"Noc, kiedy Jack Djones ściągnął na siebie totalną hańbę i zagroził istnieniu Tajnych Służb Straży Historii, była (...)nienaturalnie, przeraźliwie mroźna." (strona 7)
Strażnicy historii ponownie są w niebezpieczeństwie. Zasoby atomium, dzięki któremu mogą podróżować w czasie, jeszcze nigdy nie były tak niskie. Jake ma przenieść się do XVIII-wiecznej Szwecji, aby odebrać nową partię tej cennej substancji. Jednak to dopiero początek historii…
"Gorszy od tego wszystkiego jest fakt, że uzbroiłeś naszych wrogów, że dałeś im moc kontrolowania historii, jakiej nie meli nigdy do tej pory. Dlatego jakkolwiek brzmi twoje imię, które ani pamiętam, ani mnie ono nie obchodzi, bądź przeklęty i cierp... Czuj się jak zdrajca, bo nim właśnie jesteś!"(strona 35)
Demoniczna Agata Zeldt planuje przejąć kontrolę nad legionami rzymskimi i zawładnąć całym starożytnym światem. Aby pokrzyżować jej plany strażnicy muszą przenieść się do 27 roku naszej ery, do pełnego przepychu Rzymu czasów cesarza Tyberiusza. Jednak Jake ma jeszcze jeden cel – odnaleźć swoją ukochaną Topaz.
"Circus Maximus(...) miał w sobie coś nieziemskiego, jak gdyby był miejscem rozrywki samych bogów." (strona 208)
Tajemnica Circus Maximus. Obiła Wam się kiedyś o uszy ta nazwa? A może przypadkiem na lekcji historii słyszeliście o największym i najstarszym powstałym w Rzymie stadionie, który niestety nie przetrwał do czasów dzisiejszych? Obecnie w tym mieście znajduje się tylko nienaturalnie powstały pagórek... To właśnie jest, a właściwie był Circus Maximus, który odgrywa dużą rolę w powieści pod tym samym tytułem. Wtedy jeszcze w czasach swojej świetności Jesteście ciekawi? Wszystkiego dowiecie się z książki, a odpowiedź może Wami wstrząsnąć, gdy dodacie ostatecznie dwa do dwóch...
"Dzień po dniu mozolne wkuwanie. Daty, wzory, równania... Tylko w jakim celu? Żeby zdać jakieś bezsensowne egzaminy? Żeby pójść do kolejnej, tak zwanej wyższej szkoły? Żeby zasłużyć sobie na nagrodę w postaci równie nużącej, bezbarwnej pracy i tak doczekać banalnej, nic nieznaczącej śmierci?" (strona 79)
Słówko o autorze. Damian Dibben to z zawodu scenarzysta, który pracował między innymi przy produkcji jednego z moich najukochańszych filmów, czyli przy "Upiorze w Operze". "Nadciąga burza", czyli pierwszy tom Strażników Historii, to debiut literacki autora, którego wielkimi pajsami są nauki przyrodnicze, historia starożytna oraz powieści przygodowe. Taki miszmasz znajdziecie w obu tomach serii, choć nacisk na naturę nie jest tam szczególnie widoczny. ;)
Co za dużo to nie zdrowo. W książce ponownie spotkamy się z bohaterami, których mieliśmy okazję poznać w tomie pierwszym, ale pojawią się również nowe postacie. Jake, główny bohater powieści będzie musiał się zmierzyć z osobą, której najmniej by się spodziewał. Przyznam się, że z przyjemnością poznawałam kolejne przygody trójki przyjaciół, za którymi nawet się stęskniłam! Charlie, młody mózgowiec, Nathan z kręćkiem na punkcie mody oraz Jake, który czasami jest zbyt odważny, ale też lekkomyślny. Autor naprawdę starał się stworzyć charakterystyczne postacie, które utkwią w głowie czytelnika, ale gdy wszyscy wokół okazują się za niezwykli wygląda to momentami po prostu nienaturalnie. Takie wrażenie obudziło się we mnie, w czasie lektury. Choć była to piękna idea, a do tego wiadomo, że Strażnicy Historii to nie skupisko przypadkowych osób, więc można się było po części tego spodziewać, ale wyważenie odpowiedniego poziomu, żeby z jednej strony bohaterowie nie byli mdli i nudni, a z drugiej zbyt niezwykli, że to aż razi w oczy, to trzeba się bardzo postarać.
"-Chyba coś słyszę...(...)Coś albo kogoś.(...)
-Co tam słyszysz?
-Zagubione dusze... - wyszeptał Charlie. - Słyszę ich wołanie. Mówią...
- Co? Co mówią?!
- Czekaj, słucham... "Oto zbliża się ten, który sprowadza rozpacz; człowiek wielkiej siły, ale próżnego serca... (...) Człowiek, który wierzy, że ultramaryna naprawdę podkreśla piękno jego oczu. Dajcie nam głowę Nathana Wyldera!"(strona 120)
Porażające kontrasty. "Strażnicy Historii" to seria młodzieżowa, dlatego można tutaj znaleźć pewnego rodzaju niewinność i naiwność, bohaterowie mimo wszystko to młodzi nastolatkowie, najstarszy nie ma 17 lat, więc klimat mógłby sugerować, żeby cokolwiek się stanie i tak jakoś wszystko się uda. Nie jest to jednak takie proste. Autor wysyła dość sprzeczne sygnały. Z jednej stronie, wręcz dziecięcy klimat, a z drugiej w tym tomie trupy i nieszczęścia mogą się kryć za każdym rogiem. Było to dość porażające. Lekki klimat, a tu nagle opis tak straszny, że zasycha w gardle. Myślę jednak, że takie zagranie można zaliczyć do plusów. W ten sposób seria skojarzyła mi się z przygodami Harry'ego Pottera.
W kliku słowach. "Circus Maximus" pozytywnie zaskoczył mnie pod wieloma względami, a mimo kilku rzeczy, które jednak nie przypadły mi do gustu, to jest to miła, lekka książka przygodowa, gdzie znajdzie się mnóstwo ciekawostek historycznych oraz oczywiście podróże w czasie. Dla każdego coś dobrego.
Ogólna ocena: 8/10.