Znacie to uczucie, gdy po obróceniu ostatniej strony książki, czujecie, że żadna inna nie będzie godna by być tą następną ? Człowiek ma w sobie takie głębokie przekonanie, że nie trafi już nigdy na nic równie dobrego. Właśnie to przeżywam.
Decydując się na przeczytanie pierwszego tomu serii Czarne żagle, sądziłam, że czeka mnie porywająca przygoda z zabawnymi piratami w typie Jack,a Sparrowa. Kończąc tom “Kłamstwo” nie byłam zrozpaczona jak Paco, tylko wściekła na Marcosa, za to, że nie postawił na miłość, nie walczył by uciec wraz z nią, być u jej boku na dobre i złe. Tak, poświęcił się dla niej ale jednocześnie poświęcił ich wspólną przyszłość.
Jednak ona się nie poddała, ani na chwilę. I choć to historia o Czarnych Braciach, choć każdy tom opowiada o kolejnym z braci Noir, to wg mnie jej największym atutem jest Paco / Francisca. Symbol siły jaka drzemie w nas - kobietach. Dowód na to, że jesteśmy zdolne dosłownie do wszystkiego w imię miłości. Ta jedna bohaterka ma w sobie więcej męstwa niż nie jeden samiec alfa, którego każda z nas poznała czy to w życiu czy na stronach książki. Bo czym jest męstwo ? Siłą fizyczną ? Czy może to odwaga, upór, wytrwałość, waleczność, przebiegłość, lojalność …? Bo te cechy nosi wiele kobiet. Ile w Was jest męstwa ?
Severio, najstarszy z braci Noir, wydawał się mi taki najrozważniejszy. Odpowiedzialny, opanowany. Przekonany, że klątwa ciążąca nad jego rodem, cudem go omija. Wiernie kocha… Lerate, matkę Marcosa, jedną z oblubienic ich ojca. Ale okazuje się, że Paco również zajmuje szczególne miejsce w jego sercu. Czy jednak nie będzie umiał dochować wierności jednej kobiecie i także jego przekleństwem okaże się łamanie niewieścich serc ?
Marcos jest w niewoli Bractwa Wybrzeża. Cruz po tym jak zawiódł, został wygnany z wyspy. A wulkan się budzi, zemsta i druga połowa serca Paco, czekają. Skarb skryty na wyspie może być dla jego mieszkańców jedyną szansą na ratunek. Ale czy zdążą go wykorzystać ? Finał drugiego tomu poddaje to w wątpliwość. Nie wiedziałam czego się tu spodziewać.
Ten tom nie zaczyna się w miejscu, w którym skończył się drugi. Wracamy do przeszłości Severio. Poznajemy więcej szczegółów z tego co już się wydarzyło, z przeszłości braci i Paco. Robimy sukcesywnie kilka kroków do przodu i jeden wstecz by poznać bieżące wydarzenia z innej perspektywy, ze strony innego z bohaterów. Jednak to nie nudzi. Autorka w ten sposób zarówno nie pozwala by cokolwiek nam umknęło, jak i trzyma nas w ciągłej niepewności, daje wciąż po krztynie nadziei na szczęśliwe zakończenie, zarazem doprawiając to niemałą dawką obawy o losy bohaterów.
Gdy na planszy pojawił się Tore, miałam już kompletny mętlik w głowie. Paco też. Zupełnie już nie wiedziałam czego chce, jakiego zakończenia oczekują, na co mam nadzieję. Wiedziałam, że co by się nie wydarzyło, czyjeś serce pęknie, ktoś będzie cierpiał, a ja z nim. I zalałam ostatnie strony łzami. Ale czemu to już musicie sprawdzić sami.
Ten tom ma więcej stron niż dwa poprzednie razem wzięte. 630 kart pełnych emocji. A jednak za mało, a jednak chciałabym więcej. Autorka pokazała tu tak wiele oblicz miłości, takiej pięknej, takiej ponad wszystko. Każda taka inna od kolejnej, a zarazem jednakowo wspaniała. O takich uczuciach marzy wielu z nas, o takim oddaniu. I o dziwo, czy taki bawidamek i hulaka jak Cruz, czy Paco, z pozoru słaba kobieta, która walcząc o swoją miłość osiągnęła tak wiele, okazali się oboje wręcz wzorem takiej miłości do grobowej deski. Zaś Severio… dla mnie to rozczarowanie, do końca, zawiódł mnie i nie tylko mnie. Nawet chyba samego siebie…
Czy ta książka ma szczęśliwe zakończenie ? Zależy co przez to rozumiemy. Łamie serce lecz w pewnym sensie składa okruszki w całość. I pozostaje w nim, bez wątpienia. Takich książek się nie zapomina.
Kamraci ! Zapraszam na pokład! Jeśli jeszcze nie ruszyliście w ten rejs - hańba Wam ! Ja przeogromnie chciałabym znów w niego ruszyć. Aż żal, że to koniec.
Ale dziękuję za to co przeżyłam wraz z Paco i Czarnymi Braćmi. Z pewnością od teraz nie odpuszczę żadnej książce spod pióra Jurgi.