Alicja jest matką 3-letniej Amelki. Ma męża tyrana, który gdy tylko może wyżywa się na niej psychicznie i fizycznie, biorąc ją na siłę. Gardzi nim, ale ciężko jest jej od niego odejść bez planu na resztę życia. Bez pieniędzy na lepszy start dla niej i jej córki. Dorabia jako sprzątaczka w szkole, gdzie poznaje Szymona. Młody mężczyzna szybko zatraca się w Ali, lecz ta nie chce go do siebie dopuścić. Boi się tego, co mógłby im zrobić jej mąż, gdyby dowiedział się, że ona z nim choćby rozmawia...
Dni mijają i kobieta zaczyna czuć coś do chłopaka, jednak wie, że nie może sobie na nic pozwolić. Gdy w końcu oddaje się tej niewinnej przyjemności, stwierdza, że popełniła błąd. Momentalnie zrywa z nim kontakt, choć serce cierpi. Zastanawia się, co ma ze sobą zrobić, zaufać temu młodemu chłopakowi, zostać z mężem czy może uciec od wszystkiego? Jednak to nie jest koniec jej problemów, to jest dopiero początek... Najgorsze jest jeszcze przed nią... Czy Alicja wytrwa wszystkie ciosy, które zadaje jej los? Czy pomimo wszystko w końcu postanowi odejść od bydlaka, który się nad nią pastwi? A może nie wytrzyma psychicznie i się podda, zdana na łaskę bądź nie łaskę męża tyrana? Tego musicie dowiedzieć się sami, sięgając po ten cudowny debiut!
Ta historia rozdziera i łamie serca, kruszy je na tak drobne kawałeczki, że ciężko będzie je ze sobą posklejać. Debiut Autorki to totalny rollercoaster emocji, które są tak mocne, tak pokręcone, że ciężko je opanować. Wiedziałam w co się pakuję, zaczynając tę powieść, wiedziałam, że po niej pęknę, a jednak zaczęłam czytać. Strona po stronie, rozdział po rozdziale, coraz bardziej zatracałam się w historii Alicji, czując jej ból, jakby był moim własnym. Nie mogąc się oderwać, czytałam, dopóki nie przełożyłam ostatniej kartki. Łzy zalewały mi oczy, a serce biło jak szalone, próbując wyrwać się z klatki piersiowej. To, co przeżyłam, podczas lektury, jest niewyobrażalne. Czułam się tak, jakbym tam była, spoglądała na wszystko z boku i nie mogła interweniować. Ból, który czułam, był nieznośny, jednak gdzieś tam pomiędzy kartami powieści pojawiały się przebłyski nadziei. Na lepsze życie dla bohaterki i jej córki, na miłość, która uleczy wszystkie rany. I za każdym razem ta nadzieja nikła, strzał prosto w serce, które już i tak kruche musiało przyjąć więcej bólu...
Ta historia złapała mnie w swoje sidła i nie chciała wypuścić. Przed zaczęciem czytania powinno być ostrzeżenie typu "jak już zaczniesz czytać, tak nie skończysz, a Twoje serce pęknie w mgnieniu oka". Czuję, że mogłabym do tej książki wracać raz za razem, jednak czy drugi raz bym to wytrzymała? Nie wiem. Ten natłok emocji cały czas przybierał na sile. Jednak pokochałam ją tak jak i bohaterów, oczywiście tylko kilku z nich. Większość najchętniej bym rozszarpała, zaczynając od pierwszego drania, który się w niej pojawił...
"Jej wszyscy mężczyźni" od @a.p.mist, to mocna historia, która powala na łopatki, wyciska morze łez i chwyta za serce. Ten debiut Autorki jest niesamowity, dlatego z tej okazji szczere gratulacje Olu! Wywaliłaś mnie w kosmos, z którego nie chce wracać! Rozwaliłaś mnie na milion kawałków i jestem Ci za to wdzięczna, bo to, co przeżyłam, czytając Twoją książkę, zostanie na zawsze w moim sercu. Wyczekuje z niecierpliwością Twoich kolejnych książek i każdą będę tulić, jak najdroższy skarb. Dziękuję Ci za wieczór pełen wrażeń, który spędziłam na przekładaniu kolejnych stron Twojej powieści. Polecam ją gorąco! Na pewno się nie zawiedziecie, jednak należy mieć przy sobie opakowanie chusteczek.
Dziękuję jeszcze raz Autorce i wydawnictwu Waspos za egzemplarz tej jakże mocnej i rozbrajającej powieści! Jestem nią oczarowana!