Audrey Carlan to jedna z lepszych autorek , z którymi udało mi się zapoznać, oczywiście wnioskuję tak po przeczytaniu pierwszego tomu Calendar Girl, według opisu na tylnym skrzydełku mieszka w California Valley z mężem i dwoma synami. Znalazłam w niej podobieństwo do mnie i zapewne was, uzależniona jest od czytania, a jej powieści są pełne emocji i namiętności, którą ukierunkowuje na przepełnione szaleństwem historie miłosne.
"I tak, mogę cię kochać, a potem puścić wolno. Ale zawsze będziesz mieć tę miłość przy sobie."
Dziewczyna na miesiąc. Styczeń, luty, marzec to historia młodej buntowniczki, której przyszło zmierzyć się z długami ojca i zmuszona zostaje do pozostawienia dotychczasowego życia i przyjąć pracę kobiety do towarzystwa. W tym momencie się zatrzymałam i przemyślałam parę spraw, dlaczego poszła w tym kierunku i musi się sprzedawać? Nic bardziej mylnego, w tej książce Audrey udowodniła, że kobieta do towarzystwa wcale nie oznacza, że kobieta jest prostytutką, tam panują pewne zasady i jeśli już dojdzie do aktu seksualnego, to tylko za zgodą i dobrym wynagrodzeniem. Zastanawiał mnie też tytuł, ale to pewnie dlatego, że nie doczytałam na początku do końca tekstu z tyłu okładki. Miejsce akcji zmienia się wraz z miesiącem, pierwszego jest w Malibu, drugiego w Seattle i trzeciego w Wietrznym mieście (Chicago), a tam zmieniają się też klienci, Mia pozostaje tylko bogatsza o parę tysięcy, które musi i tak oddać. Co mogę powiedzieć o bohaterach , to na pewno to, że są dynamiczni, bardzo charakterystyczni i trudno o nich zapomnieć, mimo że Mia tak szybko zmienia miejsce położenia, można wyczuć pewne powiązania między tymi miejscami, wszędzie kwitnie miłość, ale o tym musicie sami przeczytać. Najbardziej z trójki klientów polubiłam Wesa, on był chyba najbardziej oryginalnym bohaterem, z którym dane było mi się zetknąć w ciągu ostatnich paru tygodni, ale to nie umniejsza innych wspaniałych tworów wyobraźni autorki, która ma bardzo lekkie pióro i czyta się naprawdę przyjemnie i szybko, historia jest dynamiczna i z każdego miesiąca można wyciągnąć jakąś lekcję, nie będę wam tego zdradzać, ale muszę przyznać, iż po takiej książce nie spodziewałabym się takiego przesłania, które ukryte jest między wierszami, ale każda osoba, która kocha książki albo choćby je czyta, da radę je odszyfrować i być może zmienić swoje przekonania w niektórych sprawach.
"Świetna robota. Z początku myślałem, że to będzie porno, ale to nie ma z nim nic wspólnego."
Podsumowując książka pozwala nam przenieść się w trzy różne zakątki USA i eksplorować myśli, uczucia czy nawet same miasta wraz z bohaterami, gdy skończyłam czytać czułam nostalgię, która nie opuszcza mnie do teraz i ciekawość, odnośnie kolejnych przeżyć Mii, co spotka ją dalej, albo czy uda jej się osiągnąć to szczęście, którego tak uporczywie poszukuje przez całe swoje życie i gdy myśli, że już je ma ono przesypuje się niczym piasek przez jej palce. Nie wiem dlaczego, może to taka wrodzona solidarność jajników, ale bardzo dopinguję Mii aby osiągnęła upragniony cel i spełniła się życiowo, bo jak przystało na kobietę znosi naprawdę wiele, aby uchronić osoby, które kochały ją, może na swoje sposoby, ale jednak. Dobra, dobra trochę się rozpisałam i odbiegłam od tematu, ale ciężko ukryć emocje, które budzi ta książka, świetna to mało powiedziane, ale rewelacyjna też nie jest wystarczająca, cóż więc tak to zostawię, a was gorąco zachęcam po sięgnięcie po Dziewczynę na miesiąc, bo zakochacie się już od pierwszej strony.
Pozdrawiam, Sara ❤