Czasem, gdy przydarza się tragedia, nie pozostaje nic innego, jak tylko zacząć od nowa.
Mimo że "Pokój" zdaje się być najbardziej znaną powieścią Emmy Donoghue, na pierwsze spotkanie z tą autorką postanowiłam wybrać "Cud". Książka kusiła mnie ciekawą okładką, jak również zapowiedzią: Tajemnica, która nosi znamiona cudu, czy próba morderstwa?
Powieść toczy się w dość leniwym tempie. Wspólnie z główną bohaterką - Lib Wright - wędrujemy po dziewiętnastowiecznej irlandzkiej wsi oraz czuwamy, a raczej pilnujemy Anny O'Donnell (nie zdradzam dlaczego), z której najbliższa jej społeczność pragnie uczynić świętą za życia. Gdzieś tak do połowy, a może dalej, wciąż zastanawiałam się, o co tak naprawdę chodzi i jaki pomysł ma autorka na rozwinięcie akcji i zakończenie. Zarówno pierwsze, jak i drugie zaskoczyły mnie. Od momentu poznania przyczyny zachowania Anny O'Donnell powieść nieco żwawiej rusza naprzód i o ile na początku bardzo nie lubiłam tej dziewczynki, to teraz nieco zmieniłam zdanie na jej temat. Nieco, gdyż okazała się mocno zaślepiona wiarą, ale do końca potępiać jej nie mogłam, gdyż dorastała w przesyconym zabobonami i uporem fanatycznym społeczeństwie, które niemal każdy postępek kwitowało (upraszczam) słowami: "Bóg tak chce". Zmieniłam też zdanie o Lib Wright, która do tej pory bardziej przechwalała się swoim zawodem pielęgniarki, niż w nim pracowała. Obu kobietom, Annie i Lib, zaczęłam też mocno kibicować, obserwować rodzące się w nich wzajemne zaufanie i przyjaźń.
Dla kobiety najgorszym cierpieniem jest niemożność wykarmienia własnego dziecka. Albo widok małej buzi odwracającej się od posiłku.
W powieści zwróciłam szczególną uwagę na postawę dwóch matek. Jednak straciła dziecko i dałaby wszystko, żeby odwrócić karty losu. Druga mając je, robi wszystko, aby je stracić. Obie kochały swoje córki, ale jakże odmienne są ich postawy. Och, jaką miałam ochotę złapać Rosaleen O'Donnell i powiedzieć jej kilka słów prawdy!
Zakończenie powieści bardzo mnie zaskoczyło, a zwłaszcza pomysł na rozwiązanie sytuacji Anny O'Donnell. Zdawało się, że wszyscy chcą przechytrzyć Lib Wright, tymczasem to ona, kierując się przeżytą własną traumą, miłością do człowieka, wyrzutami sumienia i przede wszystkim zdrowym rozsądkiem, oszukała wszystkich mieszkańców zapadłej irlandzkiej wioski. Czy potępiam jej postępek? W świetle tego, co w powieści się wydarzyło - nie, gdyż lepiej zatonąć na fali, niż stać bezczynnie na brzegu.
"Cud" to powieść zaskakująca, powieść z tajemnicą, powieść o kobietach i o tym, że z poglądami (w tym wypadku wiarą) nie należy przesadzać, bo fanatyzm prowadzi do nieszczęścia i tragedii. Powieść czytałam niemal cały czas w napięciu i złości, ale nagrodą jest zakończenie, kiedy to wreszcie mogłam się rozluźnić i odetchnąć z ulgą. Polecam, bo to niecodzienna historia z ciekawymi bohaterami drugoplanowymi.