“Córki stolicy” to pierwszy tom trylogii “Czas niepokoju”, którego akcja toczy się dwutorowo - współcześnie i na kilka lat przed wybuchem wojny, kiedy wszyscy już czują, że przez panujące nastroje narodowe i polityczne, cały świat to ogromna tykająca bomba. Autorka książki w ciekawy sposób przekazuje nam przekonania ideologiczne społeczeństwa połowy lat trzydziestych XX wieku, skrzętnie wplecione w wątek fabularny. Uwielbiam opowieści z Wielką Historią w tle, w których są dwie linie czasowe i mam okazję z perspektywy czasu patrzeć na różne wydarzenia, odkrywać rodzinne tajemnice i jednocześnie dowiadywać się ciekawych rzeczy, mających miejsce w rzeczywistości. Niektóre powieści są tak wciągające, że nie sposób odłożyć je na dłuższy czas, a “Córki stolicy” zaliczają się do ich grona. Ogromnym plusem jest też to, że czyta się tę książkę w ekspresowym tempie, a używany w niej język jest zarówno lekki jak i bardzo staranny.
Rozpoczynamy historię poznając, nie wspomnianą w opisie od wydawcy, Julię, studentkę, mającą przygotować na zajęcia projekt związany z jej przodkami. Dziewczyna zaczyna interesować się swoim drzewem genealogicznym od strony ojca. Dostaje od niego niemożliwy do rozszyfrowania list, który został napisany przez jej pradziadka oraz kilka starych dokumentów i zaczyna je rozpracowywać. Tak daje początek poszukiwaniom rodzinnych faktów, a my zostajemy niemymi świadkami wydarzeń na tle przedwojennej Warszawy.
Pisarka używając swobodnego słownictwa, zwinnie przenosi nas do miejsc istniejących już tylko w pamięci naprawdę nielicznych, żyjących jeszcze osób. Miejsc możliwych do obejrzenia jedynie na starych zdjęciach. Twórczyni zrekonstruowała dla nas wizję zniszczonego podczas II Wojny Światowej miasta. Przedstawione otoczenie - zarówno budynki, parki jak i targowiska - staje czytelnikowi przed oczami jak żywe. Tak dzieje się nie tylko z wyobrażeniem przestrzeni, ale również z dokładnym przekrojem społeczeństwa, którego to przedstawicieli stopniowo poznajemy wraz z rozwijającą się akcją. Patrzymy jak walczą z przeciwnościami losu i nieuniknionymi smutkami. Bohaterowie wywodzą się z różnych warstw społecznych, mamy w książce naprawdę barwny przegląd postaci. Tym samym poruszamy się też po różnych ulicach dawnej Warszawy - od tych bardziej reprezentacyjnych, aż po takie, gdzie nocą strach się przechadzać.
Wykreowanych przez Autorkę bohaterów naprawdę da się lubić. Czy wszystkich? Czytelnik o tym powinien przekonać się już sam.
Mamy w powieści dwóch braci Janka i Poldka, synów apodyktycznego dorobkiewicza, właściciela manufaktury rękawiczek. Młodym mężczyznom żyje się stosunkowo dobrze. Materialnie niczego im nie brakuje, jednak wiele nakazów i zakazów, oraz przyszłość zaplanowana szczegółowo dla każdego z nich przez ojca, skutecznie odbierają im spokój.
Poznajemy też Basię i Stasię, również będące rodzeństwem dziewczyny, które pochodzą z patologicznej rodziny z dolnego Mokotowa. Ich rodzice są uzależnieni od alkoholu, a bracia to w większości przestępcy. Siostry są uczciwe, ciężko pracują jako szwaczki i marzą o tym, żeby wydostać się do lepszego świata.
Kluczową bohaterką jest jeszcze Helena, postać bardzo zastanawiająca, łącząca w sobie wiele sprzeczności - dziewczyna jest w połowie pochodzenia żydowskiego, wyznaje socjalistyczne poglądy i chodzi do Kościoła, co z reguły powinno się wszystko wzajemnie wykluczać. A dodatkowo jest jeszcze zadziorna i energiczna.
Powyższe osoby w nieoczekiwany sposób poznają sławnego aktora, Konrada Wernera, który będzie mieć spory wpływ na życie ich wszystkich.
Jak żyło się przed wojną, co dla młodych było ważne, jakie panowały obyczaje i z czym musiała się mierzyć ówczesna młodzież? Na te i mnóstwo innych pytań możemy znaleźć odpowiedzi w tej powieści. Społeczeństwo Warszawy dwudziestolecia międzywojennego stanowiło ogromny przekrój kulturowy, nie tylko pod względem narodowości, ale również wyznania, statusu materialnego i poglądów politycznych. Ścierały się one w codziennym życiu bohaterów, a my poznajemy namiastkę tamtych niepokojów i prób normalnego życia, spoglądając zza powieściowej firanki, jaką utkała dla nas Pani Jagna Rolska. Na mnie książka wywarła bardzo pozytywne i ciepłe wrażenie, dlatego z pewnością będę chciała sięgnąć po kolejne tomy.