Oto pierwsza powieść Dana Browna! Czy jest tak dobra jak "Anioły i Demony", która ostatnio podbiła moje serce? A tak właściwie, to o czym jest ta książka? Śledzimy tu losy NSA, tajnej agencji rządowej, która konstruuje potężny superkomputer, pozwalający złamać każdy szyfr. Dzięki niemu amerykański wywiad może odczytać wiadomości przesyłane przez zwykłych ludzi, terrorystów jak i szpiegów, udaremniając przy tym wszelkie zamachy i ataki. Genialnemu japońskiemu kryptologowi udaje się stworzyć nie dający się złamać szyfr nazwany Cyfrową Twierdzą. Grozi, że przekaże go do publicznego użytku. Susan Fletcher, piękna matematyczka pracująca dla NSA, prowadzi dramatyczny wyścig z czasem, by ocalić agencję, zdemaskować zdrajcę w jej szeregach i odkryć szczegóły planu, którego celem jest zniszczenie banku danych wywiadowczych USA. Stawką jest jej życie... i życie mężczyzny, którego kocha.
Gdy ją zauważyłam, na początku od razu ją wypożyczyłam, nie czytałam nawet opisu z okładki. Od razu zasiadłam do czytania, ale już po pierwszych kilku stronach znużyła mnie jej lektura. Myślałam że książka rozpocznie się trochę lepiej. Jakoś te szyfry, kody początkowo mnie nie zainteresowały. Potem coś zaczęło się dziać... ale najbardziej dramatycznych momentem początkowych (i nie tylko) kart powieści jest fakt że superkomputer TRANSLATOR liczył pewien szyfr bardzo długo, a poza tym facet Susan nagle wyjechał. Może i ten fakt był problemem, ale jakoś nie sprawił, że wciągnęłam się w akcję. Od początku wiedziałam że poziom będzie o wiele niższy niż w kolejnych dziełach autora. Nie czułam żadnego dreszczyka emocji, gdy wyszło na jaw że wróg NSA, japoński naukowiec Ensei Tankado stworzył szyfr nie do złamania i chce sprzedać klucz do niego na wolnym rynku. Patrzyłam na tę całą historię z obojętnością, nie potrafiła mnie ona zainteresować. Jednak pojawiło się malutkie światełko w tunelu, a mianowicie poszukiwania pierścienia z kodem do Cyfrowej Twierdzy przez chłopaka Susan, Davida Beckera. Początkowo tu też zanosiło się na rozczarowanie. Na tym polu myliłam się jednak, gdyż nadziei dodał mi płatny zabójca Hulohot, chcący również dorwać ozdobę i załatwić Beckera. Z przyjemnością czytałam ten powoli rozwijający się wątek, który jednak cały czas przyspieszał. Tymczasem w agencji komandor Strathmore razem z Susan próbowali namierzyć wspólnika Tankada, jednak ani trochę mnie to nie interesowało, gdyż cały czas była to właściwie zwykła gadanina. Nawet gdy doszło do morderstwa i tak mnie to nie przyciągnęło. Cały czas czekałam na kolejny fragment z Davidem. Potem jednak w siedzibie NSA wybuchł pożar, kolejne morderstwo. Historia zaczęła pędzić jak lawina, jednak były to już końcowe elementy historii. Wtedy właśnie dopiero byłam zadowolona że sięgnęłam po te pozycję. Myślałam, że to już wszystko co przygotował dla czytelników pan Brown w tej powieści, jednak okazało się że wszystkie zapory chroniące bank danych przed hakerami mogą ulec zniszczeniu przez tajemniczego wirusa. Pozostało niewiele czasu na działanie, a David wciąż był w Hiszpanii. Może jednak cała jego wyprawa była ganianiem wiatru w polu? Okaże się, że jednak nie każdemu można ufać, a akcja przyspieszy do granic możliwości. Szkoda jednak, że prawdziwych emocji, nieprzewidywalności można doznać dopiero na końcu. Mimo to nie każdemu jednak spodoba się sam temat książki, szyfry nie są szczególnie ekscytujące, jednak autorowi miejscami udało się mnie zainteresować. Sama Susan nie przypadła mi do gustu, była jakaś taka nierozgarnięta, trochę sztuczna, niedopracowana. Na szczęście jej chłopak był trochę bardziej interesujący. Ciekawą postacią okazał się również tajemniczy Hulohot, niezmiernie mnie zainteresował. Bohaterowie drugoplanowi również byli niczego sobie, "odsztywnili" trochę niektóre wydarzenia.
Mimo słabego początku i wieloma słabymi momentami książkę polecam, ponieważ większość niedogodnień rekompensuje ciekawe, ekscytujące zakończenie . Jednak nie każdemu temat powieści powinien przypaść do gustu. Mnie ogólnie rzecz biorąc spodobała się ;) Ocenę końcową podratowały jeszcze perypetie Beckera w Barcelonie i szalony pościg za pierścieniem.