Na początek dygresja wynikająca z faktu, że swego czasu w wielu recenzjach znalazłam porównanie książek Magdaleny Kordel do książek Katarzyny Grocholi. Ciekawe dlaczego akurat do tej autorki? Dlatego, że historia (początkowo) jest podobna? Przecież takich książek są setki, jeżeli nie tysiące i pani Grochola pierwsza nie była ;) I żeby była jasność - nie mam tej autorce nic do zarzucenia, nie rozumiem tylko namiętnego porównywania innych książek do tych jej autorstwa ;)
A przechodząc do meritum. Krótko po powrocie z Macedonii przeczytałam "Uroczysko" - niezmiernie wciągającą historię Mai, która przeżywa paskudny rozwód, były mąż to popisowy dupek, który swym zachowaniem wzbudza u Mai coraz większą depresję. By zmienić środowisko i wszystko przemyśleć Maja wyjeżdża do uroczego, górskiego miasteczka - Malowniczego. I tam odnajduje dom, razem z córką i przyjaciółką. "Uroczysko" pokazuje ich nowe życie, walkę z finansami, zaakceptowaniem przez małą społeczność, z córką, której niekonieczniepodoba się wizja zamieszkania na "zadupiu". Na dodatek Maja zaczyna pracę, w szkole, gdzie zostajewychowawczynią niezmiernie interesującej klasy, a na dodatek dyrektorka ma ją na oku. Tyle w skrócie o "Uroczysku".
"Sezon na cuda" to kontynuacja przygód tej zwariowanej grupki. Grono znajomych i domowników stale się rozrasta, pensjonat, który prowadzą jakoś nie jest pełen gości, w szkole dyrektorka ciągle się czepia, więc Maja nie jest początkowo w najlepszym nastroju. Wygląda na to, że wszystko idzie w złym kierunku, niedługo zbankrutuje, zostanie bez pracy i w ogóle wszystko będzie nie tak. A na dodatek Maja zgodziła się urządzić w pensjonacie Wigilię dla samotnych staruszków, co zaczyna jej wychodzić bokiem - wrzaski, kłótnie, 100 dań do wyboru, bo każdy chce mieć tak, jak miał w domu, chaos. Żeby było jeszcze ciekawiej cudna klasa, której jest wychowawczynią na konkurs szopek przygotowała wersję mocno nietypową, co znowu spowodowało burzę i z tej strony. Maja stara się nie poddawać, ale przychodzi jej to z coraz większym trudem. Jednak mimo tego przygarnia jeszcze bezdomną Kaśkę wraz z dwójką jej dzieci. I to chyba był dobry ruch...
Nie ukrywam - nie jest to literatura ambitna, ale jest to takie fajne czytadło! Pełne humoru (zdarzało mi się całkiem często chichotać pod nosem), ciepła, zwariowanych bohaterów, dobroci. Autorka stworzyła bohaterów, w taki sposób, że sama chciałabym ich poznać na żywo :) Maja ze swoim wielkim sercem i otwarciem na innych jest świetnym przykładem postaci pozytywnej :) Zarówno ona, jak jej rodzina i przyjaciele swoimi postawami dają świadectwo, że dla nich ważne są ciągle takie wartości, jak wzajemna pomoc, przyjaźń, szacunek. A na dodatek obydwie książki są książkami o życiu, nie są skupione tylko na romansie i życiu osobistym bohaterki (dlatego też nie rozumiem aż tak bardzo porównań do książek Grocholi). Tutaj ten wątek jest tylko jednym z wielu. Bardzo podobało mi się w obydwu książkach to, że bohaterka zawsze gotowa jest pomagać innym, generalnie lubi ludzi i zwierzęta, stara się nie oceniać ludzi pochopnie. Podobało mi się także, że książka ta podkreśla ważność tradycji, szanowania swoich korzeni, ludzi starszych. A dodatkowo promuje lokalne rękodzieła, co dla mnie - osoby, która mieszka w powiecie bardzo starającym się stawiać i promować lokalnych artystów i produkty - jest również ważną sprawą :)
Obydwie książki napisane są lekkim, prostym językiem, przez co możemy się w pełni skupić na śledzeniu przygód zwariowanej kompanii z Malowniczego. A "Sezon na cuda" jest cudowną książką na Święta! Przypomina nam o istocie Świąt, zatrzymuje nas w biegu do kolejnego sklepu, by pomyśleć na chwilę o wartościach w naszym życiu. Pokazuje nie tylko, jak ważni dla nas powinni być najbliżsi, ale również to, jak bardzo my sami możemy pomagać innym i że należy się także otworzyć na przyjęcie pomocy od innych. Jest to książka cieplutka, jak polarowy koc :) Czytanie jej sprawiło mi olbrzymią przyjemność i cieszę się, że miałam okazję przeczytać obydwa tomy.
Polecam wszystkim - kobietom, które chcą poznać świat lekko zwariowanej, ale dobrej Mai oraz mężczyznom, którzy mają odwagę zmierzyć się z mniej typowym czytadłem :)
PS. Ja wiem, że kobieta zmienną bywa, ale i tak nie spodziewałam się lekkich zmian związanych z główną bohaterką - proszę zwrócić uwagę na obydwie okładki :P
[Recenzja została opublikowana wcześniej na moim blogu -
www.ksiazkowo.wordpress.com]