Czołgista. Z 11 Dywizją Pancerną od bitwy w Ardenach po dzień zwycięstwa recenzja

Czołgista

Autor: @LiterAnka ·3 minuty
2020-02-25
Skomentuj
2 Polubienia
Wspomnienia ludzi, którzy uczestniczyli w wielkich, przełomowych wydarzeniach z historii świata mają ogromna siłę przyciągania, szczególnie dla mnie. Pozwalają spojrzeć na tą wielką historię, znaną z podręczników, okiem zwykłego człowieka, który nie zawsze jest świadomy uczestniczenia w czymś ogromnym i pewnie nie zapisze się w annałach, ale jego dzieje, ograniczone swoim zasięgiem, są tą cegiełką, która buduje gmach wydarzeń ważnych, rozpalających serca i umysły osób zainteresowanych. Z tym przekonaniem sięgnęłam po książkę J. Teda Hartmana „Czołgista”, zawierającą wspomnienia autora, który jako jeszcze nastolatek brał udział w walkach II wojny światowej, a wojskowe rozkazy rzuciły go na front w Ardenach w 1944 roku jako najpierw kierowcę, a potem dowódcę czołgu.

W książce możemy prześledzić jego drogę od decyzji o wstąpieniu do wojska, przez miesiące odpowiedniego szkolenia, wreszcie skierowanie do walk w Europie, drogę bojową pod rozkazami generała Pattona, a potem działalność w ramach armii okupacyjnej, powrót do domu i dalsze losy. Dużą część wspomnień zajmują te dotyczące przygotowań do wyjazdu, szkolenia wojskowego, atmosfery panującej w Stanach Zjednoczonych, wielkiej życzliwości dla ludzi, którzy zdecydowali się poświęcić swoje życie w imię pokoju na świecie.

Następna część dotyczy już konkretnie szlaku bojowego, warunków, jakie musieli znosić żołnierze w czołgach, trudów wojny – bez możliwości godnego odpoczynku, wzięcia kąpieli, niekiedy z trudnościami aprowizacyjnymi. Nie sposób też pominąć walk, w jakich uczestniczył korpus autora, zasadzek, w jakie wpadali, ponoszonych strat, śmierci towarzyszy walki, makabrycznych obrażeń, jakich niektórzy z nich doświadczali, a nawet zbiegów okoliczności, dzięki którym udało się im uratować skórę. Relacja dotyczy czasu już końca wojny, a więc samych potyczek nie ma tu wiele, gdyż Niemcy już składali broń, nie mieli sił i środków, by nadal prowadzić walkę z coraz lepiej wyposażonymi aliantami. Duża część tej opowieści to pościg za uciekającymi nazistami, wyzwalanie obozów koncentracyjnych, zdobywanie kolejnych, nawet niebronionych miast i wiosek, a w końcu spotkanie z żołnierzami sowieckimi, koniec wojny i rozpoczęcie okupacji, wreszcie powrót za ocean, by rozpocząć normalnie życie i realizację własnych planów życiowych.

Prawdę mówiąc książka nie jest zbyt emocjonalna. Autor raczej w prostych, żołnierskich słowach, zdaje relację z tego, co przeżył, zobaczył, co zapamiętał do końca życia. Opierał się na listach wysyłanych do rodziny z wielką regularnością, a także na wspomnieniach, których nie sposób wyrzucić z pamięci. Relacjonuje trudy wojny, przebieg walk, zaobserwowane cierpienie więźniów obozów koncentracyjnych, reakcje ludności cywilnej na pojawienie się w ich okolicy amerykańskich żołnierzy, śmierć przyjaciół, jednak widać, że nie posiada warsztatu literackiego, który pozwoliłby oddać to, co tak naprawdę przeżywał. Makabryczne obrazy okrutnej śmierci kolegów i wrogich żołnierzy, obawa o życie towarzysząca walkom, bezmiar okrucieństwa, jakiego można było się domyślać po obrazach z obozów koncentracyjnych to codzienność tego żołnierza, jednak ich rejestrowanie nie oddaje stanu umysłu i ducha narażonego na taką ich kumulację. W każdym razie autor nie potrafił ich przywołać w taki sposób, by czytelnik był w stanie je współodczuwać.

Czytając wspomnienia Hartmana miałam wrażenie, że przedstawia swoje przeżycia grzecznie. O szefie plutonu, który nadużywał swojej władzy napisał, że był „niemiły”. Używa też wielu słów żargonowych, charakterystycznych dla młodych ludzi z tamtego okresu, dzisiaj już archaicznie zabawnych. Trzeba mieć na uwadze, że był właściwie nastolatkiem, któremu przypadło znaleźć się na placu boju, nie oszczędzono koszmaru wojny i być może jego brak doświadczenia sprawił, że rejestrował wojnę w taki a nie inny sposób. Liczyłam jednak na więcej emocji, pokazania, jak wojna oddziałuje na człowieka, który ze zwykłego życia trafia do piekła.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-02-25
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Czołgista. Z 11 Dywizją Pancerną od bitwy w Ardenach po dzień zwycięstwa
Czołgista. Z 11 Dywizją Pancerną od bitwy w Ardenach po dzień zwycięstwa
Władysław Jeżewski
5/10

Kiedy 18 maja 1943 roku J. Ted Hartman wstępował do armii amerykańskiej, z pewnością nie przypuszczał, że półtora roku później będzie kierował czołgiem w czasie jednej z największych bitew II wojny św...

Komentarze
Czołgista. Z 11 Dywizją Pancerną od bitwy w Ardenach po dzień zwycięstwa
Czołgista. Z 11 Dywizją Pancerną od bitwy w Ardenach po dzień zwycięstwa
Władysław Jeżewski
5/10
Kiedy 18 maja 1943 roku J. Ted Hartman wstępował do armii amerykańskiej, z pewnością nie przypuszczał, że półtora roku później będzie kierował czołgiem w czasie jednej z największych bitew II wojny św...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @LiterAnka

Wszyscy zakochani nocą
Japonia nie jest kobietą

Polska jest krajem konserwatywnym. Jeśli chodzi o pozycję kobiety w społeczeństwie, wciąż istnieją głęboko zakorzenione przekonania o roli, jaką powinna pełnić ona w życ...

Recenzja książki Wszyscy zakochani nocą
Dzień
Co się może wydarzyć pomiędzy ludźmi

Moją pierwszą myślą po przeczytaniu książki „Dzień” Michaela Cunninghama jest to, że zwykłe, przeciętne życie może dostarczać bardzo bogatych motywów literackich. Nie ...

Recenzja książki Dzień

Nowe recenzje

Metempsychoza
GARNKI Z KAMBODŻY I "METEMPSYCHOZA" CZYLI JAK W...
@mrocznestrony:

Łooo matko elektryczna, ale to było złe! Naprawdę złe, choć sądziłem, że po wyjątkowo słabej drugiej części cyklu "Kron...

Recenzja książki Metempsychoza
Wszyscy jesteśmy martwi.
Wszyscy jesteśmy martwi - finał
@Malwi:

„Wszyscy jesteśmy martwi” to ostatnia, czwarta część serii „Krwawe Święta” autorstwa Sary Önnebo. Akcja nabiera tempa, ...

Recenzja książki Wszyscy jesteśmy martwi.
Klub Dzikiej Róży
Dzika róża
@patrycja.lu...:

"Klub Dzikiej Róży" zaprasza w progi podupadłego pensjonatu w czasach powojennych, w którym policja odkrywa zwłoki. Mie...

Recenzja książki Klub Dzikiej Róży
© 2007 - 2024 nakanapie.pl