Takich książek nie ma wiele, a szkoda. To klasyka, bezsprzecznie zasłużona, wspaniała i uniwersalna i nigdy się nie starzeje. Można wręcz powiedzieć, że wraz z upływem lat zyskuje na wartości. Na każdej stronie odkrywasz walory teksów. I za każdym razem się śmiejesz, za każdym razem podziwiasz bystre oko autora i jego artyzm. Ba, polot i słowotwórstwo.
Siedzisz przy oknie i zerkasz na „Bajki i przypowieści” Krasickiego, a przez głowę przelewają ci się myśli, jak chmury po jesiennym niebie. Raz bure, pełne deszczu i przestrogi, raz jasne, jak białe owce, które hasają na łące. Bo cóż to jest bajka? Bajką może być wszystko, dlatego bajanie do bajarza należy. On uczy i wyjaśnia, on oświetla kagankiem, ale i hamuje. On wodzi słowami za nos, byś ty, bajkowy czytelniku, sam wysupłał pointę. Tu jest o chlebie, o rybach, o słoniach i mrówkach – o zwierzętach wszelakich z wszystkich gatunków. Tu jest o żołnierzu, o głodnym, schorowanym, jest nawet o filozofie – o ludziach wszelkich. Krasicki przyciąga i tematem, i żartem i ujęciem. Bajki przypominają wielką, pełną po same burty, Arkę Bajek Przymierza, na której to Noe-Ignacy sprawuje baczenie.
Czytanie „Bajek i przypowieści” przechodzi i ciałem i umysłem i ciałem w inny wymiar. Wymyka ci się poczucie realizmu, bo oto nagle jesteś na bagnach z krzywą czaplą, albo szukasz zdrowia u doktora, czy stoisz koło konia, który wrócił z orki i cieszy się z tego, że nie nosi na grzbiecie ludzi. I mogłoby się wydawać, że tej kilkuwersowe bajki są banalne, ale podczas czytania uzmysławiasz sobie, że posiadają w sobie niedocenioną głębię. Zachwycasz się nimi, wzruszasz, czujesz w sobie i dziecko i dorosłego. Dokonuje się w tobie ciągła transformacja, a horyzont myślenia coraz bardziej się poszerza, coraz bardziej mieni się kolorami znaczeń, które wypływają z morałów. Czas traci na znaczeniu, gdy wsadzasz nos w „Bajki...” Krasickiego.
To coś na miarę zjawiskowej książki, ponadczasowej perełki literackiej.
Muszę jeszcze zatrzymać się na wspaniałym tłumaczeniu Andrzeja Malkiewicza. To, co ów mędrzec ujął w słowach stawia go na równi z piórem autora. To dwujęzyczne wyrafinowane bajki, które się pochłania. Są, jak melodia rozpościerająca się nad najpiękniejszą bajkową krainą. I choć zmienił się nieco język, a niektóre słowa z bajek wymagają wyjaśnień, to nadal bawią. I to przednio. Mają w sobie nieodparte piękno i magnetyzm. Zachwycają.
Andrzej Malkiewicz u boku Ignacego Krasickiego unieśli się ponad poziomy literackie. Stworzyli w duecie czarodziejski zbiór „Bajek i przypowieści”,perełkę wydawniczą, która wymaga wyróżnienia na podium. Ona sama pcha się do rąk. Przyciąga.
Niebywały zbiór utworów Krasickiego odbiera poczucie realizmu, a samo czytanie staje się ucztą. Staje się rozkoszą, wręcz luksusem. O dowolnej porze możesz się w tych „Bajkach...” zanurzyć. Czytać po wielokroć, bez końca...
Doktor i zdrowie
Rzecz ciekawą, lecz trudną do wierzenia powiem:
Jednego razu doktor potkał się ze zdrowiem;
On do miasta, a zdrowie z miasta wychodziło.
Przeląkł się, gdy go postrzegł, lecz że blisko było,
Spytał go: «Dlaczegóż to tak spieszno uchodzisz?
Gdzie idziesz?» Zdrowie rzekło: «Tam, gdzie ty nie chodzisz».
#agaKUSIczyta