Caleb Zelic postanawia znaleźć zabójcę swojego najlepszego przyjaciela. Nie spocznie póki nie pozna przyczyny dlaczego dobry, szanowany policjant zostaje w okrutny sposób zamordowany w swoim domu. Czy przysługa jaką ofiara miała wykonać dla naszego bohatera przyczyniała się do tej tragedii? Nie bacząc na niebezpieczeństwa oraz przeczucie, że nie wszystko jest tak jak być powinno Zelic wraz ze swoją wspólniczką, byłą policjantką rozpoczynają prywatne śledztwo. Szybko okazuje się, że będą musieli uważać nie tylko na zabójcę, ale także na policję, która bardzo źle zareaguje na ich zapał do rozwiązania zagadki. Caleb nie bacząc jednak na żadne przeciwności wie, że musi poznać prawdę nieważne jak straszna ona by nie była. I nawet głuchota nie jest w stanie powstrzymać go przed podjęciem bardzo ryzykownej i śmiercionośnej gry.
Bez wątpienia jednym z głównych atutów książki jest to, że czyta się ją naprawdę szybko. To idealna pozycja do pociągu, autobusu. Nie wymaga od nas wielkiego zaangażowania, jest mało bohaterów więc łatwo śledzić akcję. Niestety dużym problemem tej pozycji są dziury w fabule, które skutecznie i systematycznie obniżały moje odczucia co do tej książki. Czasami zachowanie bohaterów było irracjonalne i pozbawione sensu. Miałam wrażenie jakby autorka na siłę wymyślała jakieś zdarzenia, pomijając ich nierealność byleby pasowało wszystko do akcji. Psuło to bardzo mój odbiór, rozumiem że jest to debiut, ale pewnych błędów po prostu nie powinno się popełniać, zwłaszcza jeżeli pisze się książkę sensacyjną gdzie przecież wiadomo, że głównym szkieletem historii jest dobrze przemyślana i skonstruowana intryga. W ślad za nierealnymi zdarzeniami poszły również kiepskie sylwetki bohaterów. Caleb nie grzeszył inteligencją, zachowywał się czasami nielogicznie, przez to momentami czułam irytacje. Jego niepełnosprawność w moim odczuciu nie została dobrze ukazana, nota wydawcy wspomina, że pozostałe, wyostrzone zmysły pomagają mu analizować zachowania ludzi, ale tak naprawdę nie ma to zbyt wielkiego przełożenia w fabule. Co prawda w kilku momentach pisarka opisuje jego wewnętrzne analizy, ale co z tego skoro nie wnoszą one praktycznie nic do akcji, ponieważ bohater postanawia je zignorować? Lub co gorsze w ogóle nie dostrzega pewnych zachowań. W ogóle autorka miała problem z dobrym nakreśleniem bohaterów, poznajemy ich bardzo pobieżnie, choć paradoksalnie poświęca im się dość dużo uwagi. Wtrącenia o ich życiu osobistym pojawiały się w dziwnych momentach, przez co często akcja totalnie spowalniała. Zwłaszcza w pierwszej części powieści daje się to nieznośnie we znaki. Rozumiem, że chciano stworzyć grunt pod późniejsze wydarzenia, ale myślę, że można było to zdecydowanie lepiej rozegrać fabularnie. Wszystkie te zarzuty mogłabym jednak potraktować z przymrużeniem oka gdyby nie to, że mniej więcej od połowy książki domyślałam się zakończenia…
Szkoda, bo powieść zapowiadała się naprawdę ciekawie i intrygująco. Niestety w moim odczuciu autorka nie dopracowała ani bohaterów ani intrygi w taki sposób jak można było to zrobić. To debiut Emmy Viskic więc mam nadzieję, że jej kolejne publikacje będą już bardziej dopieszczone i przemyślane. Komu mogłabym więc polecić Zatokę milczenia? Zdecydowanie komuś kto oczekuje niezobowiązującej i niewymagającej lektury na wakacje.