Z twórczością Ewy Formelli spotykam się za sprawą wydanej przez Wydawnictwo Filia „Dziewczynki z ciasteczkami” po raz pierwszy. Jestem jednak pewna, że nie jest to moje ostatnie spotkanie z twórczością autorki, bo wspomniana książka bardzo przypadła mi do gustu.
Zimowy Gdańsk i pewna kamienica, która zna wiele historii. Obecnie mieszkają w niej między innymi mała Zosia z mamą, pani Krystyna, która staje się dla Zosi babcią oraz niezbyt towarzyski starszy pan Witenberg. Zosia jest bardzo wygadaną młodą osóbką, czym szybko zjednuje sobie serca sąsiadów i zupełnie nieznanych osób. Dziewczynka mieszka tylko z mamą, która dużo pracuje i nie ma dla Zosi zbyt wiele czasu. Z tego powodu Zosia zaczyna spędzać coraz więcej czasu u sąsiadki, pani Krystyny, którą wkrótce zaczyna nazywać babcią. Pieką razem ciasteczka i dużo rozmawiają. Pani Krystyna dużo opowiada o swoim dzieciństwie w czasach II wojny światowej. Zosia słucha tych opowieści z zaangażowaniem. Pewnego dnia dołącza do nich pan Witenberg, niezbyt lubiany przez sąsiadów mruk i dziwak. Od tego momentu zaczyna się robić coraz ciekawiej, a losy tej trójki zaczynają się nieodwracalnie splatać. Jak wiele zmieni się w życiu Zosi, pani Krystyny i pana Witenberga? Co ich czeka?
„Dziewczynka z ciasteczkami” to jedna z pierwszych zimowo-świątecznych powieści, które miałam okazję przeczytać w 2021 roku. Jej recenzję zostawiłam sobie jednak na deser. Dlaczego? Dlatego, że jest jedną z książek o tej tematyce, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Za serce ujęła mnie przede wszystkim Zosia, bardzo młoda, rezolutna i wygadana dziewczynka, która ma bardzo dobre serce i zawsze chętnie służy pomocą. To bardzo mądre, miłe i dobroduszne dziecko, które ma dar zjednywania ludzi. Mimo przeciwności losu, które co chwilę pojawiają się na drodze tej małej istoty, Zosia jest uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do otaczającego ją świata. To wyjątkowo urocza, rozgadana osóbka. Nie dziwi fakt, że zarówno pani Krystyna, jak i pan Witenberg, sąsiedzi dziewczynki, tak szybko ją pokochali. Bo jej nie da się nie kochać. Mimo często trudnych i smutnych momentów w książce, dzięki Zosi cały czas uśmiech nie schodził mi z twarzy. Bardzo polubiłam też oboje starszych państwa i wnuka pana Witenberga. Dzięki idealnie stworzonym postaciom, książka tchnie optymizmem, wiarą w człowieka, w jego dobroć i serdeczność, a także spokojem i harmonią.
Dużym plusem tego tytułu jest też miejsce akcji. Rzecz rozgrywa się w oprószonym śniegiem Gdańsku, co tworzy cudowną atmosferę. Pięknej scenerii starych gdańskich kamienic skrywających wiekowe tajemnice zwyczajnie nie da się nie zauważyć. Dodatkową zaletą są wplecione w fabułę gdańskie legendy, dzięki którym poznajemy Gdańsk od zupełnie innej strony. Niektóre legendy znałam wcześniej, inne były dla mnie nowością i czytałam o nich z ogromnym zainteresowaniem. Niemniej ciekawe były snute w murach kamienicy wojenne opowieści. One razem ze wspomnieniami z przeszłości odkrywanymi krok po kroku przez starszych ludzi tworzą niesamowity wręcz klimat tej opowieści. W klimat wplata się doskonale również aromat pieczonych ciasteczek, dzięki któremu w książce czuć zapach Świąt. Ewa Formella ma doskonały styl, nie używa skomplikowanego języka, chociaż sposób wysławiania się jednego z bohaterów może na to momentami wskazywać. Przede wszystkim jednak autorka ma niezaprzeczalny talent gawędziarski, bogate słownictwo i dar narracji, które sprawiają, że książka jest tak porywająca i zwyczajnie chce się ją czytać.
„Dziewczynka z ciasteczkami” to niezwykła, ciepła i emocjonalna opowieść o przyjaźni, samotności i pomocy drugiemu człowiekowi. A także o tym, jak bardzo zaskakująco potrafią potoczyć się ludzkie losy. To pełna nadziei, bardzo optymistyczna, dodająca otuchy powieść, którą warto przeczytać.
Recenzja pochodzi z bloga:
„Dziewczynka z ciasteczkami” Ewa Formella – maitiri_books (wordpress.com)