„Każdy świat ma swoją skalę brutalności. W jednym śmiertelną bronią może być prawdziwy scyzoryk, a w drugim niewidzialny sztylet”.
Zapewne wiecie, ponieważ powtarzałam to już wielokrotnie, wiec żadną nowością nie będzie stwierdzenie, że uwielbiam debiuty. Wiadomo – nie każde są bardzo udane, ale ten moment, gdy otrzymuję od debiutującej autorki zapytanie o pomoc w promocji i zaczynam czytać przesłany tekst, jest dla mnie zawsze takim uczuciem, jakbym odkrywała coś nowego.
Gdy otrzymałam do przeczytania początkowe rozdziały książki „Czarne i białe”, z jednej strony jak zawsze czułam podekscytowanie, z drugiej – w głowie kołowała się myśl, że to nie ma szans się udać. No bo jak to? Mafia i górale? Połączenie, które w ogóle nie przyszłoby mi do głowy, a które w rezultacie okazało się tak dobrą i przemyślaną, a przede wszystkim świetnie napisaną historią, której czytanie było czystą przyjemnością.
Maja to kobieta pochodząca z tradycyjnej góralskiej rodziny. Gwara, wybieranie przez ojców osoby, z którą trzeba się ożenić, czy choćby uważanie, że kobiety powinny prowadzić dom i wychowywać dzieci, to rzeczy, z którymi musiała się mierzyć od dziecka. Ona jednak była inna. Zależało jej, by skończyć studia, a smykałkę do języków obcych wykorzystywała przy prowadzeniu jednego z pensjonatów należących do rodziny.
Za sprawą decyzji ojca, Maja traci swój ukochany pensjonat i zmuszona jest przejąć niszczejącą „Jagodę”, która nie ma najlepszej opinii. Jednak nie bez powodu kobieta jest uważana za niezależną i silną. Stawia sobie za cel postawienie starego pensjonatu na nogi i odbudowanie mu dobrej opinii.
Jej życie, choć pełne niespodzianek i trudności, jakie spotykały ją ze strony rodziny, zmienia się jeszcze bardziej, gdy na progu jej odnowionego już pensjonatu stają zagraniczni turyści, których przestraszyłby się nie jeden mężczyzna,. Jednak Maja już nie raz pokazała, że nie boi się wyzwań. Przecież to tylko goście i co z tego, że na ich czele stoi niebezpieczny i przystojny mężczyzna, przez którego z jej żołądkiem dzieją się różne dziwne rzeczy. Kilka dni mienie szybko, a on niebawem opuści jej pensjonat i nie będzie w stanie wpłynąć na jej życie, prawda?
***
Cóż to była za książka.. Naprawdę, zaczynając historię Mai, nie sądziłam, że mnie wciągnie do tego stopnia, że nie pójdę spać, póki jej nie skończę. Choć początkowo małą trudność sprawiło mi czytanie tekstu, gdzie było dość dużo słów z gwary góralskiej, to jednak z czasem zauważyłam, że nawet nie muszę zerkać na dół, by zrozumieć wypowiedź, tym bardziej że nie było tego wcale tak dużo.
To, co warte uznania i od razu rzuca się w oczy, to naprawdę dobry i dopracowany styl, jakim posługuję się autorka. Nie wiem, czy niektórzy też tak mają, ale naprawdę lubię, gdy zdania są dłuższe i rozbudowane, bo wtedy tekst wydaje mi się bardziej realny. Wydaje mi się, a przynajmniej nie kojarzę, bym czytała książkę gdzie mamy narrację mieszaną. Tu rozdziały z perspektywy Mai mamy pisane w pierwszej osobie, natomiast Michaela w trzeciej, co wydawało mi się tak spójne, że w ogóle nie sprawiało mi żadnej trudności.
Dla mnie książka „Czarne i białe” to naprawdę świetny debiut! Historia pokazująca dwie zupełnie inne kultury. Przepełniona humorem, często sarkastycznym, jednak w odbiorze niezwykle zabawnym. Dla równowagi jednak było tam też trochę smutnych momentów, przynajmniej dla mnie – bo chwilę, gdy Maja była traktowana przez rodzinę w tak nieodpowiedni sposób, łamał mi serce, jednocześnie podnosząc ciśnienie tak, że gdybym mogła, to bym całą tę rodzinkę udusiła, za to bardzo polubiłam głównych bohaterów. Majka i Michael to postacie doskonale wykreowane. Niby zupełnie inni, a jednak wewnętrznie podobni. Muszę przyznać, że ich historia naprawdę mi się spodobała i byłam totalnie zaskoczona, jak to się wszystko zakończyło – co najlepiej podsumują słowa: drugi tom potrzebny na już!
Jeśli więc szukacie czegoś nowego, pełnego emocji, świeżego i nieszablonowego to „Czarne i białe” na pewno wam się spodoba. Ja od siebie CAŁYM SERCEM POLECAM! A Autorce bardzo gratuluję tak dobrego debiutu!