Mala M. recenzja

Świat Mali staje na głowie, kiedy dziewczyna zawiera bardzo bliską znajomość z niebieskookim bogiem seksu. Zadurzona, oszołomiona i zdezorientowana postanawia za wszelką cenę odszukać mężczyznę, który w pół godziny dał jej więcej rozkoszy niż wszyscy jej dotychczasowi faceci razem wzięci. Jak na złość, nie wiadomo skąd pojawia się „ten drugi” – szarmancki, uroczy, inteligentny sąsiad, gotów uczynić wiele w imię utrzymania dobrosąsiedzkich stosunków. Lepszy wróbel w garści czy gołąb na dachu? To najmniejszy z problemów, jakie zwalają się Mali na głowę. Część z nich dotyczy jej najlepszej przyjaciółki Zuzy, a to się Mali wcale, ale to wcale nie podoba…
.
Za egzemplarz dziękuję @wydawnictwomuza, @paulina_swist oraz za możliwość jej przeczytania. Byłam strasznie podekscytowana tą książką, bo zapowiadało się super. Lecz niestety się zawiodłam. Czytałam książki pani Świst i tak jak każdy autor ma swój specyficzny styl. W duecie jednak coś mi nie pykło. Główna bohaterka według mnie była non stop pijana, myślała tyłkiem a nie głową, ciągłe imprezowanie i tu się zatrzymam. Zastanawia mnie jedna rzecz, skoro Mala praktycznie non-stop imprezowała, bo tak wnioskuje z książki, to kiedy ona miała czas na pracę? Miała tam jakąś, gdzieś mi tam śmignęło w tekście ale chyba nie była z niej zadowolona. Zbyt dużo wulgaryzmów, nie żebym miała coś przeciwko, lecz moim zdaniem inaczej czytać wulgaryzmy z ust faceta, niż kobiety. Nie sądzicie? Wszystkie postacie z książki są specyficzni i jakoś nie polubiłam się z nimi. Niektóre dialogi powodowały u mnie wybuch śmiechu i to będzie chyba jedyny plus jaki mogę znaleźć w tej książce. W trakcie czytania, musiałam się cofać np. stronę wcześniej bo nie pamiętałam o czym przed chwilą czytałam. No dosłownie masakra jakaś. Z recenzją też zwlekałam naprawdę długo, bo nie wiedziałam co mam napisać. Biłam się z myślami i wiecie co? Przeczytałam tą książkę jeszcze raz, bo chciałam znaleźć jakieś plusy, no ale niestety wniosek mam taki sam jak za pierwszym razem. Znowu ją męczyłam, tylko teraz chyba dłużej. Jedyne co jeszcze mogę powiedzieć w superlatywach to okładka. Naprawdę przyciąga wzrok i jest zmysłowa. Autorki mają lekkie pióra i niby łatwo się to czyta, bo język jest prosty no ale tak jakoś mozolnie. Sceny seksu też są okej lecz moim zdaniem trochę lekko przesadzone. No cóż podsumowując nie porwała mnie ta historia i wręcz nie urzekła, z tego co wiem to jeszcze nie koniec przygód Mali, więc liczę, że kolejne części będą o niebo lepsze niż ta.