„Może tak kończą się wszystkie opowieści, te o prawdziwych ludziach, o rzeczywistych ciałach padających od ran i śmierci, z przelaną krwią. Może dlatego wspaniale historie opowiadane przez nas są tak inne. Bo my opowiadamy, by żyć, a taka historia wymaga celu, a taka historia nieuchronnie jest kłamstwem. Bo na końcu prawdziwej historii nie ma nic”.
Co przychodzi Wam na myśl, kiedy słyszycie słowo fantasy? Myślę, że dla większości z nas jest to literatura dla dzieci. Nieodmiennie kojarzy się z Harrym Potterem czy Narnią. Oczywiście są pozycje, które nie nadają się dla dzieci, jednak nasze postrzeganie tego gatunku jest w większości mylne. Niejednokrotnie uważamy, że to lekka i przyjemna literatura. Przyznam szczerze, że i ja uległam takim myślom, kiedy zobaczyłam okładkę oraz opis książki „Czarny lampart, czerwony wilki”. I jakże wielką krzywdę sobie zrobiłam.
Książka opowiada o Tropicielu, który wsławił się niesamowitym zmysłem węchu. Potrafi wytropić każdego, gdy tylko pozna jego zapach. Kiedy przychodzi do niego Lampart, zmiennokształtny człowiek i proponuje dołączenie do drużyny, która za zadanie ma odszukać dziecko, ten zgadza się, choć targają nim różne uczucia. Grupa będzie wędrowała przez niesamowite krainy i walczyła z potężnymi wrogami.
Jakże ten opis zachęca do sięgnięcia po książkę. Myślę, że przez niego właśnie książka zbierała tyle złych ocen. Sugeruje lekką opowiastkę fantasy, która dostarczy nam wiele radości.
A co dostajemy w środku? Mnóstwo filozoficznych rozważań. Dostajemy dogłębną analizę afrykańskiej kultury. Bez pięknych słów. Dostajemy ją taką, jaka jest. Przez to wielu zarzuca „Czarnemu Lampartowi…” wulgarność. Ja również na początku się złapałam na tym, że książka wydaje mi się wulgarna, szczególnie po opisach stosunków ze zwierzętami. Jednak potem przyszła refleksja. Czego ja się spodziewałam? Patrząc na mitologie z całego świata, wszędzie pojawia się wulgarność i brutalność. Nie trzeba nawet zaglądać do mitologii. Dzisiejsze kryminały są nią przesiąknięte. Myślę jednak, że należałoby w jakiś sposób zasygnalizować, że jest to książka dosadna. Kiedy już oswoiłam się z tą myślą, ta wulgarność przestała mi przeszkadzać.
Kolejnym elementem, który sprawił mi trudności, jest język. Styl autora zupełnie mi nie odpowiada. Te zdania są zbudowane dziwnie, pojawiają się ciągłe powtórzenia, „wydumane” zdania, które utrudniają odbiór tekstu. I oczywiście są to zupełnie subiektywne odczucia, nie każdemu będzie to przeszkadzało.
Kolejnym zarzutem w stronę tej książki jest sposób prowadzenia akcji. Ciągłe przeskoki czasowe, rozpoczęcie akcji wspomnieniami, które zajmują jakieś dwieście stron, zmiana tempa – również utrudniają odbiór pozycji. Dodatkowo mnogość bohaterów (są wypisani na początku książki, ale to raczej nie pomaga) również przytłacza. Miałam wielki problem, żeby przebrnąć przez tę książkę. Ciągle się odrywałam, czytałam inne książki. Gubiłam się przez to w akcji. W końcu usiadłam do niej (po jakichś 400 stronach) i czytałam już raczej bez przerywników. I faktycznie po tych stronach, zaczęło się robić ciekawie. Weszliśmy na odpowiednie tory, książka zaczyna się rozkręcać, akcja zaczyna być bardziej jednolita.
Finalnie książka dostarczyła mi niesamowitej ilości przemyśleń. Pozornie akcja dzieje się w starożytnym świecie, pełnym afrykańskich plemion i wierzeń. Jednak tylko pozornie. Znalazłam w niej ogromną ilość odniesień do współczesnego świata. Pojawia się feminizm, chrystianizacja, homoseksualizm, pęd za bogactwem, postęp, który w wielu przypadkach szkodzi.
Wielki plus i właściwie taka ocena, a nie inna, należą się za końcówkę, która rozwaliła mnie emocjonalnie. Popłynęły nawet łzy, czego się nie spodziewałam.
W książce buzują emocje. Złość, gniew, bezradność, chęć zemsty. Przejmująca opowieść o ludzkim życiu, o tym, do czego jesteśmy zdolni, aby osiągnąć swoje cele. Niezwykła opowieść, która jest studium ludzkich zachowań. Dogłębnie analizuje człowieczeństwo i definiuje je. Pokazuje wszystkie blaski i cienie. Bez pięknych słówek, bez upiększania.
Książka mocna, dosadna. Nie jest to fantasy dla dzieci. Myślę, że nawet ja do niej nie dojrzałam. Kiedyś spróbuję ponownie. Niech Was nie zmyli opis, bo jest to mroczna, przejmująca, ciężka lektura.