"Prawie jak w domu" autorstwa Sarah Gailey to powieść, która na pierwszy rzut oka zapowiada się niezwykle intrygująco. Vera, główna bohaterka, wraca do Domu Crowdera, miejsca związanego z jej przeszłością – nie tylko bolesną, ale i mroczną. Jako dziecko dorastała w cieniu ojca, seryjnego mordercy, który z zimną krwią zabijał swoje ofiary w piwnicy ich domu. Teraźniejszość zmusza Verę do ponownego skonfrontowania się z przeszłością, gdy jej umierająca matka przywołuje ją z powrotem do tego miejsca pełnego traum i tajemnic.
Od pierwszych stron książka buduje atmosferę niepokoju i nieuchronnego zła. Sama koncepcja powrotu do domu, który był świadkiem potwornych zbrodni, nadaje historii duszny, klaustrofobiczny klimat. Gailey umiejętnie kreśli obraz Ver, która próbuje poradzić sobie z trudnymi wspomnieniami, a jednocześnie odkrywa coraz bardziej niepokojące ślady przeszłości. Dziennik ojca, którego fragmenty niespodziewanie pojawiają się w domu, to tylko jeden z elementów, które wywołują napięcie i stopniowo budują tajemnicę wokół Domu Crowdera.
Powieść obiecuje wiele – od emocjonalnej głębi po psychologiczną grozę. Niektóre momenty rzeczywiście trzymają w napięciu, a opisy domu, skrywającego mroczne sekrety, są pełne atmosfery rodem z klasycznych horrorów. Vera nie jest typową bohaterką – nie tylko zmaga się z traumą, ale także z powracającymi pytaniami o to, kim naprawdę był jej ojciec i czy dom ma w sobie coś więcej niż tylko wspomnienia. Gailey wprowadza także subtelny element nadprzyrodzony – pytanie, czy dom sam w sobie jest żywą, złowrogą istotą, staje się jedną z kluczowych zagadek książki.
Niemniej jednak, mimo tego obiecującego początku, książka momentami wydaje się tracić na dynamice. Po świetnym wprowadzeniu i dobrze zbudowanej atmosferze grozy, akcja spowalnia, a fabuła nie rozwija się tak szybko, jak bym oczekiwała. W pewnym momencie czułam, że coś zaczyna się rozmywać - jakby autorce zabrakło odwagi, by pchnąć tę historię w bardziej intensywnym kierunku. Wydaje mi się, że Gailey celowo stawia na powolne odkrywanie tajemnic, jednak momenty zawieszenia sprawiają, że napięcie, które na początku było wyraźne, stopniowo opada.
Mimo to, książka ma swoje mocne strony. Opisy emocjonalnych zmagań Very, jej relacji z matką oraz prób zrozumienia przeszłości są naprawdę wciągające. Momentami udaje się autorce wywołać u czytelnika gęsią skórkę – zwłaszcza wtedy, gdy Vera odkrywa kolejne fragmenty przerażającej prawdy o swoim ojcu i jego zbrodniach. Są też chwile, w których zastanawiałam się, czy tajemnicza atmosfera domu to tylko echo przeszłości, czy może coś więcej – coś, co żyje w jego murach.
Podsumowując, "Prawie jak w domu” to książka z dużym potencjałem, która potrafi wciągnąć czytelnika swoim klimatem i tajemniczą fabułą, ale niestety, momentami traci na intensywności. Wydaje się, że Gailey mogła postawić na większe tempo i silniejsze zakończenie, by w pełni wykorzystać potencjał tej historii. Choć książka dostarcza kilku mocnych wrażeń i potrafi zbudować napięcie, to nie wszystko działa tu tak, jak powinno. Mimo to, jeśli ktoś szuka nieoczywistego thrillera, w którym groza łączy się z psychologiczną głębią, może znaleźć w tej powieści coś dla siebie.