*współpraca reklamowa z Wydawnictwem Inedita*
Mroczna okładka i tytuł wystarczyły, żeby mnie skusić na tę lekturę. Na sam opis patrzę teraz, gdy piszę tą recenzję, co już też nikogo nie powinno dziwić. Książka choć jest inspirowana prawdziwą czarownicą, opowiada całkowicie fikcyjną historię, fantastyka w bardzo dobrym wydaniu, magia na polskiej ziemi, mistyczne i słowiańskie stwory, no dla mnie bomba. Jeśli podobała wam się "Szamanka od umarlaków" to jest to też lektura idealna dla was.
Adelgunda jest kucharką i prowadzi niczym nie wyróżniające się życie, które zmienia się za sprawą spadającej gwiazdy. Kobieta znajduje kosmiczny kamień, zaczynają dziać się wokół niej dziwne rzeczy, i odzywa się dotąd nieznana babcia, która nalega na wizytę. Z ogromną niechęcią Adelgunda udaje się na spotkanie, a tam jej życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Dowiaduje się, że wywodzi się z rodu czarownic, poznaje swoje przeznaczenie, zaczyna pobierać nauki, poznaje mężczyznę, który poruszył jej serce i coraz bardziej zagnieżdża się w magicznym lesie, nad którym zbierają się czarne chmury.
Ta książka dosłownie wbiła mnie w fotel, uwielbiam takie lektury, po których nie spodziewam się wiele, a one są tak wciągające i zaskakujące. Największy problem stanowiło dla mnie imię głównej bohaterki, w szczególności pełne, choć faktycznie może kojarzyć się z czarownicą to ja nie umiałam go traktować poważnie. Zaczęło się nawet spokojnie, wprowadzenie jest krótkie, ale konkretne. Fabuła nabiera tempa po odnalezieniu przez główną bohaterkę spadającej gwiazdy. Następnie sporo wydarzeń wydawało mi się zbliżonych do innej, wcześniej wymienionej lektury, ale później wszytko wchodzi na zupełnie inne tory. Pojawia się magia, tajemnicze rytuały, słowiańskie i mityczne stwory, choć ja sama znam ich naprawdę dużo to tutaj pojawiły się takie, o których dotąd nie słyszałam, co jeszcze bardziej wpłynęło na pozytywny odbiór tej historii.
W fabule dominuje wątek odkrywania siebie i nauki magicznych zdolności, co ważne jeśli ktoś nigdy dotąd nie znał przedstawionych tutaj postaci, autor w kilku słowach je charakteryzuje, dlatego można się ich uczyć razem z Adelgundą, równie mocno rozwinięty jest motyw przeznaczenia, do tego mamy rodzinne tajemnice i waśnie, klątwy, pradawnych bogów, do tego lekki wątek romantyczny ale też sporo elementów komedii.
Historia jest pierwszym tomem dylogii, bardzo dobrze wprowadza nas w klimat, dużo się dowiadujemy a część historii jest zgrabnie zamknięta, jednocześnie przygotowuje czytelnika na kolejną. Dzieje się tak za sprawą tego, że autor w pewnym momencie konkretnie artykułuje pytania, na które odpowiedź powinniśmy uzyskać w kolejnym tomie. Bardzo mi się to podobało i chyba pierwszy raz się z czymś takim spotkałam, nawet sobie zdjęcie zrobiłam, i kiedyś sprawdzę czy uzyskam odpowiedzi na nie wszystkie.
Jedyną wadą, którą zauważam to lekkie poczucie chaosu za sprawą kliku przeskoków pomiędzy perspektywami, szkoda że nie zostały oznaczone czy konkretnie wyróżnione. Nie ukrywam też, że nieco bałam się tej lektury, nie znałam autora, a poruszane tutaj tematy są jednymi z moich ulubionych, nie wiedziałam czego się spodziewać, jednocześnie bojąc się zawiedzenia. Dlatego też jestem mega pozytywnie zaskoczona zarówno pomysłem jak i wykonaniem, lektura jest naprawdę świetna, wciąga już na samym początku, budzi ciekawość, czuć tutaj magię, dostrzegalne są różnego typu wartości, momentami jest zabawnie, innym razem nieco dramatycznie czy sensacyjnie, to wszytko składa się na naprawdę fantastyczną opowieść.