Jak to się stało, że wcześniej nie słyszałam o tej sprawie? Nie mam zielonego pojęcia. Tak samo było ze sprawą rodziny Watts i "Idealnym tacie" Johna Glatta, która wryła mi się w umysł tak mocno, że przez kilka dni nie myślałam o niczym innym. I choć wiedziałam, że historia Fritzla będzie równie przerażająca i mocna, postanowiłam skusić się na jej lekturę. Czytając nie dowierzałam, że taka tragedia miała miejsce pod jednym dachem i nikt niczego się nie domyślał, nie drążył...tym bardziej, że ludzie są z natury ciekawscy i uwielbiają wciskać nos w nie swoje sprawy. "Sprawa Josefa Fritzla" to historia, która wstrząsnęła światem i teraz już wiem dlaczego...
John Glatt to dziennikarz śledczy, uznawany za jednego z najlepszych, współczesnych pisarzy true crime. Jestem pełna podziwu dla niego, bowiem ja sama chyba nie dałabym rady pisać o tak trudnych sprawach, tym bardziej, że sama mam dwójkę dzieci i nie wyobrażam sobie, że mogłaby im się przytrafić jakakolwiek tragedia. A zagłębianie się w sprawę Fritzla przerażało mnie i wywoływało ciarki na moich plecach nieraz... Ale może pokrótce przybliżę Wam kim jest ten mężczyzna, jeśli tak jak ja nie słyszeliście dotąd o tym zwyrodnialcu z Austrii, zwanym też Potworem z Amstetten...
Josef Fritzl urodził się w 1935 roku, kiedy to w Niemczech można już było zaobserwować narodziny nazizmu, który w późniejszych latach rozprzestrzeniał się w tak zatrważającym tempie, że nie ominął on życia małego jeszcze Josefa. Wychowywany przez matkę, która dyscyplinowała go niemal na każdym roku, miał naprawdę trudne dzieciństwo. Kobieta nieraz biła go do krwi, chcąc zrobić z niego "prawdziwego mężczyznę. Sama wyrzuciła swojego męża z mieszkania i rozwiodła się z nim, bowiem wiernością on nie grzeszył. To wszystko odbiło się na psychice małego chłopca, który w późniejszych latach, pomimo ogromnej inteligencji i ułożenia, chciał mieć wszystko pod kontrolą i sam stał się niezwykle władczy i stanowczy. W trakcie wojny, chłopiec spędził z matką wiele dni w schronie, gdzie rzekomo jego matka molestowała go seksualnie, co skrzywiło jego życie i doprowadziło do katastrofalnych skutków.
"Choć biła go bezlitośnie, wierzył, że było to dla jego własnego dobra i niezbędne, by mógł się przygotować do dorosłego życia."
I choć w późniejszych latach Josef Fritlz zaprzeczył, jakoby jego matka wykorzystywała go seksualnie, darzył ją ogromnym uczuciem mówiąc, że kochał ją nad życie i był z siebie dumny, że "okiełznał silne żądze popychające go do skonsumowania ich relacji". Także jak sami widzicie, już to można by uznać za coś...nienormalnego? Późniejsze lata jego życia to przede wszystkim uczęszczanie do szkół i podjęcie pierwszej pracy, w której wyróżniał się ogromną inteligencją i ułożeniem oraz uznawany był za solidnego i świetnego pracownika. Nikt nie podejrzewałby go o bycie innym, bowiem zachowywał się jak najbardziej normalnie. Do czasu aż zaczął obnażać się przed kobietami, zaspokajającym swoje dziwne pragnienia. Gdy w wieku 21 lat wrócił do Amstetten, wybrał sobie na żonę 17 letnią Rosemarie, wierząc, że jej słaba edukacja oraz naiwność, pozwolą mu wieść rozpustne życie. I w ten oto sposób założył rodzinę, chcąc mieć jak najwięcej dzieci, jednocześnie robiąc "niepożądane rzeczy" poza domem. Obnażanie się było tylko początkiem, później doszły też próby gwałtów przez które Josef został w końcu aresztowany. Gdy wyszedł na wolność, powrócił do żony, która niczym się nie przejmując, rodziła mu jedno dziecko drugim. Jego niepohamowany popęd seksualny rósł z każdym dniem, jednakże żona mu już nie wystarczała. Jego mózg nie funkcjonował normalnie, on po prostu musiał się cały czas zaspokajać - szpiegował kobiety, obnażał się....Dopuścił się nawet gwałtu na młodej pielęgniarce! Gdy urodziła mu się córka Elizabeth, poczuł i do niej pociąg, bowiem była prześlicznym dzieckiem. W momencie ukończenia przez nią 11 lat, ojciec zgwałcił ją po raz pierwszy... i to był dopiero początek horroru Elizabeth, który zgotował jej ojciec... gdy dziewczyna osiągnęła pełnoletniość, Josef uwięził ją w lochu, który zbudował pod domem i więził 20 lat - gwałcił, a z tych gwałtów powstawały kolejne dzieci... coś strasznego, przerażające i nie do pomyślenia... Więcej szczegółów zdradzać już może nie będę, bo i tak rozpisałam się aż za bardzo.
Od mojego przeczytania tej książki minął już tydzień, a ja do tej pory co sobie o niej przypomnę to łapię się za głowę. Nie mogę zrozumieć dlaczego Fritzl podjął się takich strasznych kroków i co nim kierowało. Historia opisana przez Johna Glatta jest przerażająca... gorsza niż niejeden horror puszczany w telewizji. Nie umiem sobie nawet wyobrazić, i nawet nie chce, tego co mogła przeżywać 11- letnia niewinna dziewczynka, mając za oprawcę własnego ojca. Można by winić matkę Fritzla za to, że stworzyła takiego potwora, ale nie ma co szukać usprawiedliwienia dla kogoś takiego jak Josef. To co zrobił jest niewyobrażalne! A jeszcze bardziej straszne jest to, że nikt naokoło niczego nie podejrzewał, nie drążył, nie interesował się zaginięciem Elizabeth...coś strasznego. Wszystkie poczynania Fritzla były dokładnie przemyślane, także nie ma co mówić tu o działaniu w afekcie, bądź bycia niepoczytalnym. To chory człowiek, którego powinna spotkać kara śmierci. A jak jeszcze przeczytałam w internecie, że siedzi w więzieniu i napisał książkę o swoich podbojach miłosnych, to już całkiem zwątpiłam. Najgorsze jest to, że taki człowiek ma też swoich zwolenników i osoby, które nie widzą w jego poczynaniach nic strasznego! Brak mi słów...
Jeśli lubicie literaturę na faktach i macie mocne nerwy to sięgnijcie po "Sprawę Josefa Fritzla". To z pewnością mocna i przerażająca historia, ale myślę, że nie dla każdego, bo zbyt wrażliwy czytelnik może nie dać rady przez nią przebrnąć. Mnie samej momentami brakowało powietrza przy czytaniu i musiałam na trochę odkładać ją na bok. Jeszcze trochę czasu minie zanim ta sprawa wyjdzie z mojej głowy, ale pomimo wszystko nie żałuje, że ją przeczytałam. Żałuje jednego... tego, że po świecie chodzą tacy ludzie i nie są sprawiedliwie karani...