„Miłość i przyjaźń. To one czynią z nas ludzi, którymi jesteśmy. A jeśli pozwolimy, potrafią nas również zmienić.”*
Jaka by była twoja reakcja na wieść o zdradzie? Zdradzie, której dopuściła się najważniejsza dla ciebie osoba, po siedmiu latach wspólnego życia? A co jeżeli ty też nie masz czystego sumienia?
Darcy tydzień przed ślubem dowiaduje się, że jej ślub z Dex’em jest odwołany. Mężczyzna tłumaczy się brakiem miłości do dziewczyny, miłości która już się w nim wypaliła. Jednak gdy kobieta jedzie do Rachel, swojej najlepszej przyjaciółki by się wyżalić spotyka ją wielka niespodzianka. A mianowicie Dex (w samych bokserkach) ukryty w szafie dziewczyny! W tym momencie dla Darcy jest wszystko jasne- mieli romans! Chce jak najszybciej zapomnieć o tym wydarzeniu jak i o swoich domniemanych przyjaciołach, jak to sama ujęła „są dla mnie martwi”. Jednak Darcy nie jest bez winy. Sama nie była wierna Dexowi czego efektem jest ciąża, w którą zaszła z Marcusem, przyjacielem Dexa. Czy Darcy ułoży sobie życie u boku Marcusa? A może zostanie samotną matką jakich w dzisiejszych czasach jest sporo? A przede wszystkim czy sobie poradzi w nowej roli? Przekonajcie się sami ;)
„Coś niebieskiego” jest kontynuacją opisywanej przeze mnie ostatnio książki „Coś pożyczonego”. W tym jednak wypadku narracja należy do Darcy. Poznajemy jej punkt widzenia na sprawy, z którymi mamy do czynienia zarówno w pierwszym tomie jak i w tym. Na pierwszy rzut oka widzimy kolejne nie łatwe losy Darcy, Rachel, Dexa, jak i Ethana, którego bardzo polubiłam, a którego w tym tomie jest o wiele wiele więcej. Jednak nie jest tak do końca. Książka przedstawia nam przede wszystkim próbę przystosowania się Darcy do nowej sytuacji, próbę zmienienia siebie, swoich nawyków, światopoglądu i priorytetów. Na naszych oczach z pustej i płytkiej dziewczyny, staje się bardziej rozważną i myślącą o przyszłości kobietą. Jednak czy podoła macierzyństwu?
Często się mówi, że serie książek mają to do siebie, że pierwszy tom zachwyca a kolejne coraz bardziej odstraszają. Z reguły nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, gdyż jest wiele serii, które wraz z kolejnymi tomami podobają mi się jeszcze bardziej. W tym jednak wypadku pierwsza połowa książki mnie strasznie drażniła. Nie mogłam pojąć jak Darcy może być tak pustą, powierzchowną, myślącą tylko o swoich wygodach i szczęściu kobietą. Kolejne jej poczynania, odpowiedzi, i zachowania coraz bardziej mnie denerwowały. Aż do czasu jej przemiany… Następowała ona co prawda stopniowo, jednak wniosła dużo świeżości i nareszcie mogłam z przyjemnością zabrać się za czytanie.
Książka poza swoją niby prostą i miłą dla oka tematyką posiada wiele zabawnych tekstów, odpowiedzi i licznych rozmów przy których nie mogłam opanować się od śmiechu. A ponadto posiada wspaniałe i wzruszające zakończenie. Nie zdradzając o co w nim chodzi powiem tylko, że niezmiernie mi się podobało i uroniłam przy nim nawet kilka łez ;)
Książkę z czystym sercem mogę polecić tym, którym do gustu przypadł pierwszy tom, fanom pani Emily Giffin, jak i wszystkim tym, którzy chcieliby towarzyszyć Darcy w jej przemianie…
*Emily Giffin "Coś niebieskiego" str. 378