I znowu to mi się zdarzyło. Nie potrafię zebrać myśli po, na prawdę, genialnej lekturze. Kilka głębokich oddechów i do dzieła!
Z Elif Safak spotykam się po raz pierwszy. Jest to bardzo znana turecka autorka, nieco kontrowersyjna i znana z takich powieści jak „Bękart ze Stambułu”. „Czarne mleko” to jej wewnętrzny monolog. Jest to zapis metamorfozy jaka zaszła w niej kiedy była w błogosławiony stanie. Czytelnik obserwuje jak pisarka z postawy dość feministycznej i niezależnej przeobraża się w kochającą i odpowiedzialną matkę. Safak przeplata swoje przeżycia z historią innych, znanych pisarek, takich jak Woolf, Plath czy Austen.
Pisarka przedstawia nam się jako tworząca manifest kobiety niezależnej. Jako że patriarchat mocno dał jej się we znaki, tym bardziej czuje pogardę do matek, otoczonych wianuszkiem dzieci i gloryfikujących rolę gospodyń domowych. Nakreśla chociażby obraz żony Lwa Tołstoja – Zofii.
„Gdy Tołstoj poprosił żonę, by nie suszyła mu głowy, że nie pisze, wyraziła w dzienniku swoje ogromne zaskoczenie tymi słowami „Ale jakże mogłabym mu suszyć głowę? Jakie mam do tego prawo? „ Noc po nocy, rok po roku ciężko pracowała, by stworzyć mu jak najlepsze warunki do pisania. A w tych godzinach, których nie poświęcała dzieciom, pełniła funkcję sekretarki męża. Nie tylko prowadziła notatki do Wojny i Pokoju, ale także przepisała cały rękopis siedem razy.”
Pisarce towarzyszą wewnętrzne głosy, które są odzwierciedleniem jej osobowości. Każda jest wysoka na „13 centymetrów” i przedstawia inne wartości. I tak oto mamy: Panienkę Praktyczną, Milady Ambicję Czechowską, Pannę Intelektualistkę Cyniczną, Mamcie Pudding Ryżowy, Blue Belle Bovary. Między Calineczkami trwa zażarty spór o władzę i każda z nich wydaje się być uparta i nieustępliwa.
„ Być wiernym swojemu ja! Ale któremu? Której spośród – jak się wydaje – setek jaźni? Przy tych wszystkich kompleksach, ograniczeniach, reakcjach, drganiach i myślach miewam takie chwile, kiedy czuje się jak skromna recepcjonistka w hotelu, który nie ma właściciela.”
Jej życie zmienia się , kiedy dowiaduje się o ciąży. Wartości ulegają nowej hierarchizacji i dostrzega ona u siebie cechy, o których istnieniu nie wiedziała. Z introwertyczki, ceniącej sobie intymność i spokój, staje się kochającą matką, która musi być otwarta na potrzeby dziecka. Oczywiście nie od razu. Cały proces tej niezwykłej metamorfozy obkupiony jest niepewnością, bólem i załamaniem nerwowym. Spora część książki została poświęcona problemowi depresji poporodowej, którą przeszła także pisarka. W powieści opisuje ją jako panowanie Lorda Potona. Przytacza sylwetki pisarek, które również borykały się z tym problemem i którym depresja odebrała natchnienie i inspirację.
„ Miałam prawo o paniki i łez. Miałam prawo do strachu, że nie pogodzę pisania z macierzyństwem. A moje mleko nie musiało być białe jak śnieg. Gdybym zaczęła pisać o tym, co przeżyłam, mogłabym zamienić poczerniałe mleko w atrament, a skoro pisanie zawsze w magiczny sposób koiło moją duszę, być może zdołałabym małymi kroczkami wyjść z depresji.”
Tak jak pisałam na początku, jestem pod ogromnym wrażeniem powieści. Nie miałam jeszcze okazji być ani w ciąży, ani sprawdzić się w roli matki i szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia o istnieniu depresji poporodowej. Jednak udało mi się wczuć w historię Safak i innych kobiet, które albo musiały porzucić marzenia o pisaniu z powodu płci, ciąży, depresji bądź przeciwnie, odrzucały miłość do dzieci poświęcając się literaturze. Czarne mleko to arcydzieło w każdym tego słowa znaczeniu. Safak ma niezwykły dar intrygowania i wciągania czytelnika w swój specyficzny świat. Jestem pewna, że niebawem sięgnę po kolejne powieści tureckiej pisarki. Dawno nikt mnie tak literacko nie poruszył. Udało się to ostatnio Virginii Woolf.