Nikola nie miała łatwego życia. Wychowywała się bez rodziców, którzy ją porzucili, jedynymi opiekunami, którzy opuścili ją przedwcześnie, byli jej dziadkowie. Kobieta po tragicznych przejściach zaczyna realizować swoje marzenia, zaczynając od zakupu tytułowej księgarni pod ratuszem. Nagle na horyzoncie pojawiają się trzej adoratorzy: przystojny Włoch, klient księgarni oraz tajemniczy Puchatek. Czy bohaterka zazna w końcu spokoju i szczęścia? Któremu kandydatowi uda się zawładnąć sercem Nikoli?
“Księgarnia pod ratuszem” zaciekawiła mnie przez swój opis oraz to że jest książką opowiadającą o książkach. Nie należy ona do najgorszych pozycji, jakie przeczytałam, ale niestety do dobrych również. Nie potrafiłam wczuć się w historię. Nic mnie nie ciągnęło do czytania jej. A przez całą moją przygodę z tą pozycją okropnie się wynudziłam.
W książce brakowało mi emocji. Niekiedy byłam o nich informowana, jednak nie przez większość historii, co wpłynęło bardzo na jej odbiór. Momentami odczuwałam, że niektóre wydarzenia czy dialogi są sztuczne, a bohaterów nic nie łączy. Chociaż łączyło ich dużo. Podobała mi się wspierająca relacja trójki przyjaciół. Wystarczył jeden telefon i potrafili znaleźć się koło drugiej osoby, aby ją wesprzeć.
Bohaterowie są dobrze wykreowani, mają wyraźny charakter. Marcel, jeden z kandydatów na partnera głównej bohaterki od początku wzbudził we mnie sympatię. Pomimo tego, że wydawał się momentami podejrzany, kibicowałam mu najbardziej ze wszystkich trzech adoratorów. Antonio moim zdaniem był najmniej wyeksponowaną postacią. Występował w całej historii dużo razy, jednak nie za bardzo dało się go poznać. Tym bardziej że od początku swoim zachowaniem zniechęcał do siebie.
Motyw Puchatka, był moim zdaniem słaby i niepotrzebny. Nie wnosi on za dużo do fabuły, zwłaszcza że łatwo było zgadnąć, kto się kryje za tym pseudonimem. Miałam wrażenie, że bohaterka kontaktuje w momentach, w których sobie o nim przypomni. Odniosłam wrażenie, że miał on tylko wypełnić lukę w historii.
W głównej bohaterce drażniła mnie jej nieodpowiedzialność. Jak mogła wyjechać za granice z facetem, z którym spotkała się zaledwie kilka razy i praktycznie nic o sobie nie wiedzą? Albo jej niezdecydowanie. Najpierw mówi, że nie zatrudni nikogo w księgarni, ponieważ nie będzie umieć takiej osobie zaufać, po czym zatrudnia pracownice. Jak miało to sens?
Wątek z księgarnią bardzo mi się spodobał. Dało się wyczuć przywiązanie Nikoli do tego miejsca, zwłaszcza przez historię, która sprawiła, że stała się jej właścicielką. Jednak mogło być trochę więcej o pracy, która jest z nią związana. Brakowało mi dokładniejszych opisów wyglądu czy tego jak ludzie ją postrzegają. Bo sam moment z petycją był małym epidotem do tego nieprzedstawiającym dokładnej opinii.
Do gustu przypadł mi warsztat pisarski autorki. Gdyby wzbogacić historię o bardziej szczegółowe opisy emocji, byłaby to ciekawa historia o książkach z wątkiem miłosnym.