Pierwszy raz miałam okazję czytać książkę tego autora. Z tego co udało mi się ustalić jest to już jedenasty tom przygód głównego bohatera Scota Harvatha, zaś w Polsce wydano łącznie dopiero trzy (1, 6 i 11).
Podczas czytania nie miałam jednak wrażenia, że brakuje mi jakichś wcześniejszych treści, więc po powieść śmiało można sięgać bez znajomości poprzednich części.
W Paryżu ktoś urządza zasadzkę na Harvatha i jego znajomą. Mężczyźnie udaje się ujść z życiem i zaczyna ze swoimi prześladowcami grę w kotka i myszkę. Zatrzymuje się w Hiszpanii u zaprzyjaźnionego byłego agenta i próbuje skontaktować się z resztą swojej grupy. Nie udaje mu się to jednak, co każe mu domniemywać najgorszego. Niespodziewanie odzywa się do niego dawny druh Nicolas, który także wpadł w solidne kłopoty. A wszystkiemu winien jest nośnik pamięci, który znajoma Nicolasa wykradła ATS, podlegającej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego i przed śmiercią przekazała siostrze wraz z instrukcjami, jak dotrzeć do Nicolasa, bo tylko on jest w stanie odczytać zawarte na nim dane i udaremnić największy zamach terrorystyczny w historii Stanów Zjednoczonych.
Scot Harvath przez całą powieść przenosi się z miejsca na miejsce, czasem aż ciężko nadążyć za tokiem jego myślenia, ale dzięki temu zawsze o krok wyprzedza ATS. Trochę denerwuje fakt, że za każdym razem udaje mu się wyjść bez szwanku z choćby największej zasadzki. Ale w końcu to tajny agent ze świetnym wyszkoleniem i wieloletnim doświadczeniem, a w dodatku na pewno w lepszej kondycji fizycznej niż Bond w "Skyfall". Więc czego innego się spodziewać?
Należy zwrócić uwagę na wspaniałe wykreowanie Nicolasa. Człowiek o niskim wzroście, ale za to o genialnym umyśle. Autor stworzył mu wiarygodną, trudną przeszłość, która ukształtowała go i uczyniła z niego osobę silną, ale jednocześnie nieśmiałą i zakompleksioną. To ewidentnie najlepszy bohater w powieści, przyznam, że czekałam kiedy znów pojawią się epizody o nim. (Bo musicie wiedzieć, że każdy kolejny rozdział jest przypisany konkretnej postaci, zatem w miarę czytania skaczemy od bohatera do bohatera.)
Czytanie może nie było bardzo ekscytujące, ale nie można powiedzieć, że książka mnie nudziła, czy nie wciągnęła. Wydarzenia wytworzyły we mnie potrzebę dowiedzenia się, jak to wszystko się zakończy, choć patrząc na to, jak poważny zamach terrorystyczny groził Ameryce, można było się spodziewać tylko jednego finału. Zbyt wiele się w moich domniemaniach się nie pomyliłam, jednakże byłam zszokowana tym, co zrobiono z radą ATS. Nie miało to dla mnie większego sensu, gdyż przez całą powieść bohaterowie walczyli, by między innymi takie rzeczy nie miały miejsca we współczesnych Stanach, a potem sami brali w tym udział i jeszcze byli z siebie bardzo zadowoleni...
"- Jaki wyrok?
- Moim zdaniem kłamie - rzekł Middleton.
- Co mam zrobić?
- Śledź go.
- A jeśli faktycznie kłamie?
- Dodaj go do listy."
Podsumowując, "Czarna lista" była całkiem niezłą rozrywką, cieszę się że mogłam poznać postać Nicolasa. Książka w kilku miejscach, a szczególnie pod sam koniec staje się dosyć kontrowersyjna. Mam nadzieję, że czarna lista to tylko wymysł autora, a nie rzeczywistość. Powieść mogę polecić miłośnikom sensacji, na pewno znajdziecie tutaj coś dla siebie. Zainteresują się nią także ci, którzy lubią akcję, tajnych agentów, a także najnowsze technologie komputerowe.