Nadeszła pora na kolejną recenzję. Oto przed Wami wpis o trzeciej powieści pewnego wybitnego, francuskiego prozaika, który od samego początku zaskarbił sobie moje serce. Dl te pory znajdziecie na blogu recenzje takich tytułów jak fenomenalna "Uległość", czy "Poszerzenie pola walki". Pisarz, o którym będzie dziś mowa, został nazwany przez Marcina Świetlickiego "pisarzem dla trochę mądrzejszych". Część czytelników uważa go za twórcę bardziej politycznego niż literackiego, a wszystko to z powodu talentu autora do wpasowywania się, zarówno pod kątem fabularnym, jak i czasowym, do najważniejszych wydarzeń politycznych, rozgrywających się na arenie światowej. Zapewne tak już pozostanie. Z tego właśnie powodu autor zbiera sobie wielu przeciwników po obu stronach politycznej barykady. Ten fakt zdecydowanie odróżnia go od innego, wybitnego, czeskiego prozaika, Milana Kundery, który nie jest pisarzem politycznym (chociaż kiedyś również za takiego był uważany), gdyż nacisk fabularny na ten temat w jego powieściach zmienia się wraz z upływem czasu. Ja natomiast zapraszam Was dziś na recenzję jednej z pierwszych powieści Michela Houellebecqa wydanych w Polsce.
Pewien młody biolog, przesiadujący nieskończoną ilość godzin nad swoją pracą badawczą, naukowiec-pasjonat i perfekcjonista oraz jego przyrodni brat-nałogowy pożeracz pornografii, zdaniem autora uosabiają dwie skrajne postawy ludzkie we współczesnej cywilizacji. Miłośnik i konsument pornografii znajduje się już w głębokim kryzysie psychicznym, est na skraju załamania. Seksualna obsesja i rozmaite dewiacje doprowadzają go do szaleństwa i obłędu,, którym ostatecznie ulega. Sam biolog natomiast pracuje nad genetycznym modelem nieśmiertelnej i bezpłciowej istoty ludzkiej.
Niniejsza publikacja wywołała we Francji falę krytyki. Autorowi nie przyznano wówczas prestiżowej Nagrody Goncourtów. Pisarz w swoich powieściach potrafi przekształcić pozornie trywialny i znany każdemu temat tak, aby powstała z niego burza w szklance wody. Strona lewicowa wprost nie mogła znieść tej powieści. Pokolenie młode ("róbta co chceta") zostało w tej powieści zdehumanizowane do granic możliwości przez postać Bruna, socjopaty pogrążonego we własnych fantazjach i perwersjach seksualnych oraz Michela-zasadniczego, chłodnego, zimnego, wręcz lodowatego. Pisarz uważa także, że logicznymi konsekwencjami rewolucji obyczajowej stały się rozpad rodziny jako przyczyna samotności człowieka, jego cierpienia i ostatecznej aspołeczności nowego pokolenia. Seksualny konsumpcjonizm w połączeniu z kultem ciała doprowadził do rozpadu społecznego i moralnego jednostki. Ponadto człowiek wstydzi się własnego ciała, swojej fizyczności.
W czym więc tkwi siła prozy tego pisarza? Najprawdopodobniej omówione przeze mnie wątki ulegały mechanizmowi wyparcia w społeczeństwie przez poprawność polityczną. Taki stan rzeczy powodował frustrację, która ostatecznie jednak znalazła bezpieczne ujście. Francuzi odszukali wspólny język, nić porozumienia z pisarzem. Niektórych czytelników mogą gorszyć dokładne, wręcz detaliczne opisy scen seksualnych. Czasem odnoszę wrażenie, że pisarz minął się ze swoim powołaniem. Powinien był udać się na studia medyczne. Śledząc wspomniane opisy, czułam się, jakbym czytała raport ginekologa na temat stanu zdrowia jednej ze swoich pacjentek. Nie razi mnie jednak taki zabieg stylistyczny, nie gorszy w żaden sposób. Jestem już do tego przyzwyczajona. Autor chciał zapewne w ten sposób pokazać rozpad podstawowych ludzkich wartości, zezwierzęcenie człowieka, upadek moralny, duchowy i intelektualny jednostki nastawionej współcześnie jedynie na konsumpcjonizm, zarówno dosłowny jak i metaforyczny, wzrokowy. W dzisiejszych czasach przecież nikogo nie gorszy już nagość. Reklamy bombardują nas, odbiorców podobnymi widokami na co dzień. Nie widzę żadnego powodu do oburzania się.
Powieść bardzo mi się podobała. Uważam ją za ważną, gdyż otwiera oczy na wiele istotnych spraw w życiu współczesnego człowieka, nastawionego jedynie na konsumpcję i zaspokajanie własnych potrzeb. Temat samej pornografii nie jest nam przecież obcy ani odległy. Może niektórych nieco gorszyć, jednak został on poruszony celowo przez pisarza. Jest to powieść brutalna moralnie, ale jednocześnie do bólu szczera. Wniosek? Wszystko jest dla ludzi, ale należy z tego korzystać z umiarem. Być może trywialny, ale niezmiernie dziś istotny. Bardzo gorąco polecam Wam ten tytuł. W przyszłości spodziewajcie się tutaj "Platformy".