Malarz obłędu recenzja

CZERWONY KAPTUREK ŻYJE

Autor: @Rudolfina ·3 minuty
2020-01-18
Skomentuj
2 Polubienia
„Kacie, czyń swoją powinność” – napisał młody autor, proponując mi zrecenzowanie swojej debiutanckiej powieści. Kokieteria, czy intuicja godna pozazdroszczenia? Cokolwiek by nie było, obiecałam. I teraz mam za swoje. Nie mogę po prostu odłożyć książki, jak na przykład „Ludzkiego zoo” Marka Krajewskiego, z adnotacją, że tego nie da się czytać. Autor poprosił o uwagi po przeczytaniu mojej recenzji podręcznika „O pisaniu” Remigiusza Mroza. Jego własna powieść, wydana trzy lata temu nie została zauważona, więc może po prostu chciałby dowiedzieć się dlaczego i liczy na to, że dzięki krytycznym uwagom udoskonali swój warsztat?
 
Powiem szczerze, w prostych, żołnierskich słowach: nie ma czego doskonalić. „Nie chcem, ale muszem” – już wiem, co miał na myśli twórca słynnego powiedzenia. Zmusiłam się, aby doczytać tę książkę do końca, ale wy, moi drodzy czytelnicy, naprawdę nie musicie narażać się na takie katusze.
 
„Malarz obłędu” mógłby posłużyć jako modelowe źródło wiedzy, jak nie należy pisać kryminałów. Lista podręcznikowych błędów jest tak długa, że można by nimi obdzielić kilka powieści. Dużo gorszy jest jednak błąd kardynalny, z powodu którego odrzucam tę książkę w całości. Ale o tym będzie na końcu.
 
Już na początku zniechęca mnie prolog zdradzający zakończenie – ulubiony chwyt polskich autorów, którzy nie potrafią zacząć akcji tak, by przyciągnęła uwagę. Wydaje im się, że jak wrzucą najciekawszą scenę ze środka lub końca, to dalej mogą przynudzać, a czytelnik nie załapie podpowiedzi. Kiedy na wstępie dostaję informację gdzie facet się znajduje, i że z jego umysłem bardzo źle się dzieje, to sugestia do czego ta historia doprowadzi jest naprawdę czytelna. To tak, jakby ktoś pisał bajkę o Czerwonym Kapturku, zaczynając od tego, że wilk zjadł Kapturka, ale gajowy wszystkich uratował. Komu będzie chciało się czytać o tym, co było wcześniej? To kryminał, czy smętna powieść obyczajowa?
 
W pierwszym rozdziale, zamiast narracyjnego haka, który zachęcić ma do dalszego przerzucania kartek, mamy rozwlekły opis nudnej pracy dwóch księgowych, wzbogacony kolejnym błędem – drewnianymi dialogami. W podręcznikach nazywają to „reader feeder”. Dwie kobiety pracujące w tym samym biurze i znające się jak łyse konie przekazują sobie w rozmowie informacje oczywiste: „Dopóki nie wygramy dużego przetargu na obsługę poważnej firmy, musimy zadowolić się tym, co jest (…) Zasuwamy po dwanaście godzin na dobę, a ledwo wychodzimy na swoje.” Autor postanowił w dialogu „nakarmić” czytelnika wiedzą, która powinna być przekazana w krótkim opisie.
 
Kolejny błąd – to opisy przyrody, które nie mają żadnego wpływu na treść. „It was a dark, stormy night” – nabijają się Anglicy z takich zabiegów. „Jeszcze nie lało, ale gęste burzowe chmury wisiały tak nisko, że niemal szorowały brzuchami po ziemi” – pisze nasz autor. Czy kogoś to obchodzi?
 
Figurę stylistyczną zwaną powtórzeniem autor stosuje w takim zagęszczeniu, że czytelnik zaczyna toczyć pianę z ust. Naprawdę, nie muszę po raz siedemnasty (nie żartuję!) czytać „zabiję skurwysyna”, żeby się dowiedzieć, że bohater jest wściekły. Takie powtórzenia, o różnych treściach, znajdujemy co krok. Nie ma innych form literackich na podkreślenie, co jest istotne, a co nie?
 
Z błędów warsztatowych najbardziej przeszkadzało mi spoilerowanie odautorskie. Przestałam liczyć ile razy autor najpierw zdradza coś istotnego, a potem jeszcze dodatkowo wbija czytelnikowi do głowy, o co mu chodziło, chociaż czytelnik już dawno to wie. Wprawdzie to autor sam spoileruje, ale jednak, biorąc pod uwagę garstkę pozytywnych recenzji na portalu Lubimy Czytać, może nie wszyscy czytelnicy to zauważyli. Więc ostrzegam, teraz spoilery.
Jeśli się ich nie boicie dokończyć można tu:
https://www.czytacz.pl/2019/01/przemysaw-wilczynski-malarz-obedu-ocena.html

Moja ocena:

× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Malarz obłędu
Malarz obłędu
Przemysław Wilczyński
2/10
Seria: Polskie kryminały

Wnikliwe studium manipulacji, która doprowadza do obłędu… Znakomity nowy polski kryminał. Intrygująca i trzymająca w napięciu fabuła oraz charyzmatyczne postacie z krwi i kości. Młody dziennikarz, mar...

Komentarze
Malarz obłędu
Malarz obłędu
Przemysław Wilczyński
2/10
Seria: Polskie kryminały
Wnikliwe studium manipulacji, która doprowadza do obłędu… Znakomity nowy polski kryminał. Intrygująca i trzymająca w napięciu fabuła oraz charyzmatyczne postacie z krwi i kości. Młody dziennikarz, mar...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Rudolfina

Łyżeczka
„PRZECZYTAJ, ZANIM ZABIJESZ SWOJĄ MATKĘ” *

Długo broniłam się przed tą książką. Izabela Szylko ani razu nie zawiodła mojego zaufania, więc nie miałam obaw, że powieść będzie słaba. Obawiałam się tematu. Nie lubię...

Recenzja książki Łyżeczka
Blady świt
KAŻDEMU BĘDZIE DANE TO, W CO WIERZY

Bardzo żałuję, że Grzegorzowi Dziedzicowi się nie udało. Skąd ten śmiały wniosek? „Blady świt” miał premierę cztery tygodnie temu, a na największym portalu czytelniczym ...

Recenzja książki Blady świt

Nowe recenzje

Dziadek
Dziadek
@ewusiaw:

Wybitna... Mega smakowita czytelnicza uczta. Przyprawiona nostalgią, miłością i prozą życia. Niestety nie dane mi był...

Recenzja książki Dziadek
Gra o miłość
Gra o miłość
@CzarnaLenoczka:

Piorun sycylijski, który trafił Shy’a Gardeneradalej sieje spustoszenie w jego organizmie. Miłość od pierwszego wejrzen...

Recenzja książki Gra o miłość
Gra o serce
Gra o serce
@CzarnaLenoczka:

Kiedy miłość uderza znienacka niemal nie sposób się przed nią obronić. Shy rażony miłosnym piorunem podczas lekcji mate...

Recenzja książki Gra o serce
© 2007 - 2024 nakanapie.pl