno!